Wiara i Kościół wymagają ciągłej naszej czujności
Treść
Z ks. bp. Antonim Pacyfikiem Dydyczem, ordynariuszem diecezji drohiczyńskiej rozmawia Izabela Kozłowska
W czasie konsystorza zwyczajnego w Watykanie Ojciec Święty Benedykt XVI ogłosił, że rezygnuje z piastowanego przez niego urzędu. Jak Ksiądz Biskup odebrał tę wiadomość?
- Komentarz do decyzji Ojca Świętego Benedykta XVI jest bardzo trudny, ze względu na to, że nie znamy jeszcze wszystkich motywów. Istotnie, jest to taka wiadomość, która nieczęsto się zdarza w Kościele. Znamy wyraziście myśl, intencję Ojca Świętego. Najpierw musimy dziękować Panu Bogu, że możemy przeżywać takie chwile. Bowiem uczą nas one, abyśmy zdawali sobie sprawę, iż problem wiary, problem Kościoła to nie jest sprawa, którą można rozwiązać przy pomocy ludzkich tylko narzędzi. Wiara i Kościół, który tworzymy wymagają ciągłej naszej czujności, naszej gorliwej modlitwy i ciągłego wzrostu duchowego. W takim momencie potrzeba nam z ogromną wiarą przyjmować to, co do nas dochodzi, co słyszymy. Wydarzeń, których właśnie doświadczamy nie da się zrozumieć bez wiary.
W listopadzie 2012 roku Ojciec Święty wprowadził nas w Rok Wiary…
– Być może Ojciec Święty wybrał Rok Wiary na ten czas, aby odejść i przygotować nas na nadejście swojego następcy. Benedykt XVI wprowadził nas w Rok Wiary, wskazał wyraźnie nam wszystkim drogę, którą powinniśmy kroczyć. Papież naprawdę żyje tym Rokiem Wiary. Dlatego my też przez ten pryzmat wiary staramy się to wszystko przyjąć. Poniedziałkowe oświadczenie jest niezwykle przemyślane, rozważone i przede wszystkim zapewne poprzedzone głęboką, gorliwą modlitwą i zawierzeniu Panu Bogu.
Benedykt XVI przewiduje okoliczności po jego oficjalnej abdykacji, jakie podjęte zostaną kolejne działania i kto obejmie posługę na Stolicy Apostolskiej na czas wyboru nowego Papieża. Wskazał, że bez względu na to, kto będzie stał na czele Stolicy Apostolskiej to najważniejszy jest Pan Bóg. Daje nam wyraźny znak, że najistotniejsza w naszym życiu jest wiara w Niego, że to co się wokół nas dzieje zawdzięczamy Jego miłosiernemu sercu.
Decyzja Ojca Świętego wywołała ogromne zaskoczenie i niedowierzanie na całym świecie. Jak my katolicy mamy zmierzyć się z tą wiadomością?
– W pierwszej kolejności decyzja Ojca Świętego wręcz zmusza nas do pogłębionej refleksji nie tylko nad własnym życiem, ale także nad sprawami świata i Kościoła. Możemy przypuszczać, że decyzja o abdykacji jest pewnego rodzaju próbą przebudzenia Ludu Bożego. Benedykt XVI podkreślił swoją decyzją, że wszystko zawdzięczamy Chrystusowi i to od Niego zależy całe nasze życie i tylko ufna wiara i gorliwa modlitwa są nam niezbędne. Musimy głęboko wierzyć, że wszystko co robimy dzieje się z Bożej woli. Skoro tak jest, to mniej ważne jest dla nas to imię następcy Świętego Piotra. Powinniśmy z gorącą modlitwą podziękować Panu Bogu za dotychczasową posługę obecnego Papieża. Prośmy także z wiarą o godnego i dobrego jego następcę. Matce Bożej – Matce naszego Kościoła zawierzajmy wybór następcy Ojca Świętego Benedykta XVI i Jego samego.
Pojawił się już szereg spekulacji o powody decyzji Ojca Świętego…
– Dziękujemy Ojcu Świętemu za jego prawie 8-letnie posługiwanie, a to dosyć długo biorąc pod uwagę wiek, w jakim został wybrany na Stolicę Piotrową – miał wówczas 77 lat. Nie znamy głębszych przyczyn tej trudnej decyzji Ojca Świętego Benedykta XVI. Patrząc na niego do tej pory nie czuliśmy, że jest słaby, chory. Co prawda było widać, iż chodzi zdecydowanie wolniej, spokojniej; że czytanie czasem przychodzi mu znacznie trudniej niż wcześniej. Jednak w poważnym wieku pięknie pełnił swą trudną posługę. W oświadczeniu zaś Ojciec Święty podkreślił, że swoją decyzję motywuje stanem zdrowia. I my z pokorą musimy to przyjąć.
