Wciąż nie widać końca strajków lekarzy
Treść
Cały czas brak złotego środka do zakończenia akcji protestacyjnej lekarzy. Wczoraj zdesperowani lekarze z jednego z warszawskich szpitali wyszli na ulicę, a w wielu placówkach w kraju strajkujący zapowiadają składanie wymówień. Do debaty o naprawie systemu ochrony zdrowia włączyła się Prawica Rzeczypospolitej.
Lekarze są coraz bardziej zdesperowani. Cały czas nie ma porozumienia między strajkującymi a rządem. Wczoraj kilkudziesięciu lekarzy z Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie w ramach protestu blokowało ulicę Banacha, przy której znajduje się placówka. Lekarze chodzili w tę i z powrotem po przejściu dla pieszych. Jak podkreślili, protest był spontaniczny, a jego uczestnicy nie uzgadniali go wcześniej z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Lekarzy. Domagają się od rządu "konkretnych pieniędzy na podwyżki".
Na tym nie koniec. W wielu szpitalach w kraju lekarze zapowiadają składanie wymówień. Pierwsze wnioski o zwolnienie z pracy złożone zostały na Podkarpaciu i w Małopolsce. Taka sama sytuacja może mieć miejsce na Lubelszczyźnie i w Sieradzu.
Do dyskusji o zreformowaniu systemu ochrony zdrowia przyłączyła się Prawica Rzeczypospolitej. Jeden z jej członków - poseł Artur Zawisza, podkreślił, że jego ugrupowanie rozumie protest lekarzy, ale - jak zaznaczył - jest pewna wątpliwość co do formy tego protestu. - Lekarze nie są pospolitymi protestującymi, którzy chcą tylko więcej pieniędzy z budżetu, ale przedstawiają racjonalną propozycję dotyczącą reform strukturalnych w służbie zdrowia - mówił Zawisza.
Zaznaczył jednak, że w ocenie PR przedstawiciele tzw. zawodów służebnych - m.in. lekarze - nie powinni decydować się na tak drastyczną formę protestu, jaką jest strajk. - My do strajku na pewno zagrzewać nie będziemy - dodał.
Magdalena M. Stawarska
"Nasz Dziennik" 2007-06-02
Autor: wa