Wiem, że nic łatwo nie przychodzi
Treść
- mówi Magdalena Sara, trzykrotna złota medalistka mistrzostw Polski w kolarstwie torowym
Kilka dni temu trzy złote medale mistrzostw Polski, kilka miesięcy - identyczny wynik na mistrzostwach Europy juniorek - obecny sezon jest chyba wyśmienitym prognostykiem na przyszłość.
- Na pewno jest najlepszym w dotychczasowej karierze. I bardzo mobilizującym, bo przecież sukcesy są świetną zachętą do jeszcze cięższej pracy. W przyszłym sezonie przechodzę o kategorię wyżej - mimo iż będę miała dopiero 19 lat, zacznę ściganie z seniorkami do lat 23. To nowe wyzwanie, wierzę, że mu podołam.
Ciężej było walczyć z rówieśniczkami na ME czy z seniorkami o krajowe tytuły?
- Zdecydowanie wyższy poziom - niestety - był na mistrzostwach Europy juniorek. Tam o sukcesy było naprawdę trudno, tak więc mają dla mnie dużo większe znaczenie. Nie ma co się oszukiwać, w Polsce kolarstwo torowe nie jest jeszcze tak popularną dyscypliną, uprawia go niewiele kobiet, stąd siłą rzeczy trudno myśleć o wybitnych wynikach. Medale, i to złote, mistrzostw Polski traktowałam więc jako swą powinność. Wiedziałam, że jestem faworytką, z całych sił starałam się nie zawieść i to się udało.
Nie od dziś wiadomo, że kolarzom torowym w naszym kraju nie jest najłatwiej. Brakuje odpowiednich obiektów, przede wszystkim krytej hali. O sukcesy jest przez to dużo trudniej. Pani jakby temu zaprzeczyła.
- Zobaczymy, jak będzie w przyszłości. Ale faktycznie, warunki są złe. Ja jednak przyjmuję je takimi, jakimi są. Nie narzekam. Wierzę tylko, że jak najprędzej zostanie oddany do użytku kryty tor, który właśnie budowany jest w Pruszkowie. To byłby ogromny krok naprzód, szansa na dużo lepsze wyniki. Bardzo realna, bo utalentowanych kolarzy mamy całkiem sporo. Po cichu liczę też, że sukcesów nam nie zabraknie, bo one są motorem napędzającym, propagują dyscyplinę, przysparzają jej kibiców.
Przygoda z kolarstwem torowym to świadomy wybór czy przypadek? Nie da się ukryć, że w Polsce dużo bardziej popularne jest szosowe czy ostatnio górskie.
- Ja na rowerze zaczęłam się ścigać osiem lat temu i jak chyba każdy zaczynałam na szosie. Wszystko zmieniło się, gdy trafiłam do Szkoły Mistrzostwa Sportowego - specjalizującej się w kolarstwie - w Żyrardowie. Tam zapadła decyzja, iż będę przygotowywała się do mistrzostw Europy juniorek na torze, które we wrześniu ubiegłego roku odbywały się w Moskwie. I tak w lutym 2003 roku zaczęłam przygodę z tą dyscypliną. Mistrzostwa zakończyły się sukcesem, zdobyłam złoty i srebrny medal i przekonałam się, że to dobry wybór. Uznałam, że skoro udaje się odnosić tak dobre wyniki, to warto kontynuować.
A dlaczego kolarstwo? Odpowiem krótko: jeśli się nie kocha tego, co się robi, to nie warto się tym zajmować. A kolarstwo jest moją pasją.
To trudna dyscyplina?
- Myślę, że każdy sport jest trudny, każdy na swój sposób. Tak samo kolarstwo torowe.
Jakie cechy musi więc mieć dobry kolarz?
- Na pewno musi mieć dużo cierpliwości i wytrwałości. Musi potrafić walczyć w każdej sytuacji i się nie poddawać. Poza tym ważna jest siła, wytrzymałość i refleks, czyli cechy, które są istotne chyba dla każdego sportowca, myślącego o sukcesie.
Ja mam o tyle łatwiej, że jestem osobą bardzo cierpliwą. Nie załamują mnie porażki. Oczywiście nie znaczy to, że chwil zrezygnowania nie miałam. Owszem, takie były, ale wtedy zbierałam się mocniej w sobie, rozmawiałam z trenerami i to pomagało. Wiem, że nic nie przychodzi od razu, że na sukcesy trzeba czekać i na nie mocno pracować. Wiem też, że w przyszłym roku może mi być ciężej, że rywalki będą groźniejsze. Ale cierpliwie poczekam na sukces. Pamiętam przecież, że ścigam się dopiero 1,5 roku, a to bardzo mało czasu. Brakuje mi jeszcze doświadczenia, obycia, rutyny, które w dużej mierze decydują o wyniku.
Jak często Pani trenuje?
- Praktycznie codziennie. Owszem, mamy chwilkę czasu na sprawy prywatne, na odpoczynek, ale pracujemy ciężko. Najczęściej raz, ale czasami i dwa razy na dzień.
Gdzie sięgają sportowe marzenia?
- Jak każdego sportowca - olimpiady. Jestem objęta przygotowaniami olimpijskimi na najbliższe cztery lata, znajduję się w szerokiej kadrze na Pekin. Pozostaje mi więc praca, aby te marzenia się urzeczywistniły.
Życzę więc tego i dziękuję za rozmowę.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 24-09-2004
Autor: Ku8a