Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Węgry bez prezydenta

Treść

Prezydent Węgier Pal Schmitt podał się wczoraj do dymisji. Do rezygnacji skłoniła go sprawa ujawnienia plagiatu w jego pracy doktorskiej.

- Głowa państwa jest ucieleśnieniem jedności narodu. W obecnej sytuacji osoba prezydenta dzieli naród z powodu sprawy plagiatu i dlatego kończę służbę [jako prezydent] - oświadczył Schmitt w parlamencie, składając wczoraj dymisję, choć jeszcze w piątek zapewniał, że nie zamierza podejmować podobnego kroku. Tego jednak od kilku dni stanowczo domagały się partie opozycyjne, podkreślając, że ktoś, kto dopuścił się plagiatu, nie jest godzien sprawowania najwyższego urzędu w państwie. Z podobnymi postulatami wyszli na ulice także zwolennicy liberałów, a w piątek późnym wieczorem mosty łączące Budę i Peszt były na znak protestu okupowane przez polityków węgierskich Zielonych (LMP) i Jobbiku.
Po dymisji Schmitta parlament ma 30 dni na wybranie nowego prezydenta. Termin wyborów określa szef parlamentu, zaś parlament dokonuje wyboru w tajnym głosowaniu spośród kandydatów, oficjalnie zgłoszonych przez co najmniej jedną piątą z 386 deputowanych. Jeśli w pierwszej turze żaden z kandydatów nie otrzyma wymaganych dwóch trzecich głosów, w drugiej turze prezydent zostaje wyłoniony zwykłą większością głosów. Do czasu wyboru nowego prezydenta obowiązki głowy państwa przejmuje przewodniczący parlamentu.
Uniwersytet Medyczny im. Semmelweisa (SOTE) w Budapeszcie odebrał Schmittowi tytuł doktorski w czwartek. Jak oświadczył rektor SOTE - Tivadar Tulassay, dysertacja Schmitta nie spełnia "kryteriów pracy napisanej zgodnie z metodą naukową". Za odebraniem prezydentowi tytułu doktora głosowało 33 członków senatu tej uczelni, przeciw było czterech. Na początku stycznia węgierskie media informowały, że większość pracy doktorskiej na temat igrzysk olimpijskich prezydent Schmitt "zapożyczył" od bułgarskiego naukowca Nikołaja Georgiewa. Schmitt zaprzeczał tym zarzutom, podkreślając, iż znał Georgiewa osobiście i że współpracował z nim, prowadząc badania naukowe do pracy.

Marta Ziarnik, PAP

Nasz Dziennik Wtorek, 3 kwietnia 2012, Nr 79 (4314)

Autor: au