Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wielki Nauczyciel

Treść

O znaczeniu nauczania Ojca Świętego Jana Pawła II dla kultury mówi prof. Wojciech Chudy, kierownik Katedry Filozofii Wychowania KUL

Jak rozumiał kulturę Jan Paweł II?
- Począwszy od przemówienia wygłoszonego w siedzibie UNESCO w Paryżu 2 czerwca 1980 r., akcentował, że kultura ma przede wszystkim służyć temu, aby człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem. Warto zwrócić uwagę na to, że kultura w ujęciu Ojca Świętego jest pojęciem normatywnym. W odróżnieniu od ujęć wielu nauk szczegółowych - które tylko opisują kulturę jako fakt, na równi traktując to, co w niej dobre i co złe - dla Papieża jest nieobojętne to, jaki powinien być człowiek. Kultura to dziedzina, która czyni człowieka lepszym i pozwala mu wzrastać jako człowiekowi. Dlatego winna ona pełnić przede wszystkim funkcję wychowawczą. Jan Paweł II akcentował w UNESCO, że "pierwszym i zasadniczym zadaniem kultury w ogóle i każdej zarazem kultury jest wychowanie". Kultura jest wychowawcą człowieka.
Szczególną rolę w tak pojętej kulturze odgrywa język. Jan Paweł II, będąc w 1987 r. na KUL-u, ukazywał w swym przemówieniu, jak tworzy się kultura już na przykładzie biblijnego Adama, który nazywał po raz pierwszy rzeczy: używał języka do przyswojenia rzeczywistości, do kształtowania świata i zarazem siebie. To sens kultury, który sprzeciwia się dzisiejszej kulturze obrazkowej. Słowo jest pierwsze. Obraz funkcjonujący w kulturze winien mieć sens: wtedy potrafi zmienić człowieka na lepsze, przyczynić się do tego, aby rozwijał się on jako osoba.

Ojciec Święty podkreślał, że "kultura pozostaje zawsze w istotnym i koniecznym związku z tym, czym (raczej: kim) człowiek 'jest', natomiast związek jej z tym, co człowiek 'ma' (posiada), jest nie tylko wtórny, ale i całkowicie względny".
- Warto przypomnieć, że rozróżnienie między "być" a "mieć" należy do szerszego kontekstu, pochodzącego od Pawła VI - do kontekstu cywilizacji miłości. Cywilizacja miłości to wizja, idealny projekt społeczny ludzkości, w którym istnieje przewaga "być" nad "mieć", etyki nad techniką, miłości nad sprawiedliwością oraz osoby nad rzeczą. Ten czwórmian wyznacza chrześcijański projekt normatywny społeczeństwa ludzkiego.
"Mieć" w tym kontekście to nie tylko posiadanie materialne. To także - a właściwie przede wszystkim - te postawy, akty, działania i właściwości człowieka, które gdy zostają zabsolutyzowane, uderzają w godność osobową jego samego lub drugich. Godność jest centralną wartością człowieka, niezależną od wszelkiego "mieć": od bogactwa, talentów, zdolności, wyznania, tradycji, tytułów i zasług. Godność osoby to wartość dana od Boga, związana z podobieństwem ludzkiego stworzenia do Stwórcy. W nauczaniu Jana Pawła II, którego fundamenty tkwią w personalizmie chrześcijańskim, "być" to istnieć na miarę godności osobowej.
W dziele "Osoba i czyn", które było znaczącym przełomem w dziejach zarówno filozofii, jak i kultury, ks. kard. Karol Wojtyła pokazał wyraźnie, że każdy człowiek posiada godność osobową, która stanowi jego podstawową wartość, niezmienną od poczęcia aż do naturalnej śmierci.

