Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Władze PZPN zawieszone, Andrzej Rusko kuratorem

Treść

Minister sportu Tomasz Lipiec zawiesił wczoraj władze Polskiego Związku Piłki Nożnej i ustanowił Andrzeja Ruskę kuratorem. Wcześniej zarząd futbolowej centrali na nadzwyczajnym posiedzeniu nie podał się do dymisji, co stało się powodem ostrej i zdecydowanej decyzji ministra. - Zachowanie członków byłego już zarządu było oznaką absolutnego braku honoru i ambicji - skomentował Lipiec.
W czwartek wrocławska policja aresztowała Wita Ż. - członka zarządu PZPN podejrzanego o związek z haniebną aferą korupcyjną. To było początkiem lawiny, która ostatecznie zmiotła dotychczasowe i skompromitowane władze piłkarskiej centrali. Tomasz Lipiec dał im ostatnią szansę, oczekując, że podczas wczorajszego nadzwyczajnego posiedzenia podadzą się w całości do dymisji. Tak się jednak nie stało. Zarząd obradował przez kilka godzin, po czym zwołał konferencję prasową, na której w sposób butny i zdecydowany zaatakował dziennikarzy. Prym wiódł w tym Grzegorz Lato, król strzelców mundialu w 1974 r., były senator z ramienia SLD i członek komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza w wyborach prezydenckich z 2005 roku. - Nie ma zbiorowej odpowiedzialności. Dlaczego ja mam się podać do dymisji, skoro zamieszany w korupcję jest tylko jeden członek zarządu - mówił zdecydowanym tonem. - Skoro minister Lipiec wytrzymał tyle z nami, to wytrzyma jeszcze dwa miesiące - ironizował. Szefowie związku ustalili, iż za dwa miesiące odbędzie się przyspieszony zjazd wyborczy PZPN. Prezes Michał Listkiewicz poinformował, że być może wcześniej zrezygnuje ze swej funkcji. Niedługo później dowiedzieliśmy się, iż wybory faktycznie szybko się odbędą. Jednak w całkiem innej rzeczywistości.
Tomasz Lipiec zareagował błyskawicznie. Wczoraj starał się raz jeszcze przekonać członków zarządu, że najlepszym wyjściem z obecnej sytuacji będzie ich dymisja. Skoro podjęli inną decyzję, minister zrobił, jak zapowiadał - zawiesił władze i wprowadził do związku kuratora. Tym samym era Michała Listkiewicza dobiegła końca. W fatalnej atmosferze. - Zarząd otrzymał ostatnią szansę. Dzisiejsze zachowanie byłych już jego członków było jednak oznaką absolutnego braku honoru i ambicji. Ci panowie pokazali, jakie są rzeczywiste motywy ich działania. Mogli udowodnić, że zależy im na dobru polskiej piłki, a tymczasem zachowali się jak orkiestra na Titanicu. Chcieli grać nadal, mimo iż okręt - PZPN - tonął - skomentował Lipiec. Decyzją ministra, która ma rygor natychmiastowej wykonalności, władze związku, w tym oczywiście Listkiewicz, zostały zawieszone. Jednym z głównych powodów było zaniechanie aktywnych działań centrali w sprawie afery korupcyjnej. Lipiec ustanowił kuratora. Został nim Andrzej Rusko, prezes spółki Ekstraklasa SA, prowadzącej rozgrywki pierwszej ligi. - Decyzja o przyjęciu funkcji kuratora była jedną z najtrudniejszych w moim życiu. Jestem świadomy zagrożeń, jakie decyzja o zawieszeniu władz PZPN stanowi dla reprezentacji i drużyn klubowych. Zapewniam, że zrobię wszystko, by jak najszybciej doprowadzić do wyborów w PZPN i przywrócić normalną pracę związku - powiedział Rusko. Kurator chciałby, aby wybory odbyły się na przełomie lutego i marca.
Jakie konsekwencje może mieć decyzja Tomasza Lipca? FIFA nie toleruje ingerencji władz państwowych w działalność niezależnych związków, dlatego polskiej reprezentacji i drużynom klubowym grozi wykluczenie z rozgrywek międzynarodowych. Zadaniem ministra, kuratora i osób, które wezmą teraz odpowiedzialność za losy naszej piłki, będzie przekonanie światowych władz, że zawieszenie zarządu i wprowadzenie kuratora były jedynym rozwiązaniem problemów polskiego futbolu.
Na koniec krótko o Wicie Ż, który - chcąc, nie chcąc - odegrał w ostatnich dniach jedną z najbardziej znaczących "ról" w życiu. Wczoraj były sędzia usłyszał od wrocławskich prokuratorów dwa zarzuty o charakterze korupcyjnym. Ż. podejrzewany jest o przyjęcie 8 tysięcy złotych łapówki w zamian za złożenie obietnicy, że w drugoligowym meczu zwycięstwo odniesie konkretna drużyna. Wydarzenie to miało miejsce jesienią 2004 r., Ż. był wówczas obserwatorem. Drugi zarzut dotyczy przyjęcia obietnicy korzyści majątkowej w zamian za nieuczciwe zachowanie. Tym razem Wit Ż. obiecał, że wpłynie na takie, a nie inne zachowanie sędziów, by w kilku kolejnych meczach komplet punktów zdobywała pewna drużyna II-ligowa.
Wypada tylko mocno wierzyć, iż teraz polską piłkę uda się wyleczyć. Skoro nie pomagały domowe sposoby, trzeba było zastosować ostrą kurację.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-01-20

Autor: wa