Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wielki bal w dawnym stylu

Treść

Damy dworu, szlachcice, paziowie, rycerze na kilka dni opanowali Kraków. Barwne, korowody tancerzy zachęcały miłośników tańców dworskich oraz turystów do udziału we wspólnej zabawie. Nie zabrakło pokazów zarówno profesjonalnych zespołów, jak i tych z udziałem najmłodszych tancerzy, pięknej muzyki, niegdyś tak popularnej na dworach, oraz fantazyjnych strojów. Tak właśnie wyglądał wielki finał zorganizowanego już po raz szósty Międzynarodowego Festiwalu Tańców Dworskich "Cracovia Danza".
- Trudno policzyć, ile rodzajów tańców zostało zaprezentowanych podczas Festiwalu. Mogę powiedzieć, że było kilka stylów: włoski, francuski, polski, ale też Węgrzy zaprezentowali swój charakter, swoje tańce. Cieszy nas to, że repertuar z roku na rok się poszerza - mówi Romana Agnel, dyrektor artystyczny Festiwalu.
Wzorem ubiegłych lat, zanim festiwal wyszedł na ulice Krakowa, ponad setka młodych miłośników tańców dworskich mogła uczestniczyć w warsztatach tanecznych. Była to znakomita okazja do poznania kroków, figur i choreografii tańców dworskich. Zajęcia odbywały się pod okiem najwyższej klasy specjalistów. Nastrój zajęć podkreślały piękne, renesansowe pomieszczenia krakowskiej willi Decjusza.
Jednak Festiwal Tańców Dworskich nie kończył się na tańcu - można było na nim również poszerzyć swoją merytoryczną wiedzę na temat historii tańca oraz obowiązujących na dworach obyczajów, mody. Z tą myślą w willi Decjusza prezentowana była kolekcja XV-wiecznych strojów dworskich. Ich twórcami są Marotte Pichon i Michaela Bouchaund. Powstały specjalnie dla zespołu "Le Bal Paré" na podstawie szczegółowych badań naukowych źródeł ikonograficznych tamtego wieku. Ekspozycja wzbogacona była też ilustracjami, fotogramami oraz komentarzem kostiumologicznym. Prezentowane zdjęcia wykonane zostały podczas spektaklu "Bal maskowy, czyli historia Romea i Julii", wystawionego w Krakowie podczas pierwszego Festiwalu Tańców Dworskich.
Lecz czym byłby taniec bez muzyki? W ramach Festiwalu prezentowane były zarówno utwory grane na dworach całej Europy, jak i te znane z rodzimych stron. Także pokazom tanecznym towarzyszyła znakomita muzyka w mistrzowskim wykonaniu. Mimo obecności wielu specjalistów w dziedzinie tańca szczególnym elementem Festiwalu były niewątpliwie występy najmłodszych uczestników. Dzięki zaangażowaniu fachowców tańce historyczne mają swoich kontynuatorów, dla młodych wykonawców to niezapomniane przeżycie i możliwość zaprezentowania swoich osiągnięć. - W tym roku zauważyłam bardzo dużą zmianę. Fakt, że prowadzimy zajęcia od kilku lat, sprawia, iż młodzi ludzie się uczą, i to daje owoce. Widać, że dzieci i młodzież tańczą o wiele lepiej. Ich choreografie są bardziej dopracowane, coraz lepiej też dobierają kostiumy do epoki. Wcześniej było tak, że w jednym stroju tańczone były tańce i średniowieczne, i renesansowe, w efekcie powstawała pewnego rodzaju mieszanka. Dziś widać dbałość o kostiumy, by odpowiadały one epoce, z której przedstawiana jest choreografia. Także technicznie młodzi prezentują się lepiej - zaznacza Romana Agnel.
Po raz pierwszy w tym roku festiwal zagościł w urokliwych murach Barbakanu. Wcześniej tańce dworskie gościł wawelski zamek. Jak podkreślają organizatorzy Festiwalu, obecność tańca historycznego w zabytkowych budynkach sprawia, że stare mury zaczynają tętnić życiem.
Niewątpliwie największym wydarzeniem Festiwalu był trwający ponad dwa dni wielki finał. Rozpoczął go spektakl w wykonaniu Baletu Dworskiego Ardente Sole. Było to połączenie muzyki klawesynowej w mistrzowskim wykonaniu Elżbiety Stefańskiej z tańcami dworskimi, począwszy od renesansu, do czasów Fryderyka Chopina. W Barbakanie gościł także węgierski Zespół Tańca Historycznego Arbeau. Zaprezentował on kilka scen, jakie niegdyś mogły się rozgrywać na węgierskim dworze arystokratycznym. Z kolei spektakl "Balet narodów" w wykonaniu zespołu powstałego w ramach projektu wyszehradzkiego przybliżył tańce charakterystyczne dla okresu baroku. Spektakl ten był swoistym zwieńczeniem mozolnych poszukiwań stylów, form w źródłach historycznych. - Szczególnym punktem Festiwalu niewątpliwie był niedzielny spektakl "Ballet des Nations - Tańce Barokowej Europy", który został zrealizowany w ramach Międzynarodowego Projektu Wyszehradzkiego. Cieszymy się, że jesteśmy zauważani nie tylko na własnym podwórku, ale na forum międzynarodowym. Cieszymy się też, że taka współpraca z naszymi sąsiadami jest możliwa. Często patrzymy daleko, na zachód, tam szukamy wzorców, a tak mało wiemy, co dzieje się obok. Współpraca z Czechami, Słowakami i Węgrami była naprawdę pasjonująca, pokazaliśmy naszą kulturę, różnorodną, bogatą i jednocześnie mocno związaną z tą zachodnią. Cieszyła nas także wizyta zespołu z Białorusi. Na tle ostatnich wydarzeń miała ona nieco symboliczny charakter - mówi Romana Agnel.
W końcu tańce dworskie wyszły z murów willi Decjusza i Barbakanu i zagościły na krakowskim Rynku Głównym. W minioną sobotę na scenie pod ratuszem prezentowały się zespoły młodzieżowe, wieczorem na scenie zagościli profesjonalni tancerze. Wtedy też przez Kraków przeszedł barwny taneczny korowód. Tańce dworskie można było podziwiać także przez całą niedzielę. Także tego dnia tancerze zachęcali do wspólnej zabawy i włączenia się w barwny korowód. Nadszedł bowiem czas wielkiego finału z udziałem krakowian i turystów. Po raz kolejny Festiwal udowodnił, że taniec łączy ludzi, jednoczy ich, przełamuje bariery językowe czy społeczne. Do tańca zaproszeni zostali wszyscy. Po krótkim kursie pod okiem Marie-Claire Bär le Corre, francuskiej tancerki i choreografa, publiczność była gotowa do zmierzenia się z historycznymi tańcami. Jeden z największych średniowiecznych placów Europy przekształcił się w salę balową pod gołym niebem... To było piękne pożegnanie z Festiwalem. Na następny taki bal trzeba będzie poczekać do przyszłego roku. - Wtedy chcemy poruszyć "tematy włoskie". Kraków jest mocno związany z tą kulturą, szczególnie jeżeli myślimy o renesansie czy baroku. Nad tym będziemy pracować. Może uda się zaprosić jakiś zespół z Włoch, na pewno byłoby to interesujące doświadczenie - podkreśla Romana Agnel.
Tekst i zdjęcia
Marcin Austyn, Kraków

"Nasz Dziennik" 2005-08-24

Autor: ab