Władysław Ludwik Anczyc - pisarz i wydawca
Treść
Był świetnym poetą i dramatopisarzem, działaczem ludowym oraz założycielem i właścicielem sławnej w owym czasie na ziemiach polskich drukarni. Wśród utworów, które przyniosły mu uznanie, wymienić trzeba w pierwszej kolejności "Marsz strzelców", który zagrzewał naszych powstańców do walki z wrogiem, oraz dramat "Kościuszko pod Racławicami".
Urodził się 12 grudnia 1823 roku w Wilnie jako syn aktorów - Zygmunta Anczyca i Barbary Anczycowej z Hrehorowiczów. Ojciec występował na scenach teatrów w Wilnie, Grodnie, Warszawie i Krakowie; w latach 1838-1839 był także dyrektorem teatru krakowskiego. Matka zaś była aktorką teatru wileńskiego, a po opuszczeniu sceny działaczką dobroczynną. Ich syn nie wybrał jednak zawodu aktora, ale za radą ojca odbył studia z farmacji na Uniwersytecie Jagiellońskim. To jednak nie przeszkodziło mu w tym, by sprawami teatru i literatury żywo się nie interesować. W wolnych chwilach odbywał Anczyc piesze wycieczki do okolicznych wiosek, gdzie obserwował życie ludu. "Z ogromnym zamiłowaniem podpatruje życie ludu, wsłuchuje się w piosenki na zagonie, zapoznaje z psychologią i logiką chłopskiego mózgu, przyswaja sobie cały ten nieobszerny horyzont kmiecej myśli, z jej biedami i troską, uciechą i weselem. Tam, na tle zielonej przestrzeni pól i lasów, wśród wolnych przestworów powietrza, chłonie w siebie bujny siew wrażeń twórczych, z których kiedyś przebogate plony wzejdą" - pisze w książce "Władysław Ludwik Anczyc: życie i pisma" dr Marian Szyjkowski. W 1846 roku Anczyc wziął udział w Powstaniu Krakowskim, za co do 1847 roku był więziony przez władze austriackie.
Debiut literacki
W 1848 roku Władysław Ludwik Anczyc debiutował w redagowanym przez siebie piśmie satyrycznym pt. "Dodatek do Świstka". Do 1861 roku był działaczem Towarzystwa Rolniczego w Królestwie Polskim. Często odwiedzał Zakopane i Tatry jako turysta. Śladem jego wypraw były artykuły w prasie, tj. np. "Zwóz żentycy w Tatrach", "Zakopane i lud podhalski" czy "Wspomnienia z Tatr", którymi przyczyniał się do popularyzacji Tatr w społeczeństwie polskim. Wspólnie z Alfredem Schouppé wydał także "Krajobrazy polski", w których opisuje Tatry i Podhale. Był również autorem wiele razy przedrukowywanego wiersza "W Tatry", zaczynającego się od słów: "Hej, za mną w Tatry, w ziemię czarów na strome szczyty gór", który to utwór posłużył naszym kompozytorom jako tekst do utworów muzycznych na chór męski. Zajmował się nim m.in. Zygmunt Noskowski i Mieczysław Surzyński. Gdy wybuchło Powstanie Styczniowe, Anczyc założył, a następnie przez rok redagował pismo "Wędrowiec". Przygotowywał także inne periodyki, a mianowicie "Kmiotka" czytanego przede wszystkim przez młodzież rzemieślniczą, w którym pisał pod pseudonimem Kazimierz Góralczyk, oraz "Przyjaciela dzieci". Przede wszystkim jednak wydawał dwa tajne pisma powstańcze: "Kosyniera" i "Partyzanta". Pisma te tworzone były z myślą o całym Narodzie i zarówno pod względem treści, jak i języka dostosowywane odpowiednio do poziomu poszczególnych grup odbiorców. Periodyki te pozwalały, w odróżnieniu od nurtu prasy oficjalnej, na pełną swobodę wypowiedzi. Miały one za zadanie aktywizować społeczeństwo do udziału w Powstaniu Styczniowym, podtrzymywać wiarę w jego zwycięstwo oraz piętnować zdrajców. W 1863 roku Anczyc napisał także cykl "Pieśni zbudzonych", zawierając w nim słynny "Marsz strzelców", którego treść w okresie PRL była często zafałszowywana. Przywołajmy tutaj jego pierwotną wersję:
Hej strzelcy wraz! Nad nami orzeł biały,
A przed nami śmiertelny stoi wróg.
