Większe klatki dla kur, ale od kiedy?
Treść
Unijni ministrowie rolnictwa nie zajęli się wnioskiem Polski o przedłużenie do 2017 r. prawa do używania dotychczasowych klatek dla kur niosek. Jeśli nie uda nam się przekonać innych krajów do poparcia wniosku, od 2012 roku wszystkie fermy powinny być wyposażone w nowe, większe klatki. Dla części hodowców będzie to oznaczało bankructwo, bo nie mają oni pieniędzy na tak drogie inwestycje.
Standardowe klatki używane w większości naszych ferm mają około 550 cm kw. Hodowcy twierdzą, że są one wystarczające dla kur, ale jeszcze przed naszym wejściem do UE (w 2003 r.) w krajach starej "15" na skutek kampanii obrońców praw zwierząt wprowadzono nakaz trzymania ptaków w klatkach większych o 200 cm kw. Muszą być one wyposażone w gniazdo do znoszenia jaj, grzędę (co najmniej 15-centymetrową), ściółkę (lub piasek) oraz większe karmidła i dwa poidła. Kiedy Polska negocjowała warunki członkostwa, zapisano, że nasze kurniki muszą być wyposażone w nowe klatki od 2012 roku. Do tej pory takie inwestycje przeprowadzono jednak tylko w co szóstej fermie (mamy ich blisko 600). Głównym powodem takiej sytuacji są wysokie koszty zakupu i instalacji nowych klatek. W dodatku ich producenci wykorzystują fakt, że właściciele ferm są zmuszeni do zakupu i podnoszą ceny. Dlatego nasze ministerstwo rolnictwa wystąpiło o przesunięcie terminu wyposażenia kurników w nowe klatki o pięć lat - do 2017 roku. Argumentem dodatkowym na rzecz wniosku jest kryzys, który dotyka producentów żywności, co z kolei powoduje, że hodowcom trudno jest uzyskać kredyt w banku na takie inwestycje. "Jeśli zakaz użycia klatek nieulepszonych wejdzie w życie od 1 stycznia 2012 roku, produkcja jaj w licznych zakładach nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach członkowskich, może się zakończyć. Naturalną konsekwencją będzie zmniejszenie podaży jaj w UE" - argumentowała Polska w uzasadnieniu do wniosku.
Ale ministrowie nie podjęli nawet dyskusji dotyczącej naszej propozycji. Oficjalnie dlatego, że nie było jej w porządku obrad i dopiero na prośbę ministra Marka Sawickiego została do nich włączona. Jednak chodzi o to, że ministrowie rolnictwa raczej nie będą podejmować decyzji o klatkach i sprawa zostanie skierowana do Komisji Europejskiej. Ponadto nie wiadomo, jakie jest poparcie ze strony innych krajów członkowskich dla wniosku Polski. Jeśli takowego nie zdobędziemy, to nasza petycja zostanie odrzucona.
Cała sprawa ma też inny ważki argument ekonomiczny. Wielu ekspertów podziela obawy samych producentów jaj, że unijne normy mogą za jakiś czas doprowadzić do upadku ten sektor rolnictwa. Większe klatki oznaczają nie tylko konieczność inwestowania, ale również zwiększenie kosztów produkcji jaj, bo obsada kur w istniejących teraz kurnikach będzie mniejsza, wzrośnie też zużycie pasz. Tymczasem takich surowych norm nie muszą wypełniać hodowcy drobiu ze Stanów Zjednoczonych, które są największym konkurentem dla europejskich kurzych ferm (w USA standardowe klatki mają około 350-400 cm kw. powierzchni). I jeśli europejscy producenci zbankrutują, to konsumenci będą zmuszeni sprowadzać jaja zza oceanu.
KL
Nasz Dziennik 2010-02-24
Autor: jc