Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Weryfikacja poparcia

Treść

Cztery lata temu Prawo i Sprawiedliwość otrzymało 23,05 proc. głosów (FOT. R. SOBKOWICZ)
Za dwa tygodnie odbędzie się druga tura w wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, tam gdzie żaden z kandydatów nie otrzymał w przeprowadzonej wczoraj turze ponad 50 procent głosów

W wyborach samorządowych wybraliśmy wczoraj blisko 39,5 tys. radnych w gminach, 6,2 tys. osób do rad w powiatach, ponad pół tysiąca radnych do sejmików wojewódzkich i ponad 400 radnych dzielnicowych w Warszawie. 30 listopada odbędzie się wyborcza dogrywka pomiędzy starającymi się o urzędy wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, którzy we wczorajszej turze wyborów samorządowych nie otrzymali ponad połowy głosów w swoim okręgu. Do obsadzenia jest ponad półtora tysiąca stanowisk wójta, 806 burmistrzów i 106 stanowisk prezydenta miast. Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała wczoraj, że cząstkowe, nieoficjalne wyniki wyborów będą podawane sukcesywnie, w miarę wpływu protokołów, przez cały poniedziałek. Członkowie PKW uchylili się jednak od odpowiedzi na pytanie, kiedy możemy poznać już oficjalne wyniki wyborów samorządowych. Praktycznie do ostatniej chwili przed rozpoczętą od północy w sobotę ciszą wyborczą liderzy największych partii politycznych zachęcali wyborców do zagłosowania na wspieranych przez partie kandydatów.

Choć wybory samorządowe rządzą się swoimi prawami, obywatele wybierają przede wszystkim spośród znanych sobie osób, praktycznie zamieszkujących w sąsiedztwie – a nie – jak na przykład w wyborach do Sejmu i Senatu – spośród ludzi narzuconych z Warszawy, przez liderów partii, to pewną miarą nastrojów wyborców będą wyniki niedzielnych wyborów do sejmików wojewódzkich.

Przed czterema laty największy odsetek głosów w wyborach do rad województw otrzymała Platforma Obywatelska. Partia rządząca zdobyła 30,89 proc. głosów, wyprzedzając wyraźnie Prawo i Sprawiedliwość – 23,05 proc. głosów. Trzecią siłą w wyborach samorządowych w 2010 r. do sejmików wojewódzkich było Polskie Stronnictwo Ludowe. Ludowcy dostali 16,3 proc. głosów, wyprzedzając Sojusz Lewicy Demokratycznej, który otrzymał 15,2 procent. Żadna z innych partii politycznych nie otrzymała w 2010r. – w wyborach do sejmików wojewódzkich – ponad 2 proc. głosów. Podobnie jak obecnie, rok po wyborach samorządowych w 2010 roku, odbyły się wybory do polskiego parlamentu. Próbując odnieść wyniki wyborów do sejmików wojewódzkich do przeprowadzonych rok później wyborów do Sejmu – pomijając stosunkowo dobry wynik Ruchu Palikota – zauważymy, że kolejność wśród partii politycznych została zachowana, jednakże w wyborach parlamentarnych tak dobrego wyniku jak w wyborach samorządowych nie uzyskały PSL oraz SLD. Wyborcy, wskazując swoich kandydatów na posłów, preferowali za to dwie największe partie polityczne: PO i PiS, które otrzymały znacznie większy odsetek głosów niż w przeprowadzonych rok wcześniej wyborach samorządowych. W wyborach parlamentarnych w 2011 r. zwyciężyła Platforma – 39,18 proc., przed PiS – 29,89 proc., Ruchem Palikota – 10,02 proc., PSL – 8,36 proc. i SLD – 8,24 procent.

Przeprowadzone wczoraj wybory mogą jednak pomóc, choć częściowo, odpowiedzieć na pytanie nie tylko, czy premier Ewa Kopacz zdołała przekonać wyborców, że jest kimś nowym w rządzie PO – PSL i – po odejściu z polskiej polityki Donalda Tuska – daje nadzieję na nowy początek, odpierając „atak” bazującej na niezadowoleniu wyborców 7-letnimi rządami koalicji PO – PSL największej partii opozycyjnej. W przypadku zaliczenia kolejnej przegranej z Platformą prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na pewno jednak będzie mógł znaleźć wygodne wytłumaczenie porażki wybuchem, niemalże w przededniu głosowania, afery z udziałem trzech już byłych posłów PiS – wskazującej, iż mogli dopuścić się próby wyłudzenia publicznych pieniędzy. Ale powinniśmy również poznać odpowiedź na pytanie, w jakim stanie rozkładu jest systematycznie rozpadające się ugrupowanie Janusza Palikota, które w wyborach samorządowych nie było nawet w stanie zarejestrować swojego komitetu wyborczego w całym kraju. Partia Palikota, która w 2011 r. cieszyła się ponad 10-procentowym poparciem w wyborach do Sejmu, w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, startując w koalicji z Europą Plus, otrzymała zaledwie 3,5 proc. głosów. Pierwszej weryfikacji, po niespodziewanym sukcesie w wyborach do europarlamentu, poddane zostało ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego. W majowych wyborach Nowa Prawica – wyprzedzając nawet PSL – zyskała 7,15 proc. głosów i wprowadziła swoich posłów do Parlamentu Europejskiego. W wyborach do PE zauważalne było przede wszystkim wyraźne zbliżenie się wyników dwóch największych partii. Platforma otrzymała 32,13 proc. głosów, a PiS –31,78 procent. Na plan pierwszy wyborczych rozgrywek pomiędzy dwoma największymi partiami politycznymi zdaje się wysuwać starcie o prezydenturę w Radomiu, z racji tego, że z Radomskiego pochodzi premier Ewa Kopacz, a Radom jest jednym z nielicznych miast, w którym prezydentem jest, ubiegający się o reelekcję, kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość. To w Radomiu, gdzie wczoraj swój głos oddała Ewa Kopacz, kampanię wyborczą PiS kończył w piątek Jarosław Kaczyński, przekonując wyborców, aby „nie dali się oszukać politycznej grze” pani premier. Z podradomskiego Skaryszewa Kopacz wygłaszała natomiast orędzie, zachęcając do udziału w wyborach.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 17 listopada 2014

Autor: mj