Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wiatr niszczył wszystko po drodze

Treść

7 osób zginęło, a ponad 40 odniosło rany na skutek wichur i burz, jakie przeszły w nocy z czwartku na piątek nad południowo-zachodnią i centralną Polską. Strażacy interweniowali ponad cztery tysiące razy, a większość zgłoszeń dotyczyła usunięcia przewróconych drzew. Pełne ręce roboty mieli też energetycy oraz służby drogowe i kolejowe.

Jak informuje Państwowa Straż Pożarna, aktualny bilans ofiar nocnej nawałnicy przedstawia się następująco: w woj. dolnośląskim - 2 ofiary śmiertelne i 10 osób poszkodowanych, w woj. wielkopolskim - 2 ofiary śmiertelne i 30 poszkodowanych, w woj. łódzkim - 3 osoby zginęły i 3 zostały ranne, a w woj. mazowieckim 1 osoba została ranna.
Jak poinformował Karol Kędziorski, oficer dyżurny Wojewódzkiej Stacji Koordynacji Ratownictwa w Wielkopolsce, tylko w Krotoszynie i okolicach rany odniosło 25 osób. Dodał również, że obrażenia ofiar nie są zbyt groźne, głównie były to potłuczenia, ale przydarzały się też amputacje palców w zatrzaskujących się drzwiach. Zalane były piwnice, pozrywane dachy domów i innych obiektów. Z powodu zerwanych linii energetycznych w Krotoszynie nie było prądu i częściowo łączności telefonicznej. W Lutogniewie drzewa spadły na kościół i kaplicę, w miejscowości Ruda linia energetyczna spadła na dach obory i zginęło 10 sztuk bydła.
Skutki nocnej nawałnicy odczuli mieszkańcy województwa łódzkiego. Jak informuje policja, 2 osoby zginęły przygniecione przez drzewa. Jedną z ofiar była 24-letnia kobieta w ciąży. Trzecia ofiara to mężczyzna porażony przez prąd. Wiatr zerwał linie energetyczne i nadal bez prądu jest kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. W Pabianicach wyładowania atmosferyczne były przyczyną pożaru magazynu tekstyliów, który gasiło aż 8 jednostek straży. Wstępnie straty oszacowano na kilkaset tysięcy złotych.
Ponad 500 interwencji straży pożarnej to z kolei dotychczasowy bilans gwałtownych burz, które przeszły nad Mazowszem. Tylko w Warszawie strażacy interweniowali ponad 80 razy. W działaniach straży pożarnej, które polegały przede wszystkim na usuwaniu powalonych drzew i połamanych konarów, zerwanych linii energetycznych oraz naderwanych dachów, uczestniczyło ponad 130 zastępów strażaków.
Po raz kolejny nawałnica przetoczyła się także przez Dolny Śląsk. Jak powiedział nam Marek Poniatowski, dyżurny Wydziału Zarządzania Kryzysowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, jedna osoba zginęła przygnieciona drzewem w Gniewkowie, a druga utonęła w Kunicach.
Największe szkody wichury spowodowały w powiatach: legnickim, jeleniogórskim i lubińskim. W Legnicy porywy wiatru przekraczały momentami nawet 130 km/h. Uszkodzone zostały linie wysokiego napięcia. Najbardziej ucierpiała południowo-wschodnia część miasta i park miejski. Podobnie było także np. w samym Wrocławiu, gdzie połowa miasta była pozbawiona energii elektrycznej. Sparaliżowany został także ruch kolejowy. Rzecznik dolnośląskiego PKP Mirosław Siemieniec poinformował, że największe utrudnienia panowały na trasach z Wrocławia do Poznania i Wołowa. Sporo pracy przy usuwaniu skutków nawałnicy mają dolnośląscy energetycy; uszkodzonych zostało kilkaset stacji zasilających m.in. Wrocław, Legnicę, Oborniki Śląskie, Oleśnicę, Strzelin, Środę Śląską. Naprawa tych urządzeń może potrwać nawet kilka dni.
Amb, MZ
"Nasz Dziennik" 2009-07-25

Autor: wa