Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Węgrzy ukarzą socjalistów w wyborach lokalnych

Treść

Manifestanci domagający się od tygodnia ustąpienia premiera Węgier Ferenca Gyurcsanya złożyli wczoraj w parlamencie petycję, w której żądają zwołania Zgromadzenia Narodowego i utworzenia rządu tymczasowego. W kraju słabną protesty przeciwko rządom premiera Ferenca Gyurcsanya. Opozycja przygotowuje się do wyborów samorządowych, w których - jeśli wierzyć sondażom - odniesie zdecydowane zwycięstwo.
Protestujący, którzy nadal manifestują przed parlamentem, domagają się natychmiastowego rozpoczęcia negocjacji w sprawie utworzenia rządu tymczasowego. Agencje zachodnie, informując o protestach w Budapeszcie, zgodnie zauważyły wczoraj, że demonstracje przed parlamentem w niedzielę wyraźnie osłabły. Węgrów nie skusił specjalnie zorganizowany dla protestujących przeciwko rządom premiera Ferenca Gyurcsanya koncert muzyki pop. Analitycy interpretują to jako oznakę opadania nastrojów. W sobotę, kiedy to protesty osiągnęły swój punkt kulminacyjny, na placu Kossuha demonstrowało prawie 50 tys. osób. W niedzielę wieczorem było ich zaledwie 2 tys. 500.
Gyurcsany pozostał jednak głuchy na żądania protestujących i w niedzielę po raz kolejny odmówił ustąpienia. Dodał, że na jego decyzje nie wpłynie ewentualna klęska w wyborach samorządowych, które mają odbyć się w najbliższą niedzielę.
Akcje protestu w Budapeszcie i na dużo mniejszą skalę w innych węgierskich miastach trwają od ubiegłego poniedziałku, czyli od 18 września. Zaczęły się po ujawnieniu treści wystąpienia Gyurcsanya na zebraniu partyjnym rządzącej Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP), w którym premier przyznał, że socjaliści okłamywali społeczeństwo co do faktycznego stanu gospodarki i państwa. Wezwał wówczas do zaprzestania tych praktyk oraz wszczęcia niepopularnych reform.
Gyurcsany oświadczył w wywiadzie dla tygodnika "Vasarnap Reggel" (niedzielne wydanie), że nie ustąpi ze stanowiska i nie będzie przepraszał za swoje przemówienie z maja. Podkreślił, że nadal zamierza się ubiegać w przyszłym roku o przywództwo w swojej partii.
Tymczasem na kilka dni przed niedzielnymi wyborami samorządowymi opozycyjny centroprawicowy Fidesz cieszy się zdecydowanie większym poparciem niż rządząca Węgierska Partia Socjalistyczna - wynika z sondażu ośrodka Szona Ipsos. Na Fidesz zamierza głosować 34 proc. ankietowanych, podczas gdy na MSZP - 22 procent. Największą przewagę nad obozem rządzącym opozycja ma w małych miejscowościach - poniżej 10 tys. mieszkańców. Na Fidesz zamierza w nich głosować 38 procent ankietowanych, podczas gdy na MSZP - 19 procent.
W Budapeszcie natomiast sondaż zapowiada bardzo zaciętą walkę - na obie partie zamierza głosować po 27 procent respondentów.
Jacek Szpakowski, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-09-26

Autor: wa