Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wdowa po Litwinience żąda wyjaśnień od Putina

Treść

Wdowa po zamordowanym byłym agencie KGB Aleksandrze Litwinience napisała list do Władimira Putina, w którym zwraca się do rosyjskiego prezydenta, aby udowodnił, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią jej męża - napisał wczorajszy "The Times". W emocjonalnym liście Marina Litwinienko ostrzegła Putina, który wielokrotnie zaprzeczał, jakoby Kreml miał cokolwiek wspólnego z morderstwem jej męża, aby przestał udzielać wsparcia zabójcom.


"Zapewniam, że nie spocznę, póki mordercy nie trafią pod sąd" - napisała w korespondencji do rosyjskiego przywódcy. Aleksander Litwinienko był przekonany, że to Putin wydał rozkaz, który pozbawił go życia, jednak wdowa po nim zaznaczyła, iż jest przygotowana, aby dać "przywilej wątpliwości" na korzyść prezydenta Rosji.
W celu udowodnienia jego niewinności żona Litwinienki zaproponowała Putinowi, aby jego urzędnicy pomagali w brytyjskim śledztwie. "Jeżeli ty i Rosjanie nie jesteście odpowiedzialni za morderstwo, powinniście robić wszystko, aby pomóc władzom brytyjskim w poszukiwaniu winnych" - podkreśliła żona byłego agenta w liście cytowanym przez "The Times".
Czterdziestoletnia pani Litwinienko rzadko była widywana publicznie od śmierci swojego męża, który został otruty polonem 210 w listopadzie ubiegłego roku. Razem ze swoim 12-letnim synem jest pod ochroną policji. List wysłała w momencie, gdy kremlowscy prokuratorzy ubiegali się o pozwolenie dla grupy rosyjskich detektywów na wizytę w Londynie w celu przeprowadzenia własnego śledztwa w związku ze śmiercią byłego szpiega KGB.
Jednak przyjaciele byłego agenta - jak podała brytyjska gazeta dwa tygodnie temu - są niemal pewni, że zabił go płatny zabójca wynajęty przez Kreml, który zniknął kilka godzin po podaniu Litwinience śmiertelnej dawki radioaktywnego polonu 210. Domniemanego zabójcę opisano jako potężnie zbudowanego mężczyznę w wieku ok. 30-40 lat o charakterystycznych środkowoazjatyckich rysach i krótko obciętych, ciemnych włosach - informuje "The Times". Podobno leciał tym samym samolotem co Dmitrij Kowtun, rosyjski biznesmen zajmujący się handlem materiałami radioaktywnymi używanymi do tworzenia trucizn. Według policji, Litwinienko prawdopodobnie odwiedził czwarte piętro w brytyjskim hotelu Millennium w celach biznesowych. Wszedł do pokoju razem z Kowtunem i innym byłym agentem Andriejem Ługowojem.
KP
"Nasz Dziennik" 2007-02-06

Autor: wa