Wielkopolska tonie we łzach
Treść
W sobotni wieczór, kiedy na poznańskiej Starówce rozległy się donośne, głuche dźwięki kościelnych dzwonów, miasto jakby zamarło w bezruchu. Ludzie zatrzymywali się oniemiali na ulicach, klękali na bruku, stawały samochody, pustoszały restauracje. Przechodnie spoglądali na siebie z rozpaczą w oczach, jakby nie wierząc, że to się właśnie stało...
Bardzo młodzi ludzie i ci starsi, wszyscy mają łzy w oczach. Nikt nie stara się ich ukryć. A chwilę później prawdziwe tłumy ludzi spontanicznie, w wielkiej ciszy płyną do największych poznańskich kościołów: fary, prastarej katedry i kościoła Ojców Dominikanów. Przy pomniku Jana Pawła II na Ostrowie Tumskim w Poznaniu gromadzą się tłumy zapłakanych młodych ludzi. Z płonących zniczy, świeczek i lampek układają wielkie gorejące jasnym płomieniem serce. - Tak jasne i pełne ciepła jak serce Jana Pawła II - mówi kilkunastoletnia dziewczyna, ocierając załzawione oczy.
Punktualnie o 23.00 w katedrze rozbrzmiewają organy. Ludzie padają na kolana i pogrążają się w modlitwie.
- Pustkę po śmierci Papieża Jana Pawła II trudno będzie czymkolwiek zapełnić - mówi ks. abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański.
Rzesze wiernych nocą na wieść o śmierci Papieża gromadzą się w świątyniach innych miast i miasteczek Wielkopolski.
Mieszkańców Gniezna wiadomość o śmierci Ojca Świętego zaskoczyła tuż po uroczystej Mszy Świętej w intencji Jego zdrowia. Uczestnicy nabożeństwa zapalili świece przed budynkiem kurii arcybiskupiej.
A w niedzielny poranek domy, okna Poznania pokryły się setkami spontanicznie wywieszonych biało-czerwonych narodowych flag ozdobionych czarnym kirem, znakiem żałoby po największym z Polaków.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2005-04-04
Autor: ab