Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Widać wolę zmian

Treść

Z dr. Dariuszem Grabowskim (LPR), ekonomistą, posłem do Parlamentu Europejskiego, rozmawia Małgorzata Goss

Panie Pośle, przyjechał Pan do Sejmu specjalnie na exposé premiera. Jak by Pan skomentował założenia programowe nowego rządu?
- Premier i jego rząd chcieli przede wszystkim przekazać, że mają wizję naprawy państwa i gospodarki. Tej wizji do tej pory nie było. W dodatku widać, że premier rozumie, iż dla realizacji tej wizji musi uzyskać poparcie społeczne polegające na szerokiej debacie, wymianie pomysłów, współdecydowaniu i zaangażowaniu się ludzi. To exposé było najwyraźniej adresowane nie tylko do parlamentu, do partii politycznych, ale przede wszystkim do społeczeństwa. Jeśli zaś chodzi o konkretne programy - dobrze, że one są, że zostały wymienione, nagłośnione, natomiast na pewno pojawią się problemy związane ze znalezieniem na nie pieniędzy i odpowiedzialnych ludzi. W Polsce "zagubiliśmy" wielu przyzwoitych ludzi znających się na gospodarce. To exposé stanowi swoisty apel do nich o wyrwanie się z marazmu i biernego czekania. Uzyskanie przez rząd środków na infrastrukturę i budownictwo mieszkaniowe nieuchronnie wiąże się z radykalną zmianą polityki gospodarczej, bez której to nie nastąpi.

Poprzednia ekipa liczyła wyłącznie na pieniądze z Unii. Premier tymczasem najwyraźniej ma na myśli również inne źródło, przy czym zapewnia, że kotwica budżetowa zostanie zarzucona na poziomie 30 mld zł. Gdzie leży źródło finansowania tych programów, jeśli nie w zwiększaniu deficytu?
- Gdybym miał cokolwiek sugerować, a sądzę, że na tym polega sens tego exposé, to powiedziałbym tak: Polska może uzyskać większe wpływy do budżetu, a dzięki temu - środki na rozwój, na przyspieszenie wzrostu gospodarczego, szanse na większe dochody obywateli i związany z tym wzrost popytu, wzrost konsumpcji, pod warunkiem realnego, długookresowego promowania polityki proeksportowej. Bez takiej polityki to się nie uda.

Co się mieści w tym pojęciu?
- Kwestia polityki kursu walutowego, polityki stóp procentowych, podaży pieniądza, wreszcie - ulg inwestycyjnych dla przedsiębiorców i ulg inwestycyjnych w ogóle. Konieczne jest przyjęcie jako zasady, że dochody inwestowane w Polsce nie są opodatkowywane. Przy obecnej polityce banków, które praktycznie pozbawiają polskich przedsiębiorców kredytu, a w każdym razie - dostępu do taniego kredytu, jedyną szansą znalezienia przez przedsiębiorcę środków na rozwój jest zdjęcie podatku z dochodów, które zainwestuje. Konieczne jest też dążenie do obniżenia i VAT-u, i podatków bezpośrednich w budownictwie mieszkaniowym. To są te źródła pieniędzy, na które premier powinien zwrócić uwagę. To są klucze...

W programie rządu przewidziana jest np. przyspieszona amortyzacja dla inwestujących. Premier liczy też na zmianę polityki walutowej NBP i na to, że program mieszkaniowy stanie się kołem zamachowym gospodarki.
- W tym exposé widać wolę zmiany polityki. Rozumiem też niepokój wielu przedsiębiorców. Wynika on z tego, że większość mediów próbuje ten rząd zdyskredytować w myśl zasady poprawności politycznej, tzn. próbuje narzucić pewien wizerunek rozwiązań gospodarczych, a jeśli rząd mu się nie podporządkuje, to w świat idzie informacja, że rząd jest zły. Druga przyczyna obaw jest związana z tym, że wielu przedsiębiorców nauczonych doświadczeniami poprzednich lat, a także wskutek niejasności przepisów w swojej działalności balansuje na granicy prawa. Silne akcentowanie przez rząd premiera Marcinkiewicza zamiaru przywrócenia praworządności, ścigania przestępczości, wywołuje u nich pewien niepokój. Dobrze, że rząd zapewnia, iż przestępstwa będą ścigane, ale równocześnie musi podkreślać, że ten, kto działa uczciwie, nie ma się czego obawiać, jemu krzywda się nie stanie, przeciwnie - uzyska wszelką pomoc. Trzeba oddzielić prawdziwego przedsiębiorcę od tego, który działa w myśl reguły "wszystko dla mnie, a państwo niech sobie radzi samo".

Z ust premiera padło zdanie: "obce jest nam myślenie, że między rozwojem gospodarczym a solidaryzmem społecznym istnieje konflikt".
- Teza jest absolutnie słuszna. Sugestię, jakoby taki konflikt był nieunikniony, próbują wbić ludziom do głowy liberałowie, mówiąc: albo rozwój gospodarczy, a wraz z nim większe rozwarstwienie, bieda na jednym biegunie, bogactwo na drugim, albo drepczemy w miejscu, nie ma rozwoju. Otóż w Polsce pozyskanie w większym zakresie inwestycji kapitału zagranicznego i zbudowanie sprawniejszego państwa może nastąpić tylko w takim wypadku, gdy obywatele staną się bardziej zasobni, gdy będzie z ich strony większy popyt. Wtedy przyjdzie kapitał zagraniczny, bo zobaczy sens inwestowania. Wtedy budżet będzie miał wpływy podatkowe, by budować drogi i autostrady. Wspomniany konflikt jest pozorny. To zaprzeczenie ekonomicznego podejścia i zdroworozsądkowego myślenia. Bez zamożnych obywateli i zamożnych przedsiębiorstw nie ma zamożnego państwa ani polityki gospodarczej.

Jest Pan nie tylko politykiem i ekonomistą, ale również przedsiębiorcą. Jak ocenia Pan program rządu z punktu widzenia szefa firmy?
- Ja nie jestem wielkim przedsiębiorcą, ale jestem przedsiębiorcą od dawna. Powtarzałem zawsze, że Polska potrzebuje czterech elementów długookresowej strategii gospodarczej: priorytetu dla eksportu, priorytetu dla budownictwa mieszkaniowego, ulg i zwolnień dla kształcącej się młodzieży oraz dla nauki i inwestycji infrastrukturalnych realizowanych przez państwo. W programie obecnego rządu wiele z tych priorytetów jest, więc oceniam, że jest to program dobry dla polskiego przedsiębiorcy. Jeśli jednocześnie znajdują się tam pewne akcenty, które sobie wysoko cenię - np. sygnał, że zagraniczne hipermarkety nie są dobre ani dla polskiego przedsiębiorcy, ani dla polskiego konsumenta, to ja się z tym zgadzam i radziłbym, aby ów akcent na odzyskiwanie polskiej własności i budowanie polskiej zamożności był w programie rządu trwały, bo z tego ludzie będą go rozliczać. Jeśli nie będzie odczuwalnych efektów, rząd zacznie tracić poparcie. Dla polskich przedsiębiorców liczą się konkrety. Jeśli będą zapowiedziane działania wspierające polską przedsiębiorczość - w dziedzinie podatków, uproszczenia procedur administracyjnych, ulg dla początkujących przedsiębiorców na tworzenie nowych miejsc pracy - to ten rząd nie będzie się musiał obawiać i oglądać na tych, którzy mu podstawiają nogę. Trzeba mu życzyć jak najlepiej.

Dziękuję za rozmowę.

"Nasz Dziennik" 14 listopada 2005

Autor: mj