Wielokrotnie Papież zaznaczał, że pełnienie tak odpowiedzialnego urzędu może być wypełnianie także cierpieniem i modlitwą. Papież z ogromną pokorą widząc, że jego siła fizyczna słabnie uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie jego rezygnacja. I stąd też, po przeanalizowaniu wszystkiego, taką właśnie podjął decyzję. 28 lutego br. zakończy swoje posługiwanie na Stolicy Piotrowej.
Biorąc pod uwagę piękny, choć zaawansowany wiek Ojca Świętego, to podziwiamy go i będziemy to czynić dalej. Obecny Papież obecnie jest o rok starszy od naszego Rodaka na Stolicy Piotrowej – błogosławionego dziś Jana Pawła II. Mimo to daje nam wspaniałe świadectwo i dobrze prowadzi Kościół. Ponadto podziwiamy Ojca Świętego za ogrom pracy, jaki dla nas, każdego członka Kościoła podjął. O wielu sprawach nie zdajemy sobie sprawy, nie widzimy tej pracy. To właśnie Benedykt XVI dokończył szereg rozpoczętych przez Jana Pawła II spraw. Dzięki obecnemu Ojcu Świętemu działania i plany Papieża Polaka mogły być kontynuowane, wcielane w życie i wykorzystywane. Benedykt XVI z ogromną troską patrzył na to wszystko, co zostało po jego wielkim poprzedniku, by nic nie zmarnować. Jesteśmy mu wdzięczni za każdą naukę, każdy gest i przede wszystkim za każdą modlitwę, którą na pewno będzie otaczał cały Lud Boży także po swojej abdykacji.
To poczucie niedowierzania, zaskoczenia wynikało przede wszystkim ze względu na to, że takie sytuacje nie zdarzały się do tej pory zbyt często…
- Z taką sytuacją po raz ostatni mieliśmy do czynienia pod koniec XIII wieku, tak więc w historii Kościoła będzie to drugi Papież, który abdykuje. Wcześniej zrezygnował Papież Celestyn V. Papież Celestyn V po swojej rezygnacji wyjechał w góry i tam w modlitwie wypełnił swoją kapłańską służbę, a później został wyniesiony na ołtarze. Papież Celestyn zrzekł się piastowanego urzędu ze względu na to, że nie czuł się na siłach do dalszego prowadzenia Kościoła. Zwróćmy uwagę, że były to czasy dosyć trudne. Powstawały różnego rodzaju herezje m. in. waldensi, czy albigensi, które rzeczywiście utrudniały zakłócały życie, zwłaszcza we Francji, czy w północnych Włoszech. Zapewne ówczesna decyzja Papieża Celestyna wywołała zaskoczenie, ale nie na tyle, by nie można było jej przyjąć do wiadomości. Została zaakceptowana i wtedy wybrano nowego Papieża, co więcej Celestyn V został wyniesiony przecież na ołtarze. Tak więc jego decyzja nie została odebrana negatywnie. Ani nie było totchórzostwo ani jakiś lęk przed czymkolwiek.
Wynikało to z gorącej modlitwy, przemyślenia i z takich przesłanek, które ułatwiły podjęcie tej decyzji. Epoka, w której żył Celestyn V była odmienna od współczesnej. Zapewne też decyzja ówczesnego Papieża jak i naszego Ojca Świętego były ogromnie trudne. Musimy o tym pamiętać.
Dlatego z całego serca zachęcam każdego, by włączył się do modlitwy, wsparcia duchowego, ale też i radości z tego Kościoła, który nawet w naszych czasach może dać przykład spokojnej zmiany u steru łodzi Piotrowej. Mimo, iż decyzja wywołała zaskoczenie to zmiana ta wypływa z poczucia odpowiedzialności, wrażliwości na wszystkich ludzi i jednocześnie jest wyrazem pełnego oddania się Panu Bogu. Pamiętajmy o modlitwie, by nie była ona jedynie chwilowa, a stała.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik Środa, 13 lutego 2013Autor: jc