Wielki, łagodny "misiek"
Treść
Kiedyś były niezastąpione w rolnictwie i w transporcie towarów w miastach. I choć wydawało się, że znikną z krajobrazu naszej wsi, to ich hodowla powoli się odradza. Najpiękniejsze ogiery i klacze tych ras można było zobaczyć w Kętrzynie na IX Ogólnopolskim Czempionacie Koni Zimnokrwistych.
Do Kętrzyna przyjechali hodowcy z różnych stron kraju, którzy prezentowali zarówno polskie, jak i zachodnie rasy. Te konie łączy zaś kilka cech: są potężne i ciężkie (ogier może ważyć ponad tonę, klacz około 800-900 kg, w kłębie często przekraczają 160 cm), przez co znakomicie nadają się do ciężkich prac. Ale jednocześnie te zwierzęta mają z reguły bardzo łagodne usposobienie, są nadzwyczaj spokojne, stąd też wzięło się ich określenie: konie zimnokrwiste. Ich sympatycy twierdzą nawet, że trudno spotkać spokojniejsze zwierzęta, a ludzie boją się ich ze względu na ich wielkość. Z tego powodu są nawet nazywane "misiami". Ale jak wynika z danych Polskiego Związku Hodowców Koni, rasy zimnokrwiste liczą u nas 200 tys. sztuk, czyli stanowią około 2/3 stada koni hodowanych w Polsce. Należą do nich głównie konie ras rodzimych: lidzbarskie, sokólskie, sztumskie czy wielkopolskie. Część hodowców może się także pochwalić końmi ras zagranicznych, takimi jak: suffolk, ardeny francuskie, konie bretońskie, brabanckie, perszerony.
Zimnokrwiste rumaki towarzyszą Europejczykom od wieków. To na tych koniach walczyło ciężkozbrojne rycerstwo - trudno sobie bowiem wyobrazić, aby rycerza w pełnym rynsztunku uniósł lekki arab. Dopiero gdy jazda stała się lekką formacją, kawalerię wyposażano w konie gorącokrwiste, ale ich więksi pobratymcy byli używani jeszcze podczas ostatniej wojny jako siła pociągowa (np. w jednostkach artyleryjskich czy do transportu zaopatrzenia). Były to także zwierzęta pociągowe wykorzystywane w rolnictwie - jeszcze niedawno widok koni orzących pole lub wykonujących inne prace w rolnictwie był powszechny. Teraz te konie również są wykorzystywane przy uprawie roli, zwłaszcza w gospodarstwach ekologicznych. Można je też często spotkać w górach, gdzie nie może wjechać ciągnik czy kombajn. Trudno w wielu rejonach wyobrazić sobie np. wyręb lasu bez pomocy koni ras zimnokrwistych. A w miastach silne konie pociągowe służyły jeszcze do niedawna np. do transportu węgla.
Co ciekawe, okazuje się, że charakter koni zimnokrwistych znakomicie predestynuje je np. do tak odpowiedzialnych zadań jak hipoterapia dla dzieci. Bardzo dobrze sprawdzają się też w zaprzęgach. Nie ma się więc co dziwić, że konie sokólskie czy sztumskie są doceniane przez hodowców. - Mam trzy gorącokrwiste rumaki, ale kupiłem też dwa konie sokólskie. To piękne, silne konie - mówi Andrzej Piskorski. - Nie mam zamiaru tworzyć wielkiej hodowli, bo nie mam aż takich pieniędzy, ale marzę o tym, aby jeszcze sprowadzić konia bretońskiego, bo zauroczyły mnie podczas jednej z wystaw - dodaje.
Jest więc szansa, że pogłowie koni pociągowych będzie w Polsce rosło. W ostatnich latach dziesiątki tysięcy sztuk tych zwierząt zostało sprzedanych na mięso. Największymi odbiorcami koniny są od dawna Włosi, których można spotkać na każdym niemal końskim jarmarku, mają też sieć swoich punktów skupu. Handel końmi na rzeź na pewno nie zniknie, ale nie musi mieć już takiego wpływu na spadek pogłowia koni jak wcześniej.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik 2010-07-28
Autor: jc