Władze publiczne a prawda
Treść
W Katechizmie Kościoła Katolickiego znajdujemy bardzo duży tekst poświęcony obowiązkom władzy publicznej wobec prawdy. Podkreśla się w nim, że władza ta winna we właściwym sobie zakresie bronić i ochraniać prawdziwą i słuszną wolność informacji. Także ogłaszając ustawy i czuwając nad ich stosowaniem, władze publiczne powinny zadbać o to, by złe używanie środków społecznego przekazu nie spowodowało "poważnego niebezpieczeństwa dla dobrych obyczajów oraz postępu społeczeństwa". Powinny karać naruszenie praw każdego do dobrego imienia i do tajemnicy życia prywatnego (por. KKK, nr 2498). Warto zwrócić uwagę na podkreślenie wolności informacji. Społeczeństwo ma prawo do pełnej informacji. Zwłaszcza gdy mają one istotny wpływ na rzeczywistość i są podstawą poważnych decyzji. Informacje są różnorodne: ważne i błahe, dotyczące dobra wspólnego lub interesujące zaledwie kilka osób. Takie, które żyją kilka miesięcy i lat, i takie, które absorbują tylko przez chwilę... Czy każda informacja winna się ukazać? Czy o każdym wydarzeniu trzeba mówić, pisać i filmować je? Katechizm stawia pewne granice wolności słowa: nie może ona przyczyniać się do psucia obyczajów, a więc służyć sianiu zgorszenia. Nie może uczyć postaw antyspołecznych i wzywać do nienawiści wobec innych. Nie wolno zatem podjudzać jednej grupy ludzi wobec innych grup lub osób. Drugie ograniczenie stanowi naruszenie prawa do dobrego imienia oraz prywatności. Chodzi o to, że nie wszystkie informacje są nie tylko ważne, ale i potrzebne. Co więcej, wiele z nich jest szkodliwych i gorszących. Wystarczy tylko uważnie przyjrzeć się różnym portalom internetowym lub gazetom, zwłaszcza tym, które żyją z plotek o znanych ludziach. Dużo tam wiadomości niesmacznych, które ośmieszają ich "bohaterów", nastawionych na skompromitowanie lub wzbudzenie niechęci do nich. Wiele w nich uszczypliwości zrodzonej z kompleksów ich autorów lub zazdrości. Są to informacje na pozór niewinne: wydaje się, że służą rozrywce, ale czy rzeczywiście? Czy wnoszą coś pozytywnego w naszą kulturę i życie społeczne? Czy poszerzają nasze horyzonty myślenia? Prawo do prywatności zostaje naruszone wtedy, gdy wyciąga się jakieś fakty z przeszłości, aby skompromitować kogoś i pozbawić go szacunku w oczach innych. Wielokrotnie powtarzane plotki i obmowy stają się "faktem medialnym". "Nic nie może usprawiedliwiać uciekania się do fałszywych informacji, by manipulować opinią publiczną za pomocą środków społecznego przekazu" (KKK, nr 2498). Żadne cele polityczne czy finansowe nie usprawiedliwiają kłamstwa jako metody działania. Współcześnie spotykamy się nie z topornymi kłamstwami, jak to miało miejsce w czasach propagandy PRL, ale z wysublimowanym urabianiem opinii publicznej za pomocą niedomówień, półprawd. Miejsce cenzury zajęła "poprawność polityczna", która działa równie skutecznie jak dawniej pióro cenzora. Można zaobserwować w mediach zjawisko, które polega na tym, że albo powtarzasz przyjęte wersje i schematy interpretacji rzeczywistości - i wtedy jesteś nasz (jesteś uznanym autorytetem, zapraszanym panelistą, guru, robimy z tobą wywiady, zapraszamy cię na spotkania itp.), albo jeśli nie mówisz (piszesz) jak potrzeba - jesteś oszołomem, fundamentalistą, nieodpowiedzialnym pieniaczem... Wielu dziennikarzy, w imię niebycia skazanym na niebyt, woli mówić to, co wszyscy (i przysięgać, że są niezależni), aniżeli mówić własnym głosem. Podawanie informacji bardzo często przypomina reklamę proszku do prania lub innych produktów: nie potrafimy oddzielić faktu od przesady, ale jest miło i sympatycznie do momentu, gdy sami nie przekonamy się, że dany produkt był złudzeniem. Dlatego też potrzeba z naszej strony czujności, byśmy nie pozwolili na pranie mózgów. Dziennikarze mogą być poprawni politycznie - my natomiast możemy mieć własne, niezależne zdanie. ks. Zbigniew Sobolewski "Nasz Dziennik" 2008-10-24
Autor: wa