Wnet z naszych strzelb piorunne zagrzmią strzały,
A lotem kul kieruje Zbawca Bóg.
Więc gotuj broń i kulę bij głęboko,
O ojców grób bagnetu poostrz stal,
Na odgłos trąb twój sztuciec bierz na oko,
Hej baczność! Cel! I w łeb lub serce pal!
Wzrósł liściem bór, więc górą wiara - strzelcy,
Masz w ręku broń, a w piersiach święty żar;
Hej Rusy tu, a nuże tu wisielcy!
Od naszych kul nie schroni kniaź ni car.
Raz przecie już zabrzmiały trąbek dźwięki,
Lśni polska broń, jak złotych kłosów łan,
Dziś spłacim łzy sióstr, matek i wdów jęki;
A kłuj, a rąb i w łeb lub serce pal!
Chcesz zdurzyć nas, oszukać chcesz nas czule,
Plujem ci w twarz za morze twoich łask!
Amnestią twą obwiniem nasze kule,
Odpowiedź da huk armat, kurków trzask.
Do Azji precz potomku Dżyngis-chana,
Tam naród twój, tam ziemia carskich hal;
Nie dla ciebie krwią naszą tu zlana,
Hej baczność! Cel! A w łeb lub serce pal!
Do Azji precz tyranie! Tam siej mordy,
Tam ziemia twa, tam panuj, tam twa śmierć.
Tu Polska jest, tu zginiesz i twe hordy,
Lub naród w pień precz wytnij, wysiecz, zgnieć!
O Boże nasz! O Matko z Jasnej Góry!
Wysłuchaj nas, niech korna łza i żal
Przebłaga Cię, niewoli zerwij sznury!
Hej baczność! Cel! I w łeb lub serce pal!
Na uwagę zasługuje również jego przejmujący "Hymn do Boga (W roku 1863)", który w dobitny sposób ukazuje, co czuł wówczas zniewalany przez zaborców Naród Polski:
Wszechmocny Boże! Ojcze nasz jedyny!
Omdlałej matki pokrwawione syny
Błagamy w prochu, żałobie, pokorze,
Ratuj nas Boże!
Tyś tak potężny, a my tak znękani,
W cierniowym wieńcu u słupa, oplwani,
Wyschnięte oko łez ronić nie może;
Zlituj się Boże!
Pożar, mord sieją dzikie wrogów hordy;
Przez rzezie Pragi, przez Oszmiany mordy,
Przez krew humańską, galicyjskie noże,
Zlituj się Boże!
Przez kopalń ciemnie, przez lochy Kamczatki,
Przez śmiercią synów zamęczone matki,
Przez jęki wdowie, łez sierocych morze,
Zlituj się Boże!
Z trzech stron zażartych nieprzyjaciół liga
Tropi, rozbraja, katuje i ściga,
Wlecze do więzień wojowniki hoże;
Ratuj nas Boże!
Błysnął nasz oręż, a grom Twój nie błyska,
Nie daj z nas Panie ludom pośmiewiska;
Wróg ufa w kuli, stryczku i toporze -
Pomóż nam Boże!
Karę Twą ściągły wielkie nasze winy,
Lecz któż bez grzechu? Ojcze nasz jedyny,
Sto lat błagamy w pokutniczym worze,
Przebacz nam Boże!
Daruj nam Panie! Skróć naszą pokutę,
Rozraduj kości po świecie rozsute;
Niech nam wolności już raz błysną zorze,
Wybaw nas Boże!
