Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wigilia samotnych serc

Treść

Wśród kilkuset samotnych osób, które w wieczór wigilijny w Poznaniu zjadły wspólną wieczerzę i przełamały się opłatkiem w Galerii Miejskiej "Arsenał", nie brakowało ciepłych słów i łez wzruszenia. Kilka godzin później rzesze ludzi spotkały się na tradycyjnej "Wigilii pod rondem Kaponiera", by wspólnie śpiewać kolędy i dzielić się swoją radością z innymi, nieznajomymi, a jednak w ten wieczór bliskimi osobami, gdyż mottem wigilijnych spotkań w tym mieście było: "Aby w ten cudowny wieczór nikt nie był sam".
- Zawsze gdzieś się śpieszymy, nie mamy czasu nawet dla sąsiadów, od których dzieli nas tylko cienka, betonowa ściana, a tym bardziej niestety dla tych, którzy potrzebowaliby naszej pomocy - powiedział nam pan Krzysztof, który w wigilijny wieczór odszedł na chwilę od rodzinnego stołu, by spotkać się na uroczystej wieczerzy w centrum Poznania z bezdomnymi, ubogimi i tymi, o których zapomnieli bliscy. - Ten jeden dzień w roku jest inny, ten czar Bożego Narodzenia sprawia, że potrafimy zauważyć człowieka w człowieku - podkreślił. Takich osób, które przyszły przełamać się opłatkiem z najbardziej potrzebującymi pomocy, dobroci i serca, było więcej. Uroczystą kolację w "Arsenale" rozpoczęła kolęda, następnie bezdomna osoba odczytała fragment Ewangelii o narodzeniu Chrystusa i wreszcie wspólnie łamano się opłatkiem. Wieczerza składała się z tradycyjnych dań. Był barszcz czerwony z uszkami, zupa grzybowa, rybna, kapusta z grzybami, kapusta z grochem, karpie smażone i w sosie, śledzie w oleju i w śmietanie, kluski z makiem i kompot z suszonych owoców. Dla wielu uczestników tej wigilii był to pierwszy tak suty posiłek od wielu tygodni. Jednak, jak przyznawali, ważniejsze dla nich były okazane im ciepło i dobroć. Pani Justyna, dzieląc się opłatkiem ze stojącymi najbliżej, płakała. - Mam 76 lat, od dawna wigilię Bożego Narodzenia spędzałam samotnie. Dzieci? Gdzieś w Polsce, czasami przyślą jakąś kartkę, ale nie zapraszają mnie do siebie, ani nie odwiedzają. Tutaj przyszłam pierwszy raz i pierwszy raz od bardzo dawna nie czuję się samotna - powiedziała. W Galerii Miejskiej "Arsenał" była też żywa szopka, w której postaci Jezusa, Marii i Józefa odgrywała rodzina poznańskich bezdomnych. Większość uczestników kolacji otrzymała też świąteczne upominki, m.in. odzież, środki higieny osobistej i słodycze.
Kilka godzin później rzesze mieszkańców miasta spotkały się na tradycyjnej "Wigilii pod rondem Kaponiera". Pomysł tego spotkania zrodził się spontanicznie przed
13 laty, a jego źródła tkwią w opowiadaniu znanej poznańskiej pisarki Małgorzaty Musierowicz "Nowelka". Akcja "Nowelki" rozgrywa się w 1991 r. i kończy spontaniczną wieczerzą pojednawczą w centrum Poznania - właśnie przy rondzie Kaponiera. Od lat Wigilii przyświeca to samo motto: "Aby w ten cudowny wieczór nikt nie był sam". Uczestnicy spotkania na apel organizatorów przynieśli ze sobą ozdoby choinkowe i przystroili świerki postawione z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Jak co roku podczas "Wigilii pod rondem" można było spożyć barszcz, a dzieci otrzymywały skromne podarunki. Ostatnią zaśpiewaną wspólnie kolędą była "Cicha noc" wykonana w kilku językach.
Wojciech Wybranowski, Poznań

"Nasz Dziennik" 2004-12-27

Autor: kl