Warunki tygrysiego skoku
Treść
Jeśli Polska nie dokona w najbliższych kilku latach skokowej  reindustrializacji kraju w oparciu o tzw. technologie przełomu, na  zawsze zostanie zacofanym, zadłużonym, starzejącym się krajem, z którego  młodzi emigrują, a starzy spłacają dług publiczny, nie mając za co żyć.  To konkluzje najnowszego raportu Polskiego Lobby Przemysłowego na temat  polskiej gospodarki.
Zadłużenie zagraniczne Polski, które w 1990 r.  wynosiło 48,5 mld USD, w ciągu pierwszych 10 lat transformacji wzrosło  do 69,5 mld USD, aby po kolejnej dekadzie przemian, w 2010 r., osiągnąć  312,2 mld USD. Ów lawinowy przyrost zadłużenia spowodowany jest,  podkreślają twórcy raportu, trwałym corocznym deficytem o charakterze  strukturalnym w obrotach towarowych Polski z zagranicą. Tylko w roku  2010 deficyt ten wyniósł ponad 55 mld USD. Dane te pokazują jak na tacy  rozmiary dezindustrializacji Polski w ostatnim dwudziestoleciu.
Towarzyszyła temu zapoczątkowana przez Leszka Balcerowicza konsekwentna  polityka pieniężna, oparta na wysokich stopach procentowych  zachęcających kapitał spekulacyjny do operacji carry-trade. Powoduje ona  z jednej strony sztuczną aprecjację złotego i obniża międzynarodową  konkurencyjność polskiego eksportu, a z drugiej - zapewnia rządowi  możliwość relatywnie taniego finansowania narastającego zadłużenia. Ten  typ polityki monetarnej niesie za sobą dwa podstawowe skutki, które w  Polsce widać jak na dłoni. Po pierwsze - nakręca import kosztem  eksportu, po drugie - powoduje odpływ miejsc pracy za granicę i falę  emigracji za pracą.
Bez pracy, bez perspektyw
Skala tych zjawisk ujęta w liczbach każe bić na alarm. Już w 2001 r.  wskaźnik penetracji importu, tj. udziału towarów importowanych do  oferowanych na rynku polskim, wyniósł aż 37 procent. Dla porównania  wskaźnik ten w Unii Europejskiej kształtował się przeciętnie na poziomie  17 proc., notabene podobnie jak w 1989 r. w Polsce. Powie ktoś - cóż z  tego, skoro przesiedliśmy się do lepszych zagranicznych samochodów i  korzystamy z nowocześniejszych urządzeń w pracy i w domu. Ten  modernizacyjny boom miał wstydliwie skrywane konsekwencje. Otóż pomiędzy  1989 i 2010 r. liczba pracujących w Polsce zmniejszyła się o 2,6 mln  osób. W samym przemyśle przetwórczym ubyło 2 mln miejsc pracy. W tym  samym czasie liczba bezrobotnych wzrosła o około 1 mln osób, a dalsze  1,5 mln wyemigrowało za pracą. Jeśli dziś mówimy o zapaści systemu  emerytalnego i zdrowotnego, musimy zdać sobie sprawę, że w 2010 r. tylko  nieco ponad 50 proc. ludności w wieku produkcyjnym rzeczywiście  wykonywało pracę i opłacało składki, podczas gdy w chwili rozpoczynania  transformacji gospodarki wskaźnik pracujących wynosił ponad 60 proc.  osób.
Saldo ujemne
W rezultacie polityki  prywatyzacyjnej i pieniężnej nastawionej na drenaż finansowy kraju w  polskiej gospodarce utrwaliła się dominacja kapitału zagranicznego.  Obecnie przemysł krajowy jest niezdolny - w ocenie autorów raportu - do  uzyskania z eksportu wystarczającego zasobu walut, aby Polska była w  stanie finansować import, transfer dywidend z krajowych firm na rzecz  ich zagranicznych właścicieli i jednocześnie obsługiwać narastające  zadłużenie zagraniczne oraz dług publiczny. Państwowy dług publiczny  (krajowy i zagraniczny) wzrósł w 2011 r. do 823 mld zł, a wydatki na  jego obsługę pochłaniają blisko 12 proc. budżetu państwa (rocznie około  35 mld zł). A przecież nasz budżet jest obciążony deficytem na skalę  około 40 mld złotych.
