Więźniowie polityczni szykanowani
Treść
Mikita Lichawid, były białoruski więzień polityczny ponownie będzie musiał stawić się w areszcie.
Tym razem władze białoruskie chcą by opozycjonista odbył 10 dni aresztu, którego „nie dosiedział″ w związku z przekwalifikowaniem jego sprawy z administracyjnej w karną i przeniesieniem go do więzienia karnego – wyjaśnia niezależna telewizja na Białorusi Biełsat. Lichwaid został skazany na 3,5 roku więzienia po wyborach prezydenckich z 2010 roku. Po kilku miesiącach opozycjonista został ułaskawiony.
Wczoraj milicja poinformowała go, że musi wrócić do aresztu za swój udział w powyborczym wiecu z 10 grudnia 2010 roku. Biełsat wyjaśnia, że razem z Lichawidem w czasie demonstracji do aresztu zostało wziętych ponad 700 innych uczestników. Opozycjonista został skazany na 15 dni aresztu. Telewizja dodaje, że po pięciu dniach został on wytypowany do procesu pokazowego, jako organizator zamieszek. Nie jest jasne dlaczego dopiero teraz - po prawie trzech latach - milicji przypomniało się o nieodbytym areszcie administracyjnym. Lichawid o tym, że ma niezwłocznie udać się na własną rękę do mińskiego aresztu, gdzie odbędzie 10 dni kary, dowiedział się od dzielnicowego.
Zdaniem Lichawida postanowienie milicji łamie prawo, gdyż nie można być ukaranym dwa razy za ten sam czyn. Opozycjonista nie ma prawnej możliwości odwołania się, bowiem od decyzji administracyjnej o jego aresztowaniu minęły już ponad dwa lata – wyjaśnia Biełsat.
Cytowany przez telewizję Paweł Sapiełka, obrońca praw człowieka zaznaczył, że według białoruskiego prawa opozycjonista był skazany za dwie różne rzeczy: raz za udział a drugi raz z organizację zamieszek - dlatego milicja upomniała się o niego. Jednocześnie obrońca praw człowieka podkreślił, że Lichawid w obu przypadkach został niesprawiedliwie skazany.
Nasz Dziennik Wtorek, 26 lutego 2013Autor: jc