Wiara jest innym patrzeniem niż naturalne
Treść
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny (Mt 25,13).
Kolejna przypowieść mówi o czuwaniu. Tym razem jednak słowo czuwać łączy Pan Jezus z roztropnością. Czuwanie nie jest jedynie tępym oczekiwaniem, jak to robiły głupie panny. Mądre umiały przewidywać i na tym polegała ich mądrość. W przypowieści użyto określenia „roztropność”. Podobnie Pan Jezus pochwalił za roztropność w podejściu do ludzi nieuczciwego rządcę (zob. Łk 16,8). Tamta przypowieść budzi zazwyczaj wiele kontrowersji: jak Pan Jezus mógł pochwalić kogoś nieuczciwego?! Otóż nie pochwalił go za jego oszustwa, ale za roztropność polegającą na myśleniu o przyszłości. Dokładnie za to samo w dzisiejszej przypowieści chwali mądre panny, a za brak takiej roztropności gani panny głupie.
Zauważmy, że panny głupie wcale nie zrobiły czegoś niemoralnego. Nic nie wiemy o ich moralnym postępowaniu w życiu! Kryterium rozstrzygającym o przyjęciu na ucztę weselną (symbol królestwa Bożego) jest nieustanna gotowość, która wymaga roztropności, przewidywania i wytrwałości. Taka postawa rodzi się z prawdziwego zawierzenia, z uznania za realną – obietnicy przyjścia Pana niezależnie od tego, że się opóźnia. Jeżeli ktoś naprawdę poważnie traktuje taką obietnicę i rozumie, że nie ma niczego ważniejszego w jego życiu niż przyjęcie Pana, to mądre czuwanie jest dla niego postawą naturalną.
Dzisiejsze czytania liturgiczne: 1 Tes 4, 1-8; Mt 25, 1-13
Podobną sytuację mieliśmy w przypadku dobrego sługi w przeciwieństwie do sługi złego. Zły sługa nie wierzył naprawdę, że Pan przyjdzie. Nieustannie liczył, że się opóźni i „jakoś tam będzie”. Taka postawa jest niepoważna w odniesieniu do usłyszanej zapowiedzi. W istocie jest brakiem wiary. Obawiam się, że jest to bardzo charakterystyczna postawa wielu chrześcijan. Nawet trzeba powiedzieć, że taka postawa wobec Boga wydaje się dominować. Liczymy na naszą porządność, brak grzechów ciężkich. Taka postawa dominuje w dużej części społeczności wierzących. Niektórzy próbują ją leczyć jakimś rodzajem radykalizmu religijnego, zaostrzając wymagania moralne, czy wybierając sobie pewne zachowania pobożne jako kryteria rozpoznania ludzi pobożnych od bezbożnych. Ale nie na tym polega problem. Dzisiejsza przypowieść mówi, że konieczna jest roztropność polegająca na nieustannej gotowości przyjęcia Pana. Jeżeli tę gotowość odczytamy dodatkowo w kontekście nauki o sądzie ostatecznym, gdzie Pan Jezus przyjmie do swojego królestwa tych, którzy Mu okazali miłosierdzie w „jednym z najmniejszych braci”, to czujność winna się wyrażać nieustanną wrażliwością na miłosierdzie ze względu na obecność Pana.
Wiara nie sprowadza się do moralnej porządności, ale jest roztropnym działaniem, nieustannym wybieraniem – w świadomości, że Pan jest blisko. Wiara jest innym patrzeniem niż naturalne, które widzi jedynie namacalne skutki i w związku z tym liczy się jedynie namacalna korzyść lub przyjemność. Potrzeba powstrzymania się od pójścia za własnymi namiętnościami, o czym pisze św. Paweł w pierwszym czytaniu, nie wynika z chęci odebrania nam przyjemności, ale z odmiennej perspektywy życia człowieka wierzącego, z której wypływa potrzeba nieustannego czuwania i oczekiwania Pana. Pójście za namiętnościami pogrąża nas w perspektywie doczesnej, zamykając na Pana, który nadchodzi. Namiętność nieustannie nas łudzi, że „jakoś tam będzie”. Natomiast nie ma być „jakoś”, ale mamy być nieustannie gotowi, aby wejść na ucztę weselną. Kto da się zamknąć w tym świecie, czy to przez namiętności, czy przez zbytnie troski, nie spostrzeże nadejścia Pana i może utracić najważniejszą szansę na pełnię życia.
Komentarze liturgiczne na każdy dzień roku –zerknij tutaj i wybierz to, co najbardziej cię interesuje
Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi
Źródło: ps-po.pl, 28 sierpnia 2015
Autor: mj