Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wiktor Gomulicki - poeta niepamiętany

Treść

Wiktor Gomulicki należy do grona najważniejszych twórców polskiego pozytywizmu. Jako jeden z nielicznych autorów z tamtego okresu głosił wielkość twórczości Cypriana Kamila Norwida i zamierzał opracować jego monografię. W tym roku mija 90. rocznica śmierci Gomulickiego.

Urodził się 17 października 1848 w Ostrołęce. Dzieciństwo spędził w Pułtusku, gdzie uczęszczał do progimnazjum przy klasztorze Ojców Benedyktynów. W 1864 roku przeprowadził się do Warszawy i zaczął tutaj uczęszczać do gimnazjum. Po jego ukończeniu rozpoczął studia na Wydziale Prawa Szkoły Głównej. Jeszcze w trakcie ich trwania zadebiutował jako poeta na łamach "Tygodnika Ilustrowanego". W 1869 roku porzucił jednak studia, kiedy Szkoła Główna została przemianowana na rosyjski uniwersytet. W późniejszych latach współpracował z wieloma warszawskimi czasopismami. Początkowo związany był z "Kurierem Warszawskim", a następnie z "Kurierem Codziennym", "Prawdą", "Świtem" i "Krajem". Pisywał także do satyrycznych "Kolców" i "Muchy", przez pewien czas był również właścicielem i redaktorem naczelnym "Tygodnika Powszechnego".

Miłośnik i badacz Warszawy
Od samego początku, kiedy Gomulicki przybył do stolicy, zauroczyły go jej zabytki i specyficzny klimat, tak przecież różny od tego, jaki znał z pobytu w małych miasteczkach. Szybko w swoich utworach zaczął opiewać urokliwe zakątki Warszawy. Już w liście do Zdzisława Dębickiego poeta pisał: "Czy pan sądzi, że ja na przykład posiadam jakąkolwiek świadomość tego, z jakich powodów stałem się wyrazicielem starej Warszawy? W Warszawie anim się urodził, ani wychował. Stare Miasto ujrzałem po raz pierwszy, gdym przybył tu, żeby wstąpić do VI klasy gimnazjum. Prawda, że wrażenie, jakie uczynił na mnie wówczas Rynek Staromiejski, oglądany wśród mgieł i dymów późnej jesieni oraz wnętrze katedry, nabitej ciżbą staromieszczan podczas nabożeństwa uroczystego, było piorunujące". Można powiedzieć, że do końca życia Gomulicki pozostał wierny temu pierwszemu oczarowaniu miastem. W "Obrazku ze Starego Miasta" powie na przykład:

Targ zapachniał - i dusznej komnatce
Śle woń jarzyn przez otwarte okno.
Wyśpiewuje tam kanarek w klatce,
Ciernie w wodzie poświęconej mokną,
Zegar szczęka i widać na ścianie
Chrystusowe wśród łotrów konanie.

Wielki smutek i wielkie ubóstwo
Wyzierają z każdego zakątka.
Całym zbytkiem: fotografii mnóstwo,
A twarz na nich każda - to pamiątka
Dni minionych, zapomniane hasło,
Łuna słońca, co we krwi zagasło...

Na spłowiałym od czasu papierze
Wyglądają niepewnie, jak duchy.
Wszystko jacyś nieszczęśni rycerze,
Jakieś dumne, chociaż smętne zuchy;
Tłum upiorów, co wstał na Zaduszki,
W barankowe ubrany kożuszki...

Uśnieżony bór za tło im służy,
A nad nimi niebo zimne, szare...
Wszyscy myślą o jakiejś podróży,
Wszyscy niosą młodość na ofiarę,
Wszystkim drogę wskazuje z daleka
Śmierć, co na nich
W leśnych mrokach czeka.
Ta staruszka ślepa, której oczy
Wypaliły żary - nie pioruna,
Jeśli zechce, obraz wam roztoczy,
W którym miga
Strasznych wspomnień łuna,
I o każdej z tych spłowiałych twarzy
Krew mrożącą opowieść wygwarzy...

Lecz nie teraz... Katedralny dzwonek
Uniósł teraz jej duszę daleko,
I, z cielesnych zwolniona obsłonek,
Szepcze - ogień mając pod powieką
I na licach suchotnicze plamy -
"Odpuść, jako i my odpuszczamy!...".

