Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Widacki zostaje

Treść

Wniosek o wyłączenie Widackiego z prac komisji złożyli Jacek Kurski i Arkadiusz Mularczyk (PiS), ale w trakcie głosowania nie uzyskał on poparcia innych posłów, oprócz wnioskodawców. Komisja ustaliła też, że lista świadków powstanie dopiero po zapoznaniu się z materiałem dowodowym, a do tego potrzebny jest certyfikat dla członków komisji o dostępie do informacji tajnych. Do 26 marca posłowie mają przedstawić kandydatów na ekspertów. - Pan poseł Widacki mniej więcej od dwóch lat w różnych publicznych wypowiedziach i na stronach internetowych podkreślał, że jego sprawa jest wynikiem nacisków politycznych ministra Ziobry - mówił w uzasadnieniu wniosku tuż przed głosowaniem poseł Mularczyk. - Mamy jednego z członków komisji, który twierdzi, że jego sprawa jest wynikiem nacisków ministra Ziobry - argumentował poseł. Widacki tłumaczył, że naciski, na które wskazywał, nie dotyczyły bezpośrednio ministra Ziobry, tylko jego podwładnych. - W tym parlamencie trudno o osobę, która miałaby obojętny stosunek do Zbigniewa Ziobry. Ma on swoich przeciwników, ale i miłośników - replikował Widacki. Przypomniał, że sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen nie zgodziła się na jego wniosek o wyłączenie ze składu śledczych Zbigniewa Wassermanna (PiS), który miał proces cywilny z Janem Kulczykiem, i Romana Giertycha (LPR), który spotykał się z Kulczykiem - świadkiem. - Sprawy objęte tym aktem oskarżenia dotyczą czasu, gdy nie byłem politykiem, więc są spoza zakresu prac tej komisji śledczej. Naciski na tę sprawę były, ale to jest być może sprawa dla innej komisji śledczej, w której na pewno nie będę członkiem - dodał Widacki. Kurski przypomniał, że przewodniczący LiD Wojciech Olejniczak na podstawie artykułów prasowych złożył doniesienie do prokuratury. - Przestępstwo miało polegać na fałszywych zeznaniach kierowanych w sprawie pana Widackiego złożonych za namową funkcjonariuszy publicznych. Jeden za świadków miał za namową prokuratorów pomówić Jana Widackiego o nakłanianie do składania fałszywych zeznań w sprawie Mirosława D. "Malizny" - przypominał poseł PiS. Jego zdaniem, postępowanie świadczy o dwóch miarach stosowanych w tej sprawie. - Kiedy trzeba zdyskredytować Ministerstwo Sprawiedliwości pod zarządem pana ministra Ziobry, to wówczas takie sprawy jak najbardziej nadają się do upublicznienia, mówi się o wywieraniu nacisków z udziałem funkcjonariuszy publicznych na osobę, która wówczas była posłem, krótko, bo krótko, ale była. A kiedy pan poseł Widacki próbuje zminimalizować skutki tego doniesienia po to tylko, żeby znaleźć się w składzie komisji i po to, żeby udowodnić nam, że inkryminowany o popełnienie przestępstwa nie podpada pod działanie komisji, wtedy pan poseł Widacki oświadcza, że nie było żadnych nacisków - podkreślił Kurski. Zdaniem posła PO Sebastiana Karpiniuka, wypowiedzi Widackiego sprzed czasu powołania komisji śledczej nie mogą być podstawą do wyłączenia z udziału w pracach. - Wrócimy do sprawy, jeśli pojawią się jakieś okoliczności świadczące o konieczności wyłączenia któregoś z posłów - czy pana Widackiego, czy pana Mularczyka, którego zażyłe stosunki ze Zbigniewem Ziobrą są powszechnie znane - powiedział Karpiniuk. Komisja rozpoczęła ustalanie listy świadków do przesłuchania. Decyzje będą jednak podjęte na kolejnych posiedzeniach, podobnie jak wybór stałych ekspertów. Posłowie PiS chcą przesłuchania m.in. polityków PO: Julii Pitery, Beaty Sawickiej, Waldy'ego Dzikowskiego, Tomasza Szczypińskiego, a także LiD - Widackiego i byłej posłanki SLD Małgorzaty Ostrowskiej. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-03-19

Autor: wa