Wesele bez alkoholu - złoty środek
Treść
Pod patronatem „Naszego Dziennika”
Z ks. prałatem Władysławem Zązelem, duszpasterzem trzeźwości diecezji bielsko-żywieckiej, rozmawia Małgorzata Pabis
Stowarzyszenie „Wesele wesel” obchodzi w tym roku jubileusz 20-lecia powstania. Po tylu latach można mówić o owocach wesela bez alkoholu…
– Muszę powiedzieć, że ludzie, którzy mieli wesele bez alkoholu z własnej, nieprzymuszonej woli, to wspaniali ludzie. Wielu z nich to dziś promotorzy trzeźwości. Podam tu przykład państwa Gacków, którzy trzydzieści trzy lata temu mieli swoje wesele bez alkoholu i obecnie już trojgu dzieciom wyprawili takie przyjęcia.
Już w latach 50. minionego wieku Episkopat Polski zalecał wiernym celebrować wesela bez alkoholu. Dziś wiemy, że małżeństwa pobożne, codziennie wspólnie odmawiające pacierz i co niedzielę chodzące razem do kościoła są dziesięć tysięcy razy trwalsze niż związki na kocią łapę.
Co więcej, dziś już mogę powiedzieć, że małżonkowie, którzy na progu wspólnego życia podjęli tak ważną decyzję, są otwarci na życie. Wiele z tych rodzin to rodziny wielodzietne, emanujące radością życia.
Myśli Ksiądz, że alkohol w tym przeszkadza?
– Człowiek w życiu powinien myśleć i kochać, a alkohol odbiera jedno i drugie. Także na weselach. A to przecież powinno być głównie przeżycie religijne. Tymczasem wśród wielu Polaków panuje przekonanie, że wydarzenie to powinno być mocno zakrapiane alkoholem.
Nasz umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II, zwracając się w 1995 r. do małżeństw, które miały wesela bezalkoholowe, wyraził życzenie, „aby ich przykład znalazł wielu naśladowców, przyczyniając się do wychowania społeczeństwa polskiego w duchu trzeźwości”. Papież mówił, że nie można wyśmiewać tej inicjatywy, umniejszać jej, a wręcz przeciwnie, należy iść pod prąd panującej modzie.
Zobaczmy, na olimpiadzie dyskwalifikuje się zawodników, którzy są pod wpływem dopingu. Kierowcom pod wpływem alkoholu zabiera się prawo jazdy. Także do pracy nie wolno przyjść pijanym. Nigdzie nie aprobuje się pijanych ludzi. Dlaczego więc w czasie przyjęć weselnych stawia się alkohol na stół? Z doświadczenia wiem, że wielu ludzi właśnie podczas przyjęć weselnych po raz pierwszy sięga po alkohol. Zobaczmy, że alkohol nie jest środkiem spożywczym. Nie musi więc znajdować się na stole, by wesele było udane.
Trzeba nam unikać alkoholu, który zniszczył, odebrał życie wielu ludziom. A im większe jest zagrożenie, tym więcej sił trzeba angażować. Wielu dziś mówi, że wesele bez alkoholu to złoty środek.
Jak wiele małżeństw w Polsce zdecydowało się już na taki krok?
– Niestety, nie mamy dokładnych danych. Z tego jednak, co wiemy, to od pierwszej pielgrzymki św. Jana Pawła II do Nowego Targu jest ich już ponad trzydzieści tysięcy, i ta liczba wciąż rośnie. Warto powiedzieć, że jeśli jakaś para zdecyduje się na wesele bez alkoholu, to powiadomiony o tym ksiądz proboszcz może prosić miejscowego biskupa o specjalne błogosławieństwo dla niej.
Jak ludzie reagują, gdy dowiadują się, że idą na wesele bez alkoholu?
– Wielu małżonków opowiada, że weselnicy za każdym razem zastanawiają się, skąd taka decyzja. Potem dziwią się, że bez alkoholu można się tak świetnie bawić. To daje dużo do myślenia. Błogosławiony Bronisław Markiewicz mówił, że „Polska albo będzie trzeźwa, albo jej wcale nie będzie”, a ja mówię, że rodzina jest prawdziwą rodziną, gdy jest trzeźwa. Gdy jest w niej alkohol, to każdy płacze w swoim kącie, dzieci czują się opuszczone.
W jaki sposób zachęciłby Ksiądz młodych, by decydowali się na wesele bez alkoholu?
– Trzeba dziś pokazywać młodym dobrodziejstwo życia w trzeźwości. Pokazywać, że tylko na trzeźwo naprawdę można spotkać się z drugim człowiekiem. Mówić, że warto iść pod prąd, przeciwstawiać się panującym złym modom i zwyczajom. Podkreślać, że nawet kiedy jest dobrze, może być przecież zawsze jeszcze lepiej.
Dziękuję za rozmowę.
Małgorzata PabisNasz Dziennik, 7 sierpnia 2014
Autor: mj