Nikt tak jak Wiktor Gomulicki, a potem Artur Oppman nie opiewał piękna murów miejskich, urokliwych wąskich uliczek i tajemniczych warszawskich zaułków. Co ciekawe, wcześniej mało kto wśród poetów chciał podjąć ten temat i znaleźć w nim tak wiele twórczego natchnienia. "Wiktor Gomulicki był bodaj pierwszym, który to pogardzane piękno postanowił poznać we wszystkich jego przejawach i dać mu świadomy wyraz poetycki, był to 'pierwszy nasz urbanista na większą skalę' (Brückner), który 'przeniósł sielsko-szlachecką dotąd poezję polską w nowożytne ognisko życia i flamandzkim swym pędzlem nadał jej charakter miejsko-mieszczański' (Lange). Co najdziwniejsze, to fakt, że Gomulicki, urodzony i wychowany na prowincji, w małych miasteczkach mazowieckich, stał się piewcą życia i tła wielkomiejskiego" - pisze Krzysztof Dąbek we wstępie do tomu "Pod znakiem syreny. Poezje warszawskie" Wiktora Gomulickiego. W innym znowu wierszu, zatytułowanym "Modlitwa do Cudownego Chrystusa w Katedrze", Gomulicki napisze:

Przed Tobą, Panie, który wiesz, jak boli
Rózga siepacza, bezecność niewoli,
Opłakująca utracone raje
Warszawa staje.

Przed Tobą, któryś
trzy dni cierpiał kaźnię
I poznał ludzkie przedśmiertne bojaźnie,
Żebrząc, by wieczną nie była jej męka,
Warszawa klęka.

Przed Tobą, łaski i radości dawcą,
Coś litość nawet miał
nad swym oprawcą,
Miasto-trup, kruków zwabiające stada,
Na twarz upada.

Warto przytoczyć tutaj jeszcze słowa Dąbka, który podkreśla, że "w poezji warszawskiej Gomulickiego trzeba wyróżnić trzy rozmaite aspekty: poezję Warszawy współczesnej, opiewającą jej rysy wielkomiejskie, stołeczne, nowożytne (jak np.. w 'Rysunkach na prędce' lub 'Strofach ulicznych'), poezję dzisiejszego Starego Miasta (jak w 'Obrazku ze Starego Miasta' lub 'Gołębiach na Kanonii') i poezję Warszawy zamierzchłej, historycznej (jak w 'Schadzce' lub 'Kamienicy pod Okrętem'), również przeważnie ze Starym Miastem związanej. W ogóle warszawskie Stare Miasto było dla Gomulickiego źródłem nigdy nie przemijających zachwytów. (...) Zachwyty Gomulickiego znalazły wdzięczne echo - z nich to wyrosła staromiejska muza Or-Ota, z nich też wywodzi się dzisiejszy nasz stosunek do pamiątek warszawskich, a w szczególności do Starego Miasta". Temat stolicy pojawia się również w jego powieści "Ciury" (1907 r.), w której odmalował życie dziennikarzy i poetów w stolicy na tle Warszawy II połowy XIX wieku, a także w jego powieściach historycznych, jak: "Cudna mieszczka" (1897 r.) czy "Miecz i łokieć" (1903 r.), wielu wierszach, felietonach i serii "Opowiadań o Starej Warszawie".

Zamiłowania kolekcjonerskie
W 1877 roku Gomulicki odbył podróż do Prus Wschodnich, zaś w 1888 roku do Wenecji i Paryża, gdzie poszukiwał materiałów do biografii Cypriana Kamila Norwida. Był jednym z nielicznych w owym czasie, który docenił wielkość dzieł wielkiego poety i starał się je upowszechnić. Za swoje dokonania literackie w 1893 roku otrzymał od belgijskiej Akademii Sztuk, Umiejętności i Literatury medal pierwszej klasy i dyplom honorowy. W 1905 roku poeta udał się do Krakowa, gdzie nawiązał kontakty z tamtejszymi kolekcjonerami. Sam bowiem z pasją gromadził liczne grafiki, ryciny, szkło, porcelanę, dawne dokumenty, rękopisy i książki. W kolekcji graficznej Gomulickiego znalazły się liczne varsaviana, obejmujące widoki ogólne Warszawy oraz wizerunki jej poszczególnych budowli, litografie z lat 1818-1830, ryciny autorstwa Fryderyka Krzysztofa i Adolfa Fryderyka Dietrichów oraz teatralia z zespołem portretów warszawskich aktorów działających w latach 30. i 40. XIX wieku.
"Kolekcja Wiktora Gomulickiego miała charakter nietypowy. Jej twórca nie dążył do zbudowania wielkiego, jednolitego zbioru. Wręcz przeciwnie, ryciny znajdowały się w jego posiadaniu przez pewien czas, a następnie odsprzedawał je. W ten sposób jego kolekcja nigdy nie stanowiła zamkniętej całości. Gdy jakiś temat zajmował go, gromadził związane z nim ryciny i dokumenty. Kiedy jednak dane zagadnienie przestało go interesować, sprzedawał zebrane przez siebie materiały. W ten sposób kolekcja Wiktora Gomulickiego uległa częściowemu rozproszeniu już za jego życia. Większa część jego zbiorów znalazła się w kolekcjach Dominika Witke-Jeżewskiego (zakupiona częściowo ok. 1913 roku, a następnie po śmierci Gomulickiego) i Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości (zakupiona w 1908 roku), a następnie w Muzeum Narodowym w Warszawie" - pisze Kamilla Pijanowska z Muzeum Narodowego w Warszawie. Poeta nie tylko kolekcjonował dzieła sztuki, ale pisał również na jej temat wiele artykułów. Interesowały go aktualne wydarzenia artystyczne i współcześni mu twórcy, lecz także artyści i ich dzieła sprzed stuleci. W swoich tekstach zawarł wiele cennych uwag na temat różnych dzieł sztuki.

