Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wisła mistrzem Polski

Treść

Piłkarze Wisły Kraków na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek zapewnili sobie tytuł mistrza Polski. Dziewiąty w historii, drugi z kolei i czwarty w ostatnich sześciu latach. Wisła w piątek wygrała w Łęcznej, Legia Warszawa dzień później zremisowała w Grodzisku. Przewaga wiślaków wzrosła więc do siedmiu punktów i to sprawę rozstrzygnęło.
W walce o mistrzostwo liczyły się bowiem tylko Wisła i Legia. Przed 24. kolejką krakowianie mieli pięć punktów przewagi nad rywalami i nadzieję, że nie tylko zdobędą komplet punktów w Łęcznej, ale i Groclin coś uszczknie Legii. I tak się stało. Maciej Żurawski i spółka pewnie, po niezłym meczu pokonali beniaminka 1:0. "Żuraw" tym razem bramki nie zdobył, zaliczył jednak asystę przy ładnym golu Macieja Stolarczyka. Górnik, który rozegrał najlepszy mecz na wiosnę, starał się, jak mógł, ale nie był w stanie wyrównać. Goście kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, oddali dużo strzałów (aż 25), wygrali co prawda minimalnie, ale to ich całkowicie zadowoliło.
W sobotę wieczorem wiślacy zasiedli więc przed telewizorami, by dopingować Groclin. Legia, która, by zachować (małe, bo małe, ale jednak) szanse na tytuł, musiała wygrać, rozpoczęła bardzo dobrze. Już w 11. min celnie uderzył Piotr Włodarczyk. Kilka minut później z boiska wyleciał jednak Marek Jóźwiak i goście musieli grać w osłabieniu. W pierwszej połowie było to widoczne. Groclin był lepszy, grał dobrze, a co najważniejsze - strzelił dwie bramki. Obie - błyskotliwy Sebastian Mila. Po przerwie role się odwróciły. Nie mająca nic do stracenie Legia ruszyła do przodu, uzyskała przewagę. W 78. min po "główce" Marka Saganowskiego wyrównała, ale... Ale więcej bramek w tym meczu już nie padło, a to oznaczało tytuł dla "Białej Gwiazdy".
Trzecie miejsce zajmuje, i na 99 procent zajmie na koniec sezonu, Amica Wronki. W sobotę podopieczni Stefana Majewskiego nie zachwycili, tylko zremisowali w Katowicach, a mogli przegrać, bo gospodarze mieli kilka niezłych sytuacji.
Niezwykle cenne zwycięstwa odniosły walczące o uniknięcie degradacji Górnik Polkowice i Świt Nowy Dwór Mazowiecki. Górnicy w meczu "o sześć punktów" pokonali w stolicy Polonię. Bohaterem Polkowic był bramkarz Jacek Banaszyński, który obronił "jedenastkę" wykonywaną przez Dariusza Dźwigałę. Co ciekawe, wcześniej i jego vis--vis - Artur Sarnat, w identycznej sytuacji wygrał pojedynek z Grzegorzem Paterem, ale był już bezradny wobec dobitki.
Natomiast Świt wymęczył zwycięstwo z osłabionym (trenerzy oszczędzali piłkarzy na rewanż finału Pucharu Polski) Lechem Poznań.
Dramatycznie było w Wodzisławiu. Niewykorzystany rzut karny (przez Mariusza Nosala), 1 czerwona (dla Piotra Lecha) i 6 żółtych kartek, zwycięski gol zdobyty w ostatniej minucie - tak w skrócie wyglądały śląskie derby między Odrą a Górnikiem Zabrze.
Wyniki: Górnik Łęczna - Wisła Kraków 0:1 (0:1), Stolarczyk (44.); Groclin-Dyskobolia Grodzisk Wlkp. - Legia Warszawa 2:2 (2:1), Mila (20. - wolny, 39.) - Włodarczyk (11.), Saganowski (78. - głową); Odra Wodzisław - Górnik Zabrze 1:2 (0:0), Grzyb (84. - karny) - Chałbiński (54., 90.); Lukullus Świt Nowy Dwór - Lech Poznań 1:0 (1:0), Bilski (43.), Polonia Warszawa - Górnik Polkowice 0:1 (0:1), Pater (7.); Dospel Katowice - Amica Wronki 0:0; Widzew Łódź - Wisła Płock 2:1 (1:1), Becalik (27.), Masłowski (78.) - Ząbecki (20.)
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 24-05-2004

Autor: DW