Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Władysław Stasiak: Potrzebny był odważny głos w obronie zasad

Treść

„Super Express": Mija rok od dramatycznych wydarzeń wojny rosyjsko-gruzińskiej. Polska w tym konflikcie jednoznacznie poparła Gruzję.
Władysław Stasiak: Warto dziś przypomnieć kilka faktów i postawić kilka ważnych kwestii. Po pierwsze - dlaczego wolna i niepodległa Gruzja jest potrzebna nam i światu?
Jak na nie odpowiada szef Kancelarii Prezydenta RP?
Przede wszystkim dlatego, że takie są zasady międzynarodowe. Stanie z boku i przyglądanie się pogwałcaniu tych zasad jest najgorszym rozwiązaniem.
Idea dla idei?
Ależ nie tylko. Z praktycznego punktu widzenia wolna Gruzja to bezpieczeństwo Europejczyków.
„Za wolność waszą i naszą"? Granice kontynentu biegną przez szczyty Kaukazu - daleko od nas.
Bez Gruzji nie ma bezpieczeństwa energetycznego w Europie. Przejęcie kontroli nad gazociągiem Baku-Tbilisi-Erzurum czy ropociągiem Baku-Tbilisi-Ceyhan, odcięcie ich od dostaw, spowodowałyby drastyczny wzrost cen na rynkach światowych. Jak pan widzi, nie chodzi więc o jakieś wirtualne bezpieczeństwo, lecz całkowicie realne.
Prezydent Kaczyński rok temu dynamicznie zorganizował wyprawę przywódców Estonii, Łotwy, Litwy i Ukrainy do Tibilisi. Czy warto było wychodzić przed szereg?
Potrzebny był odważny głos w obronie zasad. I to przedsięwzięcie potrząsnęło Europą, a inicjatywy gratulował prezydent USA George W. Bush. Nie można wolnym krajom narzucać swoich koncepcji siłą. Kropka! Tego muszą się trzymać wszystkie kraje.
W tej chwili Europa ma problem z zajęciem jednoznacznego stanowiska co do spraw dziejących się na Kaukazie...
Rzeczywiście, można by rzec, że niewiele się w tej sprawie dzieje. Oczywiście mamy europejskie Partnerstwo Wschodnie i dobrze, że ono jest, ale powinno być traktowane jedynie jako wstęp do dużych przedsięwzięć gospodarczych w Gruzji. Europa dla własnego dobra powinna jak najszybciej związać się z Gruzją gospodarczo. Zaangażowanie w sprawy tamtego regionu powinno być priorytetem dla UE. Takie projekty gazowe jak Odessa-Brody-Gdańsk czy projekt Nabucco powinny być wspierane z całą mocą.
Gruzja - zresztą tak samo Ukraina - nie zbliżyły się ani o krok do członkostwa w NATO. Czy to mogło mieć wpływ na wydarzenia sprzed roku?
Niezaproszenie Gruzji i Ukrainy do Sojuszu wydaje się być błędną decyzją. Gdyby podczas szczytu NATO w Bukareszcie przyznano Gruzji tzw. MAP, kto wie czy do wojny w ogóle by doszło. Odrzucając aspiracje Gruzji świat dał do zrozumienia, że nie będzie brał udziału w rozwiązywaniu problemów na Kaukazie. To oczywiście skrzętnie wykorzystali ci, którym zależy na wtrącaniu się w sprawy tamtego regionu i dało czas na przygotowanie się do akcji zbrojnej.
Co jeszcze możemy zrobić dla Gruzji?
Teraz najważniejsze jest zajęcie jasnego stanowiska przez UE. Nie tylko w stosunku do tego, co się wydarzyło, ale przede wszystkim do tego, co możemy zrobić, aby problemy na Kaukazie nie wracały
Prezydent Lech Kaczyński uratował Gruzję?
Zdecydowanie tak. Uratował zwracając uwagę świata na jej problemy Ale czy sytuacja się nie powtórzy? Nie, jeśli podejmie się ciężką pracę wiązania tego kraju z Europą, zwłaszcza poprzez poważne projekty, na przykład ropociąg Odessa-Brody Gdańsk. Nie stanie się to od razu, ale tym bardziej nie należy marnować czasu.
źródło: Kancelaria PR
www.prezydent.pl

Autor: wa