Jak podsumowałby Pan Profesor znaczenie nauczania Ojca Świętego dla kultury?
- Papież uważał, że kultura ma funkcję wychowawczą, że prawdziwa kultura uczłowiecza człowieka. Jan Paweł II we wspólnocie ludzkiej - najpierw polskiej, potem w Kościele powszechnym i całym świecie - był nauczycielem, wielkim nauczycielem. Był wychowawcą ludzkości, nas wszystkich i każdego z osobna.
Pamiętajmy, że przed rokiem 1978 kultura była ogarnięta głębokim kryzysem: szerzyły się konsumpcjonizm i ateizm, część ludzi - zwłaszcza inteligencji - wstydziła się przyznawać do swojej wiary, kultura znajdowała się pod przemożnym wpływem ideologii liberalizmu i postmodernizmu.
Jan Paweł II wykonał wielką pracę pedagogiczną, która doprowadziła do znacznego odrodzenia kultury chrześcijańskiej. Wystarczy wskazać dziś na stosunek młodzieży do wiary i religii lub na "wiosnę chrześcijaństwa" w wielu krajach wydawało się już bezpowrotnie zniszczonych duchowo. Uczył nas swoim życiem, za pomocą osobistego świadectwa. Był wiernym naśladowcą Chrystusa, który mówił: "Chodźcie, a zobaczycie" (J 1, 39) oraz "Pójdź za mną" (Mk 1, 17).

W jakich obszarach zaczęły się dokonywać zmiany?
- Ojciec Święty praktycznie oddziaływał - i oddziałał! - na wszystkie wymiary kultury: można powiedzieć na wszystkie etapy życia ludzkiego. Wielką wagę przywiązywał do narodzin człowieka, z wielką determinacją bronił życia nienarodzonych - sam mówił, że jest papieżem życia i odpowiedzialnego rodzicielstwa. Oddziaływał pedagogicznie na rodzinę - aby była silna, zjednoczona i przybliżała się do ideału podstawowej nadprzyrodzonej wspólnoty osób.
Wiele aktywności wychowawczej Ojca Świętego poświęconej było życiu społecznemu i politycznemu - wiemy, jaką rolę odegrało choćby Jego przemówienie na placu Zwycięstwa w 1979 r. Budził społeczeństwa do prawdy i wolności, jednak ostrzegał też przed nowym totalitaryzmem, rodzącym się ze źle pojmowanej wolności.
Utorował nową drogę Kościołowi. Jak wiele zmieniło się w nim od czasu Soboru Watykańskiego II, w którym Papież, jak pisze w swym testamencie, brał udział "od pierwszego do ostatniego dnia". W Kościele nastąpiła wyraźna przemiana duchowa. W dzisiejszym etosie Kościoła każdy wierzący może czuć się za niego odpowiedzialny. To Kościół będący wyzwaniem dla nas na przyszłość.
Wreszcie Papież wychowywał cierpieniem i na koniec - swoją śmiercią. W latach 70. i 80., gdy panował powszechny kult łatwości, użycia i przyjemności, Jan Paweł II zwrócił uwagę na to, jak istotną rolę w rozwoju osoby odgrywa trud i cierpienie. Mówił np. do młodzieży: "Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Wbrew wszystkim mirażom ułatwionego życia. Musicie od sobie wymagać, to znaczy właśnie, więcej być" (Westerplatte, 12.06.1987 r.). Śmierć Jana Pawła II również była nauką dla drugich. Ojciec Święty zwrócił na to uwagę swoją pełną miłości postawą przy umieraniu: uczył nas, że śmierć - ten może najbardziej decydujący moment w życiu człowieka - winno się przyjąć z możliwie pełną świadomością i odwagą. Wbrew panującej potocznie opinii nie powinno się oczekiwać, aby przyszła nagle - człowiek powinien do niej dojrzeć i wejść w ten okres z intencją wypełnioną nadzieją i wiarą. Właśnie tak jak Ojciec Święty.
Ten wielki nauczyciel ludzkości rzeczywiście żył i oddał swoje życie - jak napisał w swym duchowym testamencie - "dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny)".

Dziękuję za rozmowę.
Elżbieta Skrzypek

"Nasz Dziennik" 2005-04-11

Autor: ab