Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wiedza bez zmian

Treść

Po towarzyskim meczu piłkarskich reprezentacji Polski i Gruzji, wygranym w Lubinie przez Biało-Czerwonych 1:0, wiemy dokładnie to samo, co przed jego rozpoczęciem. Że nasi dobrze radzą sobie w ofensywie, dużo gorzej w defensywie, a postacią numer jeden w kadrze jest Wojciech Szczęsny. Debiut Eugena Polanskiego wypadł średnio, pomocnik niczym nie zachwycił i trudno się spodziewać, by za jego przyczyną drużyna wzniosła się na wyższy poziom.
- Największy kłopot mamy w obronie, ciągle kogoś brakuje, jeszcze nie zagraliśmy w optymalnym zestawianiu - tłumaczył Franciszek Smuda przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Po ostatnim mógł te słowa powtórzyć. Biało-Czerwoni bowiem znów pokazali , że im bliżej własnej bramki, tym bardziej trzęsą im się nogi i tracą głowę. Nie chodzi tylko o zadanie typowo destrukcyjne, ale również o wyprowadzanie piłki i podania do kolegów z przednich formacji. Z tym elementem nasi wciąż mają ogromne problemy, a czy można liczyć na poprawę, skoro do Euro pozostał niespełna rok, a selekcjoner ma w planach kolejne eksperymenty? W środę linię obrony stworzyli: Grzegorz Wojtkowiak, Tomasz Jodłowiec, Arkadiusz Głowacki i Jakub Wawrzyniak. Gdyby spełniły się wszystkie życzenia Smudy, na mistrzostwa wybiegłaby jedenastka z Łukaszem Piszczkiem, Manuelem Arboledą, Damienem Perquisem i Sebastianem Boenischem w składzie. Na razie jednak Piszczek jest zdyskwalifikowany za korupcję, Arboleda i Perquis nie mają polskich paszportów, a Boenisch leczy kontuzję. Być może Smuda powinien zrezygnować z dziwnych, budzących głęboki sprzeciw pomysłów opierania reprezentacji na obcokrajowcach i skupić się na pracy z tymi zawodnikami, których ma, dając im przy okazji mentalne wsparcie. Dziś przecież taki Jodłowiec, wychodząc na boisko, podświadomie wie, że trener wcale nie uważa go za podstawowego zawodnika, tylko rezerwową opcję na wypadek problemów z paszportami dla Kolumbijczyka i Francuza. Czy taka sytuacja nie działa deprymująco? Działa. Przeciw przeciętnej Gruzji obrona znów nie tworzyła monolitu, pozwalając rywalom na stworzenie zagrożenia pod bramką Szczęsnego. Gracz Arsenalu Londyn potwierdził jednak, że mimo młodego wieku jest już ukształtowanym fachowcem, na którego można liczyć w każdej sytuacji. - Ale wciąż nie można powiedzieć, że Wojtek ma pewne miejsce na Euro, bo zawsze coś się może stać. Są jeszcze Fabiański, Sandomierski i Tytoń, każdy z nich nadal ma takie same szanse na grę. Szczęsny obronił w sytuacji sam na sam, ale na tej podstawie trudno mówić, że był najlepszy na boisku - przekomarzał się jednak Smuda, dodając, że jego zdaniem przeciw Gruzinom wyróżnił się Rafał Murawski. Jedyną bramkę zdobył Jakub Błaszczykowski, a poprzedziła ją naprawdę wspaniała akcja z Robertem Lewandowskim. Trzeba przyznać, że im bliżej pola karnego rywala, tym bardziej gra Polaków mogła się podobać. Efektowne wymiany piłki, szybkie, pomysłowe akcje wspomnianej dwójki czy Ludovica Obraniaka i Adriana Mierzejewskiego utwierdzały w przekonaniu, że faktycznie przednie formacje są już gotowe do mistrzostw. Kadrze przydałby się jednak rozgrywający, typowy playmaker, potrafiący nieszablonowym podaniem uruchomić napastników. Ktoś taki jak Maor Melikson w Wiśle Kraków. Izraelita, który ma polski paszport (jego mama pochodzi z Legnicy), był nawet polecany Smudzie, ale ten w pewnym momencie stwierdził, że go nie potrzebuje. W środę Melikson zagrał w kadrze swojej ojczyzny przeciw Wybrzeżu Kości Słoniowej i zdobył dwa gole.
Wydarzeniem meczu w Lubinie był debiut w naszej reprezentacji Polanskiego, byłego kapitana niemieckiej młodzieżówki. Smuda oburzał się, gdy ktoś wytykał piłkarzowi jego słowa (twierdził jeszcze niedawno, że czuje się Niemcem i chciałby grać w kadrze naszych zachodnich sąsiadów - dziś tych zdań się wypiera, winę zrzucając na dziennikarzy), podkreślając za to jego walory. W środę, owszem, miał sporo celnych podań, tyle że do kolegów stojących najbliżej. W destrukcji poprawny, konstruować akcji chyba nie za bardzo potrafi, zatem czy podniesie jakość reprezentacji? Wątpliwe. Podobnych albo nawet lepszych zawodników selekcjoner może znaleźć w naszej ekstraklasie, choćby Cezarego Wilka z Wisły czy Ariela Borysiuka z Legii Warszawa.
Gruzinów Polacy pokonali, we wrześniu czekają ich dużo trudniejsze mecze, z Meksykiem i Niemcami. - W naszej grze wciąż są mankamenty, zdarzają się nam zbyt długie przestoje. Gramy dobrze, a potem oddajemy inicjatywę rywalom. Nie brakuje jednak i pozytywów, coraz lepiej wychodzi nam atak pozycyjny, wymiany podań - przyznał Błaszczykowski.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-08-12

Autor: jc