Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ważny i nieodłączny kontekst

Treść

Wiarygodność, rzetelność poszczególnych publikacji związanych ze sprawą ks. abp. Stanisława Wielgusa określa przede wszystkim to, na ile oskarżenia, rzucone na nowo mianowanego wówczas metropolitę warszawskiego, są zgodne z prawdą. Zatem właściwy i nieodłączny kontekst także obecnego procesu stanowi to, co wydarzyło się przeszło rok temu. W naszych publikacjach określiliśmy sprawę ks. abp. Wielgusa jako wielką mistyfikację. Co po tych bolesnych dla Kościoła wydarzeniach możemy dziś stwierdzić? Przede wszystkim zakończyły się prace powołanej przez Episkopat Polski Kościelnej Komisji Historycznej oraz Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej, które badały udostępnione przez Instytut Pamięci Narodowej materiały archiwalne dotyczące kapłanów będących obecnie biskupami. W podsumowaniu sprawozdania Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej wyraźnie czytamy, że oskarżanie wymienianych w aktach SB biskupów o świadomą i dobrowolną współpracę ze służbą bezpieczeństwa PRL jest bezpodstawne, pozbawione dowodów. Oto, co oficjalnie ogłosiła Konferencja Episkopatu Polski w komunikacie z 342. Zebrania Plenarnego (22 listopada 2007 r.): "W podsumowaniu sprawozdania Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej czytamy, że oskarżanie wymienianych w aktach SB biskupów o świadomą i dobrowolną współpracę ze służbą bezpieczeństwa PRL jest merytorycznie bezpodstawne, gdyż pozbawione dowodów. Toteż szerzenie pogłosek o rzekomej współpracy tych biskupów ze służbami bezpieczeństwa Zespół uznaje za gruntownie niesprawiedliwe, podważające ich dobre imię, a przez to wysoce krzywdzące. Zespół solidaryzuje się z głosem biskupów, którzy z bólem lub oburzeniem reagują na takie insynuacje zgłaszane pod ich adresem. Po zbadaniu materiałów pod kątem kryteriów etycznych, prawnych i kanonicznych Zespół zauważa, że niektóre materiały udostępnione przez IPN, a także niektóre wypowiedzi zainteresowanych biskupów zdają się świadczyć o tym, że niekiedy ich kontakty ze służbami PRL można by uznać - z perspektywy historycznej - za nieroztropne, przy czym - w ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej - były one często nieuniknione, a odbywały się za wiedzą władz kościelnych". Taką ocenę całej sprawy w swych publikacjach przedstawiał "Nasz Dziennik", stawiając opór tej ogromnej medialnej nagonce na ks. abp. Stanisława Wielgusa, jaka rozgorzała pod koniec 2006 r. i na początku 2007 roku. Jak wiemy, sytuacja, która się wytworzyła, sprawiła ostatecznie, że nowy metropolita warszawski, tuż przed ingresem, złożył rezygnację z urzędu. Warto tu też przypomnieć, że Stolica Apostolska, wydając wówczas oświadczenie związane z tą rezygnacją, dwukrotnie określiła wydarzenia, które to poprzedzały, jako atak: na Kościół katolicki w Polsce, atak na ludzi Kościoła. Jak czytamy w komunikacie wydanym wówczas przez rzecznika Stolicy Apostolskiej o. Federico Lombardiego, przyjęcie przez Ojca Świętego rezygnacji "wydało się stosownym rozwiązaniem, aby stawić czoła dezorientacji, do której doszło w tym kraju". Można zapytać: skąd zatem wzięła się ta "dezorientacja"? Powstała przede wszystkim po medialnym linczu, jakiemu poddany został ks. abp Stanisław Wielgus. Potraktowano go jak zbrodniarza, choć nie było (i po upływie ponad roku nadal się nie znalazły) dowodów na wyrządzenie przed laty przez ks. Wielgusa krzywdy jakimś konkretnym osobom. Media jednak wszystko interpretowały na niekorzyść księdza arcybiskupa. W szeregu wypowiedzi, artykułów negowano wszelką jego dobrą wolę, przypisywano mu najgorsze intencje, nazywano kłamcą i karierowiczem. A wszystko to robili przecież konkretni dziennikarze, publicyści, różni "eksperci od Kościoła" i komentatorzy. Nawet tak jednoznaczny i życzliwy księdzu arcybiskupowi list Ojca Świętego został obrócony przeciw niemu. A Benedykt XVI 12 lutego 2007 r. napisał m.in.: "W tym ostatnim okresie współuczestniczyłem w cierpieniach Ekscelencji i pragnę zapewnić o mojej duchowej bliskości i braterskim zrozumieniu. Odnośnie do przeszłości, jestem w pełni świadomy wyjątkowych okoliczności, w których Ekscelencja wykonywał swoją posługę, kiedy reżim marksistowski w Polsce używał wszelkich środków do tłamszenia wolności obywateli, a w sposób szczególny duchownych. Jako Rektor Uniwersytetu w Lublinie i jako Biskup Płocka Ekscelencja dał dowód wielkiej pobożności i głębokiej miłości do Chrystusa i do Kościoła. Kiedy Ekscelencja miesiąc temu złożył rezygnację, świadomy, że sytuacja, która zaistniała, nie pozwala rozpocząć posługi biskupiej z niezbędnym jej autorytetem, wyraźnie widziałem w tym akcie głęboką wrażliwość na dobro Kościoła Warszawskiego i Kościoła w Polsce, a także pokorę i dystans do zaszczytów". Przypomnienie tych kilku cytatów jest bardzo ważne. Istotą sporu jest przecież rozwikłanie sprawy ks. abp. Stanisław Wielgusa. Nadal wierzymy, że ostatecznie prawda zwycięży, we wszystkich środowiskach. Sławomir Jagodziński "Nasz Dziennik" 2008-03-07

Autor: wa