Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Waszyngton o krok od katastrofy

Treść

Rozmowy pomiędzy prezydentem USA Barackiem Obamą a liderami największych partii kraju, mające na celu przełamanie impasu w sprawie podniesienia limitu zadłużenia państwa, po raz kolejny nie przyniosły rezultatów. Szef Białego Domu jest w tej sprawie optymistą i twierdzi, że porozumienie uda się osiągnąć w ciągu najbliższych 10 dni. Ostatecznym terminem, do którego władze muszą wypracować wspólne stanowisko, jest 2 sierpnia.
Weekendowe rozmowy były wprawdzie bardzo krótkie, trwały zaledwie 75 minut, lecz udało się podczas nich ustalić, że będą kontynuowane w najbliższych dniach aż do przełamania impasu. Obama wyjątkowo intensywnie naciska, aby zwiększyć dozwolony pułap zadłużenia, który wynosi 14,3 biliona dolarów, a który Stany Zjednoczone osiągnęły w połowie maja. Oznacza to, że jeśli do 2 sierpnia limit ten nie zostanie zwiększony, kraj nie będzie mógł zaciągać więcej długów. Wówczas może się okazać, że USA staną się niewypłacalnym dłużnikiem. - Uczestnicy podkreślili, że nie mają zamiaru rezygnować z planu osiągnięcia kompromisu przed 2 sierpnia i będą się spotykać w Białym Domu codziennie aż do uzyskania porozumienia - cytują agencje jednego z obecnych na debacie polityków.
W rozmowach z prezydentem uczestniczy ośmiu najważniejszych przedstawicieli Senatu i Izby Reprezentantów. Lider Partii Republikańskiej (GOP) John Boehner podkreślił, że jego ugrupowanie będzie postulowało łagodną wersję obniżenia limitu wynoszącą 2 biliony dolarów, a nie tak jak chcą Biały Dom i Demokraci 4 biliony dolarów. GOP sprzeciwia się bowiem proponowanej przez Obamę podwyżce podatków, która pozwoliłaby na zwiększenie limitu. Z kolei Partia Demokratyczna jest sceptyczna wobec proponowanych przez prezydenta cięć przywilejów socjalnych oraz zdrowotnych.
Sekretarz skarbu Timothy Geithner podkreśla, że od miesięcy ostrzegał, iż jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania, wówczas krajowi grożą "katastrofalne straty". W jego opinii, odbije się to w szczególności na amerykańskiej gospodarce. Geithner twierdzi, że konsekwencje w przypadku braku porozumienia mogą mieć globalny zasięg i wywołać kolejny głęboki kryzys. Szef resortu ostrzega, że niewypłacalność USA może w pierwszej kolejności wystraszyć inwestorów i zmusić do podniesienia stóp procentowych, co zahamuje wzrost gospodarczy. Wielu inwestorów już dziś wyraża obawy, że ciągły impas w wypracowywaniu porozumienia może doprowadzić do spadku kursu dolara.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-07-12

Autor: jc