Winnych nie ma
Treść
Kontrola skarbowa przeprowadzona w firmach zajmujących się zbiórką i utylizacją padłych zwierząt wykazała, że ponad 30 procent środków publicznych w latach 2003-2005 zostało wydanych nieprawidłowo. Agencja Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, która te pieniądze firmom przekazała, domaga się ich zwrotu. Jednak ci ostatni odpowiadają, że to nie ich wina, lecz Agencji, zaś zwrot środków sprawi, że wielu z nich zagrożonych będzie bankructwem. Z informacji Ministerstwa Finansów wynika, że nieprawidłowości związane z udzieleniem pomocy i wydatkowaniem środków przekazanych przez ARiMR, skutkowały nienależnym wypłaceniem pomocy finansowej podmiotom utylizacyjnym w latach 2003-2005 w łącznej wysokości 14 mln 122 tys. zł, co stanowiło 30,68 proc. przekazanych środków w tym okresie. Wyniki kontroli skłoniły resort finansów do skierowania wniosku do ARiMR, m.in. o wyegzekwowanie nienależnie lub nadmiernie pobranej pomocy finansowej przez podmioty branży utylizacyjnej. Decyzja ta wzburzyła reprezentantów zakładów utylizacyjnych. Podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi przekonywali oni posłów, że wina leży po stronie Agencji, która m.in. za późno przygotowała wzory umów. - Chciałbym zauważyć, iż rozporządzenie, w oparciu o które powstały te umowy, właściwie obowiązywało w swojej pierwszej wersji od 26 kwietnia. Wtedy był czas na przygotowanie wzorów umów i negocjacji z zakładami utylizacyjnymi itd. Niestety, nie zostało to zrobione - zauważył Jacek Ostrowski, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Utylizacyjnego. Według niego, późniejsza nowelizacja kształtu zawieranych umów sprawiła, że większość zakładów nie posiadało pełnej wiedzy na temat warunków współpracy z Agencją oraz na jakich zasadach mają być zwracane przez nią środki, więc po prostu pobierało płatność od rolników na zasadach wolnorynkowych. - Umowy zawierają szereg szczegółowych wymogów. Właściwie wszystkie firmy nie miały o nich pełnej dokumentacji od 21 stycznia i nie były jej świadome. Trudno teraz od zakładów utylizacyjnych wymagać, żeby realizowały jakieś zadania wobec prawa, którego faktycznie jeszcze 1 stycznia nie było - zaznaczył Ostrowski. Mecenas Przemysław Lis, reprezentujący jedną z firm, wskazał na trudną - wobec zamierzonej przez ARiMR egzekucji wyasygnowanych środków - sytuację finansową tej branży. - Pół roku temu rozpoczęto kontrolę skarbową. Na jej podstawie chce się zwrotu całości środków, co stawia te firmy na krawędzi bankructwa - stwierdził. Lis wykazał także niekonsekwencję resortu finansów. - Urzędy Kontroli Skarbowej przedstawiają różne modele naliczania zwrotów pozyskanych kwot - oznajmił. Zdaniem mecenasa, problem polega na tym, że umowy, które zostały podpisane, były bardzo nieostre. - Rzecz bierze się z różnic wykładni umowy - podkreślił. Wojciech Mojzesowicz (na zdjęciu pierwszy z lewej), wiceprzewodniczący komisji, przyznał, że kary dla zakładów utylizacyjnych są drakońskie. Zaproponował przedstawicielom branży utylizacyjnej zapoznanie się z pismem Ministerstwa Finansów w tej sprawie, a jeśli nie byłoby ono dla nich wystarczające, wtedy komisja zobliguje ten resort do dodatkowych wyjaśnień. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-02-07
Autor: wa