"Widoczny znak" kością niezgody
Treść
Projekt budowy dokumentacyjnego centrum dotyczącego wysiedleń w Europie po II wojnie światowej, nazwany przez obecną koalicję "Widocznym znakiem", ostro skłócił niemiecki obóz rządowy. Politycy SPD - współkoalicjanci w rządzie Angeli Merkel - stanowczo żądają odsunięcia od projektu Eriki Steinbach (CDU) i jej Związku Wypędzonych. Chadecy nie chcą o tym nawet słyszeć.
Projekt dotyczący kształtu "Wi
docznego znaku" jest już gotowy i jeszcze w tym roku będzie przedmiotem dyskusji na posiedzeniu rządu - poinformował wiceprzewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse (SPD) w wywiadzie dla wczorajszego "Sueddeutsche Zeitung". Dziennik prognozuje także, iż po zwycięstwie Platformy Obywatelskiej Donald Tusk będzie mógł pod pewnymi warunkami zaakceptować ofertę niemieckiego rządu uczestnictwa w projekcie poświęconym powojennym wysiedleniom.
Thierse we wspomnianym wywiadzie zaznaczył, że kierowany przez Steinbach Związek Wypędzonych (BdV) nie uczestniczy w realizacji projektu, który jest całkowicie rządowy i finansowany ze środków federalnych. Jednak według części mediów, udział w nim Związku Wypędzonych i Eriki Steinbach pozostaje sprawą otwartą i stanowi kość niezgody między koalicjantami. Doniesienia te potwierdza choćby specjalne oświadczenie przewodniczącego grupy parlamentarnej ds. wypędzonych, uciekinierów i przesiedleńców Jochena Konrada Fromme (CDU), w którym zapewnił on, że "niemieccy wypędzeni" oczywiście będą uczestniczyć w projekcie "Widoczny znak". Politycy SPD, od początku sceptycznie nastawieni do pomysłu Steinbach budowy w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom, sprzeciwiają się jakiemukolwiek jej udziałowi w przedsięwzięciu. Według Fromme, powstające centrum będzie oprócz niemieckich wypędzeń dotyczyć także wysiedleń w skali Europy. Niemiecki deputowany stwierdził ponadto, że nie wyobraża sobie, aby przedstawiciele ofiar wypędzeń, jakim jest BdV, nie brali udziału w tym projekcie. "Czy można sobie wyobrazić, aby przedstawiciele Centralnej Rady Żydów w Niemczech nie brali udziału w pracach nad budową pomnika holokaustu w Berlinie?" - zapytał retoryczne niemiecki polityk.
W swoim oświadczeniu Fromme postawił znak równości pomiędzy Centrum przeciwko Wypędzeniom a "Widocznym znakiem".
Steinbach pewna swego
Szefowa BdV, która już od wielu miesięcy otwarcie domaga się udziału w projekcie "Widoczny znak", pragnie zbliżyć go jak najbardziej do własnego planu Centrum przeciwko Wypędzeniom. Rzecznik prasowy BdV Walter Strattmann zdecydowanie zaprzeczył informacjom podanym przez Wolfganga Thierse. - Pani Steinbach ma rację, mówiąc, że przedstawiciele BdV wezmą czynny i znaczący udział w najważniejszych gremiach projektu "Widoczny znak". Pragnę przypomnieć, że takie obietnice złożyła nam osobiście kanclerz Angela Merkel - oświadczył w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Strattmann, dodając, że wkrótce ukaże się specjalny komunikat szefowej BdV na ten temat.
Projekt "Widoczny znak" będzie prawdopodobnie tworzony na bazie wystawy "Ucieczka. Wypędzenie. Integracja" zorganizowanej przez Muzeum Niemieckiej Historii w Bonn. Placówka będzie podporządkowana Muzeum Historii w Berlinie i finansowana w całości z budżetu państwa. Na przyszły rok przewidziano na ten cel 1 mln 200 tys. euro.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-10-25
Autor: wa