Władze nie chcą uznać dowodów niewinności
Treść
To my zabiliśmy lidera hinduistów w Orisie, przypomniał ukrywający się przywódca maoistów w Indiach Sabyasachi Panda. Jak podkreślił, sprawcy zostawili przy ciele Swamiego Laxmananandy Saraswatiego dwa listy mówiące o prawdziwych sprawcach zamachu, jednak władze zataiły te dowody, aby "mieć pretekst do zaatakowania chrześcijan". - Skazaliśmy go na karę śmierci, jeśli wraz ze swoimi pomocnikami nadal zmuszałby członków plemion i chrześcijańskich dalitów do zmiany religii - powiedział ukrywający się Panda. Zapewnia, że jego organizacja przyznała się do zabójstwa i chciała, by lokalna prasa rozpowszechniła tę informację. Wszystkie gazety odmówiły jednak jej opublikowania. Przywódca radykalnych hinduistów został zamordowany w swoim aśramie w dystrykcie Kandhamal przez grupę uzbrojonych mężczyzn 23 sierpnia bieżącego roku. Choć podejrzewano o to maoistów, fundamentalistyczne ugrupowania hinduskie obarczyły winą chrześcijan. Jak podaje agencja AsiaNews, wywołało to wobec nich łańcuch przemocy. Za wiarę w Chrystusa oddało życie od tego czasu 61 osób, spalono ponad 4 tys. należących do chrześcijan domów, zniszczono 181 kościołów i kaplic oraz 13 szkół i centrów społecznych. Wiele wiosek nadal stanowi cel ataków, a radykalni hinduiści grożą, że zabiją każdego, kto nie nawróci się na hinduizm. Chrześcijańskie organizacje w Indiach oskarżają rząd Orisy i rząd Indii o bezczynność. Żądają przede wszystkim delegalizacji radykalnych grup hinduistycznych, będących w rzeczywistości "organizacjami terrorystycznymi". Trzy z nich, których celem jest eliminacja mniejszości etnicznych i wszystkich religii innych niż hinduizm, cieszą się protekcją Partii Ludowej Indii, sprawującej aktualnie władzę w stanie Orisa. IM, KAI "Nasz Dziennik" 2008-10-08
Autor: wa