Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Więcej kredytów na mieszkania

Treść

Z roku na rok rośnie wartość przyznanych przez banki kredytów mieszkaniowych. Możemy już powiedzieć, że mamy prawdziwy boom na rynku kredytów na własne M. W dziedzinie kredytowania mieszkalnictwa jest jednak jeszcze wiele do zrobienia. O ile bowiem w niektórych krajach Europy Zachodniej stosunek udzielonych kredytów hipotecznych do produktu krajowego brutto przekracza 50 procent, o tyle w Polsce nie przekracza nawet 5.
Pod koniec sierpnia zadłużenie Polaków z tytułu zaciągniętych kredytów mieszkaniowych wyniosło 40,8 mld zł, przy czym aż jedną trzecią z tej kwoty pożyczyliśmy przez pierwsze osiem miesięcy tego roku. - W 2005 roku odnotowaliśmy kolejne rekordowe wyniki kredytów mieszkaniowych udzielanych klientom indywidualnym. W ciągu ośmiu miesięcy udzielono kredytów za 13,8 miliarda złotych, co oznacza 58-procentowy wzrost w porównaniu z takim samym okresem poprzedniego roku - powiedział Zbigniew Krysiak, przewodniczący komitetu ds. finansowania nieruchomości w Związku Banków Polskich. Jego zdaniem, łączna suma udzielonych w tym roku kredytów mieszkaniowych może przekroczyć 20 mld zł. - Szykuje się nam kolejny rekord pod względem wartości udzielonych kredytów, a ten trend będzie jeszcze nam rósł. Mamy dużo mieszkań do zbudowania, a kredyty stają się coraz bardziej dostępne - potwierdza Krzysztof Orlik, prokurent z Działu Produktów firmy doradztwa finansowego Goldenegg. Według niego, na większą dostępność kredytów mieszkaniowych składa się kilka czynników. Decydują o tym m.in. mniejsze rygory nakładane przez banki na potencjalnych kredytobiorców, zmniejszające się oprocentowanie kredytów mieszkaniowych czy też po prostu wzrastająca walka konkurencyjna pomiędzy bankami.
Według Związku Banków Polskich, tak duży wzrost wartości udzielonych kredytów to m.in. efekt współpracy banków z firmami ubezpieczeniowymi.
Zbigniew Krysiak zaznaczył, że gdyby nie poszerzająca się oferta ubezpieczania kredytów mieszkaniowych, to w niektórych bankach suma udzielonych kredytów byłaby mniejsza nawet o połowę.
W porównaniu z ubiegłym rokiem rośnie też liczba udzielonych kredytów, i to w podobnym tempie jak ich wartość. W efekcie od stycznia do sierpnia br. klienci indywidualni zaciągnęli już ponad 125 tys. kredytów mieszkaniowych.
Chociaż wartość udzielanych kredytów na cele mieszkaniowe bardzo dynamicznie rośnie, to jednak daleko nam jeszcze do krajów Europy Zachodniej. Obecnie kredyty mieszkaniowe stanowią u nas równowartość
ok. 4,5 proc. produktu krajowego brutto, a o własnym mieszkaniu marzy jeszcze kilka milionów obywateli Polski. Tymczasem w Danii, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii wskaźnik ten przekracza 50 proc. Aby zmniejszyć tę przepaść, nie obędzie się więc bez ułatwień dla rynku mieszkaniowego ze strony państwa. Mimo ambitnych planów rozruszania mieszkaniówki przez lata się to nie udawało, a podejmowane dotychczas działania okazały się nietrafione. Z bardzo ambitnym planem budowy 450 tys. mieszkań rocznie wystąpił również desygnowany na premiera Kazimierz Marcinkiewicz. Wkrótce prawdopodobnie poznamy szczegółowe plany przyszłego rządu w dziedzinie mieszkaniówki.
Jednak mimo że banki rozszerzają swoją działalność na rynku kredytów mieszkaniowych, jednym potencjalnym kredytobiorcom jest łatwiej, a innym trudniej. Z uzyskaniem kredytu mieszkaniowego kłopotu nie powinny mieć osoby, które pracują na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony i ze swojej pensji są w stanie kredyt spłacać, a zarazem nie figurują w bazie nierzetelnych klientów banków, czyli nie miały wcześniej kłopotów ze spłatą pożyczek. Inni jednak też nie stoją na straconej pozycji. Według Krzysztofa Orlika, w załatwieniu wszelkich formalności pomóc mogą firmy doradztwa finansowego, które również często mają dostęp do atrakcyjniejszych ofert kredytowych niż standardowe i mogą prowadzić w imieniu klienta negocjacje z bankiem. Za swoje usługi nie biorą wynagrodzenia od kredytobiorców, gdyż wynagradzane są przez banki.
Artur Kowalski

"Nasz Dziennik" 2005-10-28

Autor: ab