Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wisła i Groclin uciekają rywalom

Treść

W najciekawszym spotkaniu 10. kolejki mistrz Polski udzielił wicemistrzowi srogiej lekcji. Wynik 2:0 jest i tak szczęśliwy dla tego drugiego. Gdyby mistrzowie wykorzystali choć połowę stwarzanych sytuacji, mogli rywala pokonać w rekordowych rozmiarach. Po tym meczu oba zespoły dzieli różnica aż 8 punktów. To bardzo dużo. Czy Legia odpadła tym samym z wyścigu o tytuł? Czy jedynym konkurentem Wisły pozostał Groclin? I jeszcze jedno - 10. kolejkę zdominowały niestety sędziowskie pomyłki.
Mecz w Krakowie miał dla układu tabeli ogromne znaczenie. Ale nie tylko - miał też dać odpowiedź na pytanie o aktualną pozycję i możliwości Wisły i Legii. Już dawno nie była ona tak zdecydowana. Już dawno styl i jakość gry prezentowana przez najpopularniejsze polskie ekipy nie była tak diametralnie różna. "Biała Gwiazda" wygrała pewnie i zdecydowanie, bo zagrała z wolą walki, zażartością, z rozmachem wykorzystując cały arsenał umiejętności taktyczno-technicznych. Legia była bezradna wobec szybkich wymian z pierwszej piłki krakowian, wobec ich mądrości i twórczej wyobraźni. A że skończyło się "tylko" na 2:0, to zasługa Artura Boruca w warszawskiej bramce, który uratował swych kolegów przed kompromitacją.
Trener gości Jacek Zieliński przygotował na ten mecz misterny plan, który runął już w 3. min, gdy Tomasz Kłos zdobył prowadzenie dla Wisły. W ciągu następnych 10 minut gospodarze mogli strzelić jeszcze przynajmniej trzy bramki. Atakowali (prawie) non stop do samego końca. Sytuacji mieli bez liku (szczególnie Tomasz Frankowski). Zwyciężyli zasłużenie i zasłużyli na spore brawa.
Wisła jest niepokonana w lidze od 24 października ubiegłego roku. Jej rekord to 26 spotkań bez porażki.
Dodajmy, że mecz pod Wawelem prowadził jeden z najlepszych europejskich arbitrów, Słowak Lubos Michel. Spisał się znakomicie.
Krakowianom kroku dotrzymuje jedynie Groclin, który traci do nich jedynie dwa punkty. W sobotę grodziszczanie pokonali Górnika Zabrze, niestety przy dużej pomocy sędziego Tomasza Cwaliny (szereg kontrowersyjnych decyzji, nieprawidłowo zdobyty gol dla gospodarzy, dwie czerwone kartki). W 10. kolejce panowie arbitrzy w ogóle mieli słabszą formę. Prowadzący mecz w Katowicach Hubert Siejewicz najpierw nie podyktował ewidentnej "jedenastki" dla gospodarzy, by później gwizdnąć w sytuacji, w której faulu nie było. Jarosław Żyro w Warszawie pokazał piłkarzom dziewięć żółtych i dwie czerwone kartki (obie gościom, przynajmniej jedna z nich niesłuszna). Kontrowersyjny był również rzut karny w Łęcznej (Jacek Granat). Za dużo tych pomyłek, panowie, za dużo...
Słowo poświęćmy jeszcze outsiderom, bo w 10. serii zgarnęli oni pełną pulę. Katowice zasłużenie pokonały zbyt pewną siebie Cracovię, a Górnik Łęczna - też bezdyskusyjnie - wygrał z Lechem Poznań.
Wyniki: Wisła Kraków - Legia Warszawa 2:0 (1:0). Kłos (3. - głową), Żurawski (67. - karny), Wisła Płock - Zagłębie Lubin 2:0 (1:0). Jeleń (14. - karny, 53.), Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. - Górnik Zabrze 3:1 (0:0). Mila (48. - wolny), Zając (56.), Vranjes (82. - głową) - Aleksander (51. - głową), Polonia Warszawa - Odra Wodzisław Śląski 1:0 (0:0). Szymanek (60. - głową), Górnik Łęczna - Lech Poznań 2:0 (1:0). Nikitovic (19. - karny), Jezierski (66.), GKS Katowice - Cracovia Kraków 1:0 (0:0). Wróbel (68. - karny), MKS Pogoń Szczecin - Amica Wronki 1:0 (0:0). Michalski (52.).
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 02-11-2004

Autor: Ku8a