Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wielka koalicja wisi na włosku

Treść

Coraz bardziej widoczny staje się kryzys w rozmowach pomiędzy niemieckimi chadekami a socjaldemokratami w sprawie utworzenia rządowej koalicji. Pod znakiem zapytania utworzenie takiego rządu postawił pucz w szeregach socjaldemokratów, w którym przewagę uzyskało skrajnie lewicowe skrzydło niechętne koalicji z chadekami.
Kryzys w rozmowach rozpoczął się wtedy, gdy na nowego sekretarza generalnego SPD została wybrana Andrea Nahles, przedstawicielka lewicowego skrzydła partii, bardzo sceptycznego wobec współpracy z chadekami. W wewnątrzpartyjnych wyborach przepadła kandydatura Karla-Josefa Wasserhoevela, popieranego przez obecnego szefa SPD Franza Muenteferinga. Decyzja zarządu osłabiła pozycję Muenteferinga, który był głównym motorem tworzącej się wielkiej koalicji. Muentefering obraził się na intrygantów z SPD i zapowiedział w poniedziałek w Berlinie, że na rozpoczynającym się 14 listopada zjeździe partii nie będzie ponownie kandydował na stanowisko szefa SPD. Pod znakiem zapytania stoi też jego udział w przyszłym rządzie.
W reakcji na woltę w SPD szef bawarskiej CSU Edmund Stoiber zapowiedział w poniedziałek, że po marginalizacji pozycji Muenteferinga w SPD nie wejdzie do ewentualnego rządu, ponieważ nie widzi możliwości współpracy ze skrajnie lewicową Andreą Nahles. W ten sposób w ciągu kilku godzin istnienie wielkiej koalicji (CDU/CSU/SPD) stanęło pod znakiem zapytania, ponieważ obecność w rządzie przywódców wszystkich trzech największych stronnictw uważana była za gwarancję stabilności koalicji. Media zgodnie przyznają, że decyzja Muenteferinga i zapowiedzi Stoibera, którzy są kluczowymi postaciami w koalicyjnych rozmowach, spotęgują przeciągający się kryzys polityczny.
Z rozwoju wypadków cieszą się liberałowie z FDP, którzy ponownie namawiają Partię Zielonych do utworzenia "żółto-zielono-czarnej" koalicji złożonej z chadeków, zielonych i liberałów (tzw. koalicja jamajska). Jednak chadecy nie są tym zainteresowani. W ich szeregach coraz głośniej mówi się o rozpisaniu nowych wyborów parlamentarnych, które miałyby odbyć się 26 marca 2006 r.
Niemieckie media nie kryją zaniepokojenia przedłużającym się kryzysem. "Czy niemieccy politycy są niespełna rozumu?" - pyta retorycznie na pierwszej stronie hamburski dziennik "Bild Zeitung" i stwierdza, że każdy polityk myśli jedynie o własnych ambicjach, a nie o losach ojczyzny. Z kolei prywatna telewizja N-TV po ostatnich posunięciach w SPD rozszyfrowała skrót partii jako S(chlappe), P(anne), D(esaster) - co w wolnym tłumaczeniu brzmi: Nieudolny, Zepsuty, Katastrofalny.
Waldemar Maszewski, Hamburg

"Nasz Dziennik" 2005-11-02

Autor: ab