Weto dla wojewodów
Treść
Wykreślenie kontrowersyjnego artykułu 28 ust. 3 z ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju postuluje Sojusz Lewicy Demokratycznej. Odpowiednia nowelizacja w tej sprawie już wpłynęła do laski marszałkowskiej. Niewykluczone, że Sejm ją przyjmie. Poprzednio zapis umożliwiający wojewodom wetowanie decyzji sejmików o rozdziale funduszy unijnych przeszedł w Sejmie zaledwie jednym głosem, a przeciw był nawet premier Jarosław Kaczyński.
Zapis, że wojewodowie będą mieli prawo weta wobec wyłanianych w drodze konkursu projektów rozwoju regionów finansowanych ze środków publicznych i unijnych po 2007 r., a skorzystanie z niego będzie zmuszało do wstrzymania procedury zatwierdzenia projektów do realizacji oraz do zwołania kolejnego posiedzenia komisji konkursowej, Sejm przyjął zaledwie jednym głosem. Wcześniej poprawkę identyczną ze złożoną wczoraj u marszałka Sejmu nowelizacją ustawy zarekomendował posłom Senat. Ale za jej odrzuceniem głosował jeden poseł więcej niż przeciw. Ustawę w tempie ekspresowym, już dwa dni po decyzji Sejmu, podpisał prezydent Lech Kaczyński. Jej celem jest wprowadzenie w Polsce strategicznego zarządzania polityką regionalną. To jej przepisy tworzą podstawy do wykorzystania w latach 2007-2013 ok. 67 mld euro unijnych pieniędzy z funduszy strukturalnych i funduszy spójności.
Opozycja natychmiast po decyzji Sejmu podniosła larum, że to zamach na samorządność. Platforma Obywatelska przekonywała, że może to się skończyć stratami finansowymi, bo wykorzystywanie mechanizmu weta przez wojewodów będzie opóźniało realizację projektów. To zaś może oznaczać, że część pieniędzy przepadnie.
W kuluarach mówi się, że to przyjęcie tej poprawki było konsekwencją tego, iż w większości sejmików rządzi PO, a nie PiS z LPR i Samoobroną. Ale zdaniem posła Ryszarda Wawryniewicza z PiS, który głosował inaczej niż większość klubu, to nie jest prawdziwy powód.
- Bez względu na to, kto by rządził, stanowisko większości posłów było takie, a nie inne i wynikało raczej ze złych doświadczeń - uważa.
- Dziś wojewoda jest z PiS, a marszałek z PO, ale za cztery lata może być odwrotnie - tłumaczy Wawryniewicz. Jego zdaniem, "mogą być nawet dwa anioły z tej samej partii, a i tak się pokłócą".
- To prosty mechanizm psychologiczny, gdzie są dwie osoby, z których ta, która ma władzę, zawsze będzie chciała pokazać, kto tu rządzi, a w tym przypadku zupełnie nie o to chodzi - wyjaśnia swoje stanowisko.
Do krytyki koalicji rządzącej, której głosami przeforsowano tę poprawkę, szybko przyłączyła się unijna komisarz ds. polityki regionalnej Danuta Huebner. Twierdziła ona, że uprawnienia przyznane wojewodom mogą być sprzeczne z prawem unijnym i Komisja Europejska będzie mogła upomnieć Polskę w tej kwestii. Tymczasem autorzy nowelizacji, posłowie SLD, z których kręgu wywodzi się przecież komisarz Huebner, twierdzą w swoim uzasadnieniu, że "projekt nie jest objęty prawem Unii Europejskiej". Ale przedstawiając go, poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski sam twierdził, że "są sygnały o sprzeczności tego zapisu z prawem unijnym".
Niemal natychmiast po decyzji Sejmu PO zapowiadała złożenie swojego projektu, który wykreśli ustęp trzeci artykułu 28 tej ustawy. PSL zapowiedziało inną drogę - zaskarżenie całej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.
Już po złożeniu podpisu przez prezydenta szef jego kancelarii Aleksander Szczygło mówił, że konieczne będzie dookreślenie terminu "nieprawidłowości". To lakoniczne stwierdzenie, wzmocnione jedynie słowem "udokumentowane".
Zapytaliśmy ministra Przemysława Gosiewskiego z kancelarii premiera, czy rząd wesprze projekt SLD. Powiedział, że będzie to rozpatrywane i podkreślił, że nie była to propozycja rządu, a grupy posłów. W minioną sobotę sam premier Jarosław Kaczyński przyznał, że miał "swoje zdanie" w sprawie tego zapisu i było ono inne niż klubu. Co ciekawe, później do opinii premiera przyłączyła się minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka i Szczygło, który skrytykował zapis o wecie.
- Dobrze by się stało, aby można ją było poprawić w Senacie - powiedział w niedzielę. To zaskoczyło obserwatorów sceny politycznej, bo przecież dwa dni wcześniej Lech Kaczyński podpisał ustawę.
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2006-12-13
Autor: wa