"Widzę moje dziecko we śnie"
Treść
Jest już polska wersja jednej z najważniejszych na świecie książek w obronie życia - dotąd dostępnej tylko w języku niemieckim. To dramatyczna historia kobiety, która 14 lipca 1975 roku dokonała tzw. aborcji swojej córki Miriam, co nigdy nie dało jej spokoju i okazało się przełomowym doświadczeniem w życiu.
Karin Struck w latach 70. i 80. XX wieku była jedną z najpopularniejszych pisarek niemieckich o przekonaniach lewicowych i stylu życia charakterystycznym dla kontrkultury. Żyjąc z piętnem aborcji, nie mogła odzyskać równowagi emocjonalnej i duchowej. Z czasem stała się wielką obrończynią życia. W 1992 r. wydała książkę "Widzę moje dziecko we śnie", co sprawiło, że ogarnęła ją swoista zmowa milczenia: wydawcy przestali interesować się jej twórczością, pisma rezygnowały ze współpracy. Miała poczucie, że środowisko traktowało ją jak zadżumioną. W wieku 48 lat Struck przyjęła katolicyzm. Zmarła w Monachium 6 lutego br.
Dedykowane Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II polskie wydanie tej osobistej historii zostało poszerzone o wyjaśnienie okrutnego mechanizmu działania proaborcyjnych "elit intelektualnych". "Nie byłam jedyną, która wtedy wpadła w sidła moralnego wirusa. Wraz z setkami tysięcy innych kobiet byłam tylko cząstką wielkiej maszynerii, ofiarą mniej lub bardziej świadomej liberalizacji ustawy antyaborcyjnej" - pisze Karin Struck.
- Ta książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Czytałem ją jednym tchem. Odsłania tragedię kobiety po dokonaniu tzw. aborcji. Pokazuje też bardzo przykrą prawdę, że nawet w warunkach demokracji zachodniej, konkretnie niemieckiej, wydawałoby się starej, okrzepłej demokracji, działają tak potężne siły przeciwne życiu, że potrafią skutecznie blokować próby dotarcia do społeczeństwa z informacją o tym, czym jest aborcja i jakie są jej skutki - powiedział podczas piątkowej promocji książki dr inż. Antoni Zięba, prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, autor posłowia. - Jesteśmy dzisiaj w Polsce zalewani słusznym skądinąd hasłem, że każdy człowiek ma prawo wyboru. A ja mówię, że przed prawem wyboru powinno być prawo do informacji, gdyż żeby dokonać prawidłowego wyboru, trzeba mieć rzetelne informacje. A z tym niestety w Polsce - i nie tylko w Polsce - jest nadal bardzo źle - dodał.
Piotr Podlecki z franciszkańskiego zakonu świeckich, zaangażowany w działalność na rzecz dzieci poczętych, pomysłodawca wydania książki po polsku, podzielił się spostrzeżeniem, że pisarka dokonała wiwisekcji swojej duszy, żeby dotknąć tego, czym dla niej było zabicie dziecka.
"Widzę moje dziecko we śnie" powinny przeczytać kobiety, które w przeszłości zdecydowały się na "aborcję" bądź obecnie ją rozważają. To również mocne wsparcie dla wszystkich, którzy stają w obronie życia.
Jolanta Tomczak
Radykalny feminizm uczynił z aborcji bilet wstępu do świata, w którym nie ma miejsca na winę i odpowiedzialność, w którym cierpienie i wina całkowicie zostały pozbawione wartości. Równocześnie, aby udowodnić, że jednak odpowiedzialność nie jest mu obca, radykalny feminizm posuwa się do stworzenia teorii, która zakłada, że usunięcie dziecka świadczy o większej odpowiedzialności niż jego urodzenie. Jednak takim absurdalnym stwierdzeniem radykalny feminizm prowadzi do przewartościowania wartości, zmieniając ich treść poprzez zmianę ich leksykalnego znaczenia. Nie daje on kobiecie wolności, a tylko ją odbiera, czyniąc ją swoją niewolnicą.
Dla radykalnych feministek aborcja jest tematem wyłącznie kobiecym. Twierdzą one, że kobieta na podobieństwo Boga musi mieć prawo do wyłącznego decydowania o swoim losie. Już samo to stwierdzenie ma charakter absurdalny. W kwestii życia bądź śmierci nienarodzonego dziecka mężczyzna nie ma prawa głosu. Nie powinien się mieszać. Może on wyrazić swój pogląd, ale decyzję powinna podjąć tylko kobiet.
Karin Struck, Widzę moje dziecko we śnie, Dom Wydawniczy "Rafael", Kraków 2006, s. 73-74.
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-03-25
Autor: mj