Dramaty ludowe
W roku 1868 Władysław Ludwik Anczyc powrócił do Krakowa, gdzie siedem lat później został właścicielem drukarni. W tym czasie pisał i wystawiał na deskach teatru krakowskiego dramaty, tj. "Emigracja chłopska", "Kościuszko pod Racławicami", "Łobzowianie" czy "Jan III pod Wiedniem", które przyniosły mu znaczną sławę. "Roczniki teatru polskiego nie notują nigdzie takiej ilości przedstawień, jakiej doczekał się 'Kościuszko pod Racławicami'. Lat 27 minęło od pierwszego wystawienia tej sztuki - a i dziś trwa ona i działa z deski scenicznej. Idealne korzyści, które dla społeczeństwa przyniosła sztuka W.A. Lassoty, nie dadzą ująć się w cyfry (...). Kulturalne i wychowawcze znaczenie sceny nigdy może nie ujawniło się w tej mierze; sztuka Anczyca budzi i podnosi świadomość narodową w tym samym stopniu dziś, jak to czyniła przed laty 27. Stała się ona nieomal stałym punktem każdego narodowego obchodu. (...) Ludowe sztuki Władysława Anczyca obeszły wszystkie sceny polskie, doczekały się niebywałej liczby przedstawień. (...) A wreszcie - Anczyc jest również twórcą 'Tyrteusza', o czym chyba najmniej pamiętamy - 'Tyrteusza', w którym tętni nieskazitelne echo wielkiej naszej romantyki" - podkreśla Szyjkowski.
Władysław Ludwik Anczyc zmarł 28 lipca 1883 roku w Krakowie. "Anczyc umarł po ciężkiej i bolesnej chorobie; pogrzeb jego, zeszłego poniedziałku odbyty w Krakowie, przy współudziale licznych tłumów i najpierwszych dostojników Kościoła, miał w żałobnym orszaku najwybitniejsze osobistości ze świata literackiego i artystycznego i był hołdem, oddanym zarówno talentowi, jak i zasłudze. Nieboszczyk całe życie przepędził na gorliwej, a wielce pożytecznej pracy i zapisał się trwale na kartach historii literatury jako prawdziwy twórca dramatu ludowego" - pisze Stanisław Rzętkowski w "Tygodniku Ilustrowanym". W 1886 roku zmarły został uczczony tablicą pamiątkową zamieszczoną na murze kościoła św. Salwatora w Krakowie. W 1912 roku jego imię nadano ulicy na Salwatorze, jednak nikt nie zajął się wówczas właściwym, krytycznym ocenieniem jego spuścizny. W rozprawie Jana Magiery pt. "O autorze 'Kościuszki pod Racławicami' W.L. Anczycu" czytamy: "Zdaje się być niewątpliwym, że ten niepospolity pisarz do dziś dnia jest niedoceniony, że przyszłość dopiero, może nawet przyszłość dość odległa, przyniesie właściwą ocenę jego niezwykłego talentu poetyckiego, jak i jego niestrudzonej energii. Gdy to nastąpi, zajmie Anczyc w naszym panteonie wysokie miejsce. Dotąd wszakże dotkliwie daje się odczuwać brak w naszem piśmiennictwie krytycznem pracy syntetycznej, rzucającej właściwe światło na tę wybitną i piękną postać". Na zakończenie przytoczmy jeszcze jeden wiersz Anczyca, świadczący o tym, jak bardzo zależało twórcy na patriotycznym wychowaniu następnych pokoleń, które miały wywalczyć upragnioną wolność Ojczyzny. Nosi on tytuł "Do młodzieży":
Droga młodzieży, przyszły narodzie,
Wzrastaj w miłości rodzinnej ziemi,
Nie mróź serc twoich w zwątpienia chłodzie,
A prorokami gardź fałszywemi.
Młodością wzmocnij zmurszałe zręby,
Niechaj rozpusta sił twych nie marni,
Rośnij jak sosny i silne dęby,
A nie jak wątłe zielsko cieplarni.
Czerp mądrość z księgi, lecz w czas swobody
Niech krzepi ciało koń, szabla, łowy;
Nie straszna przyszłość, znoje, zawody,
Gdy w zdrowem ciele duch mieszka zdrowy.
Strzeż mowy ojców, strzeż ojców wiary,
Jedynych resztek wielkiej przeszłości,
Bo kiedyś uznasz, że te sztandary
Główną nadzieją naszej przyszłości.
Niech przyjaźń czysta ze szkolnej ławy
Wiąże cię w życiu silnym łańcuchem;
Przyszli sternicy ojczystej nawy
Łączcie się pracą, łączcie się duchem.
Ziarno do ziarna gromadź w twej wiośnie
Ku pożytkowi kraju i braci,
Aż dla narodu skarbiec urośnie,
Co nasze długi z procentem spłaci.
Ziarno do ziarna i w rękę ręka,
A prędzej błogie Jutro uderzy.
My ustępujem, ale jutrzenka
Lepszej przyszłości - w tobie młodzieży!
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2009-04-04
Autor: wa