Mistrz formy
Wszyscy badacze twórczości Wiktora Gomulickiego zgodnym chórem przyznają, że do perfekcji opanował formę pisanych przez siebie utworów. Zanim cokolwiek opublikował, dzieło musiało być skończone i doprecyzowane w każdym calu. Piotr Chmielowski w książce "Współcześni poeci polscy" z 1895 roku stwierdza: "Od samego początku swego zawodu odznaczał się ten autor tak delikatnym poczuciem pięknej formy. (...) W poezjach Gomulickiego spotykamy się z całą najdrobniej szczeblowaną skalą uczuć ludzkich, począwszy od dziecinnego napawania się uciechami życia aż do beznadziejnego westchnienia za śmiercią; a to wszystko wyśpiewane z jednakowym mistrzostwem w wierszach, układanych jak najrozmaiciej, zarówno w zwykłej strofie czterowierszowej, jak i w wykwintnej formie sonetu, oktawy, tercyny, lub też we wspaniałych aleksandrynach naszych, idących sfornie jak żołnierze - dwójkami. Jest ten poeta, jak większość współczesnych, wirtuozem treści i formy". I dodaje: "Pod względem kompozycji Gomulicki jest zupełnym panem siebie w utworach drobnych, które obrabia jak cacka artystyczne; w większych natomiast nie obmyśla dokładnie następstwa okresów i daje się unosić swobodnemu kojarzeniu się wyobrażeń, ale i tu łatwo mu przychodzi zawładnąć trudnościami. (...) Co do dykcji to ta, wykształcona na poezjach Słowackiego, zawsze jest wykwintna, czasami tylko trochę wymuszona. Obrazowość nie polega tu tyle na plastycznym rysunku, ile na doborowych przenośniach, którymi poeta osłania nawet nastrój retoryczny, będący u dzisiejszych naszych i nie naszych twórców tak częstym zjawiskiem. Wiersz wszędzie u Gomulickiego piękny, a rymy wytworne, język czysty i bogaty".
Do utworów poetyckich, odznaczających się finezyjną kunsztownością formy, o urozmaiconej strofice i budowie wersyfikacyjnej, zaliczyć należy w szczególności wiersze, które weszły do zbiorów: "Poezje" (1882 r.), "Poezje" (1886 r.) "Nowe pieśni" (1896 r.), "Wiersze. Zbiór Nowy" (1901 r.), "Biały sztandar" (1907 r.), "Światła" (1919 r.) oraz "Pod znakiem Syreny" (1944 r.). Wiele ciekawych szczegółów dotyczących dziejów Polski z lat dawnych zebrał w dwóch tomach szkiców literackich: "Kłosy z polskiej niwy" (1912 r.) i "Sylwety i miniatury literackie" (1916 r.). Trzeba tutaj wspomnieć oczywiście jeszcze o jego książce dla młodzieży "Wspomnienia niebieskiego mundurka" (1906 r.). Wiele wątków w niej wykorzystanych zaczerpnął Gomulicki wprost z własnego dzieciństwa i doświadczeń szkolnych w Pułtusku. Przedstawił je wszystkie w sposób niezwykle barwny i wciągający, opisując życie uczniów w XIX-wiecznej szkole - problemy, radości i figle, jakie płatali nauczycielom. Książka zdobyła niezwykłą popularność i do dziś jest chętnie czytaną lekturą.
W 1911 roku Wiktor Gomulicki skazany został na rok twierdzy za napisanie przedmowy do jednego z opowiadań Adama Mickiewicza. Kary jednak nie odbył dzięki amnestii dla przestępców politycznych. W 1912 roku, w 30-lecie pracy pisarskiej, uczczono go wydaniem obszernego wyboru jego drobnych utworów pt. "Pokłosie", zaś sześć lat później otrzymał on nagrodę literacką im. Elizy Orzeszkowej. Zmarł 14 lutego 1919 roku w Warszawie i został pochowany na Powązkach.
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2009-01-31

Autor: wa