Wiza do Ameryki
Treść
Kiedy poszedłem do amerykańskiego konsulatu (...) dali mi tam druk do wypełnienia, na pierwszy rzut oka podobny do zwykłych formularzy wizowych, jakie dostawałem, jadąc do innych państw. Okazało się jednak, że jest to formularz zupełnie inny niż wszystkie, jakie wypełniałem w życiu. Przypominał raczej zabawę, którą razem z kolegami wynaleźliśmy w młodości, polegającą na tym, że na typowym arkuszu egzaminacyjnym należało dać odpowiedzi na pytania w rodzaju: "Co byś zrobił, gdybyś, wychodząc z domu, zobaczył nosorożca?". Pewien kolega napisał: "Zostałbym abstynentem". (...)
Jedno z pytań w formularzu wizowym brzmiało: "Czy jesteś anarchistą?". Filozof, pełen dystansu do spraw tego świata, naturalnie odpowiedziałby: "A co was to do diabła obchodzi?" (...) Dalej było pytanie: "Czy uważasz, że należy przemocą obalić rząd Stanów Zjednoczonych?". Człowiek myślący odpowie na to: "Tę kwestię wolałbym rozważyć pod koniec pobytu w waszym kraju, a nie na początku". Autor formularza, pełen chorobliwej ciekawości, chce następnie wiedzieć: "Czy żyjesz w małżeństwie poligamicznym?", na co odpowiedź, zależnie od naszych doświadczeń z płcią piękną, może brzmieć: "Nie jestem takim szczęściarzem", albo: "Nie jestem takim idiotą". Lecz jeszcze lepiej posłużyłaby riposta, którą otrzymał kiedyś pewien publicysta, kiedy w okresie wojny z Burami rozpowszechniał ankietę z dramatycznym pytaniem: "Czy powinienem zabić mego brata Bura?" - na co ktoś odpowiedział: "Nigdy nie wtrącam się do spraw rodzinnych i wam radzę to samo".(...)
Wiele pytań tak mnie rozśmieszyło, że o mały włos, a przestałbym traktować formularz z respektem - ale najbardziej rozśmieszył mnie pomysł, że jakiś opryszek mógłby wziąć te pytania serio. Już widzę, jak groźny cudzoziemski desperat (...) zasiada do ankiety i pisze: "Tak, jestem anarchistą. Nienawidzę was i chcę was zniszczyć". Albo: "Tak, zamierzam przemocą obalić rząd Stanów Zjednoczonych, i to najszybciej jak się da, więc przy pierwszej okazji zakłuję prezydenta długim nożem, który chowam właśnie do lewej kieszeni spodni". Czy też: "Jasne, że żyję w małżeństwie poligamicznym, a moich czterdzieści siedem żon podróżuje razem ze mną w przebraniu sekretarek". Widać w tych pytaniach i w tych odpowiedziach pewną wspaniałą prostotę umysłu. Jak błoga jest świadomość, że anarchiści i poligamiści to ludzie tak nieskazitelnie uczciwi, że wystarczy ich o coś zapytać, a z pewnością nie skłamią!
tłumaczenie - Jaga Rydzewska
Gilbert Keith Chesterton - fragment rozdziału "What is America?" z książki "What I saw in America", 1922.
"Nasz Dziennik" 2005-08-19
Autor: ab