Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wielki sukces polskiego debla

Treść

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski awansowali wczoraj do półfinału wielkoszlemowego Australian Open! To największy sukces w ich karierze i zarazem największy polskiego tenisa w ostatnich latach. Nasz debel osiągnął tę fazę, pokonując w ćwierćfinale 6:2, 3:6, 6:3 Australijczyka Ashleya Fishera i Amerykanina Justina Gimelstoba. Mecz trwał godzinę i 56 minut.
Polacy zagrali wczoraj doskonale, a klucz do zwycięstwa tkwił w serwisie - mieli szalenie wysoki poziom pierwszego podania, aż 87 procent. Odnotowali pięć asów, popełnili tylko jeden błąd serwisowy. Imponujące są i kolejne liczby: najszybszy serwis to 225 km/h, średnia 191 km/h. Przed wyjazdem do Melbourne Matkowski i Fyrstenberg po cichu marzyli o ćwierćfinale. Teraz są już o szczebel wyżej i wcale nie zamierzają na tym poprzestać. Więcej, chcą awansować do finału! Czy jest to realne? Jak najbardziej. Ich następnymi rywalami będą Czech Martin Damm i Leander Paes z Indii (nr 7.), którzy wczoraj pokonali rozstawionych z dwójką Szweda Jonasa Bjoerkmana i Białorusina Maksa Mirnyja 3:6, 6:3, 6:4. Choć Damm i Paes zajmują w indywidualnym rankingu deblistów bardzo wysokie miejsca (odpowiednio 12. i 20. - Matkowski jest 48., a Fyrstenberg 50.) i we wtorkowym pojedynku zaprezentowali się kapitalnie, nasi nie stoją na straconej pozycji. Przeciwnie, są w formie, pełni wiary w swoje umiejętności i nie ukrywają, że lubią grać z teoretycznie dużo silniejszymi rywalami. Być może ich półfinałowy pojedynek rozegrany zostanie na centralnym korcie Melbourne Park!
Wcześniej Polacy wygrali 6:3, 6:7 (6-8), 6:1 z Włochami Davide Sanguinettim i Potitio Staracem, w drugiej rundzie w pokonanym polu (6:2, 6:4) zostawili Czechów Frantiska Cermaka i Leosa Friedla (nr 10.), a w 1/8 finału pokonali 7:5, 7:5 Francuza Fabrice'a Santoro oraz Nenada Zimonjica z Serbii i Czarnogóry (5.).
Dodajmy też, że po sukcesie Matkowskiego i Fyrstenberga organizatorzy KGHM Emax Polish Indoors Wrocław podjęli natychmiastową decyzję o zaproszeniu ich do tego turnieju. Tenisiści zagrają oczywiście w swego popisowego debla, ale także singla, do którego dostali "dzikie karty". Sami często przypominają, że sukcesy w deblu to jedno, a kariery indywidualne to drugie. Fyrstenberg grał w ćwierćfinale wrocławskiego turnieju w 2004 roku. Na razie żadnemu Polakowi nie udało się awansować wyżej.
A wczoraj na kortach w Melbourne Park kolejną sensację sprawił Cypryjczyk Marcos Baghdatis. Po wyeliminowaniu rozstawionego z numerem drugim Amerykanina Andy'ego Roddicka, w walce o półfinał pokonał Chorwata Ivana Ljubicica (7.) - 6:4, 6:2, 4:6, 3:6, 6:3. Mecz był znakomitym, dramatycznym widowiskiem, w którym szala przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Ostatecznie Baghdatis - po 3 godzinach i 17 minutach - triumfował i jako pierwszy tenisista z Cypru awansował do półfinału turnieju wielkoszlemowego. Kolejnym jego przeciwnikiem będzie rozstawiony z czwórką Argentyńczyk David Nalbandian, który pokonał 7:5, 6:0, 6:0 Francuza Fabrice'a Santoro.
Do niespodzianki doszło także w rywalizacji pań. Liderka światowego rankingu, Amerykanka Lindsay Davenport przegrała bowiem z Belgijką Justine Henin-Hardenne 6:2, 2:6, 2:6. Przypomnijmy, że w pierwszej rundzie Henin-Hardenne (8.) wyeliminowała Martę Domachowską. W jutrzejszym półfinale Belgijka spotka się z Rosjanką Marią Szarapową (4.), która we wtorek pokonała swoją rodaczkę Nadieżdę Pietrową (6). 7:6 (8-6), 6:4.
A Davenport straci swą pozycję w rankingu. W zależności od wyników rywalizacji w Melbourne mogą ją wyprzedzić Belgijka Kim Clijsters lub Francuzka Amelie Mauresmo.
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 2006-01-25

Autor: ab