- Od szeregu lat produkt narodowy brutto (PNB)  jest w Polsce mniejszy niż produkt krajowy brutto (PKB) i ta różnica  stale się powiększa - zwracają uwagę twórcy raportu.
W 2010 r.  ujemne saldo w tworzeniu dochodu narodowego wyniosło aż 47 mld zł, czyli  PNB był w 2010 r. mniejszy o 3,3 proc. od PKB, gdy jeszcze w 2000 r. to  ujemne saldo wynosiło 2,7 mld złotych Polskie Lobby Przemysłowe  podkreśla, że jest ono wynikiem prywatyzacji gospodarki polskiej oraz  przejęcia - szczególnie w przemyśle, handlu i bankowości - kapitału  podstawowego przedsiębiorstw przez kapitał zagraniczny.
"Transfery  dochodów z tytułu własności zagranicznej w Polsce są przekazywane w  coraz większej skali za granicę, co znajduje wyraz w powiększaniu się  ujemnego salda pomiędzy PKB i PNB" - wyjaśniono w raporcie. Właściciele  przedsiębiorstw zagranicznych zazwyczaj większości swoich dochodów nie  reinwestują, lecz transferują za granicę. Tym samym pomniejszają wzrost  PKB, a w krajach, w których gospodarkach dominują, często są przyczyną  zadłużających te kraje transferów walutowych za granicę.
Produkcja? Pieśń przeszłości
Dane przytoczone w dokumencie potwierdzają niestety dość powszechną  opinię, że "w Polsce nic się nie produkuje". Otóż w wyniku transformacji  polskiej gospodarki udział produkcji przemysłowej w tworzeniu dochodu  narodowego spadł z ok. 50 proc. w 1989 r. do... nieco ponad 21 proc. w  roku 2010.
Polsce potrzebna jest reindustrializacja - postuluje  Polskie Lobby Przemysłowe. Kryzys światowy zapoczątkowany w sektorze  finansowym dowiódł, że rozwój gospodarczy napędzany spekulacją finansową  nie może być trwały. W gabinetach polityków na całym świecie mówi się  teraz wyłącznie o tym, jak spowodować ożywienie realnej gospodarki i  uruchomić sektor przemysłowy. Świat stoi w obliczu nowej fazy rozwoju  przemysłowego. Badania nad nowymi technologiami przełomu (break-through  technology) wkraczają właśnie w fazę zastosowania w produkcji  przemysłowej. Gospodarki rozwinięte zmuszone będą dokonać masowej  wymiany stosowanych dotychczas technologii przemysłowych. To dla Polski  niepowtarzalna szansa na "przeskoczenie etapu", tygrysi skok  technologiczny w ramach ponownej industrializacji kraju. Chodzi o to,  abyśmy nie kupowali, jak dotychczas, przestarzałych licencji i  technologii wycofywanych na Zachodzie, lecz oparli swój rozwój na  najnowszych technologiach, w tym informacyjnych, oraz na wiedzy i  podmiotowym wykorzystaniu kapitału ludzkiego, który tkwi w zastępach  znakomicie wykształconej technicznie, znanej z innowacyjnych projektów  polskiej młodzieży.
Szczególnie dobre perspektywy rysują się,  zdaniem PLP, przed firmami wytwarzającymi energie odnawialne, a w  przyszłości także energię z gazu łupkowego.
Przetransformowani na szaro
Wymaga to zerwania przez rząd z zasadą bierności w sferze gospodarczej,  którą przed 20 laty zainaugurował eksminister gospodarki Tadeusz  Syryjczyk słowami: "najlepszą polityką gospodarczą jest brak polityki  gospodarczej" (notabene Syryjczyk dzisiaj zasiada u boku architekta  polskiej transformacji Leszka Balcerowicza w jego fundacji Forum  Obywatelskiego Rozwoju, w skrócie FOR). Szansa Polski na skok  technologiczny wymaga aktywnej i ukierunkowanej polityki rządu  obliczonej na uruchomienie rodzimego kapitału oraz potencjału  innowacyjności tkwiącego w ludziach. Zwłaszcza że przyjdzie nam walczyć o  miejsce w światowym podziale pracy z największymi globalnymi graczami.
"Najbliższe 50 lat będzie okresem dominacji wielkich gospodarek jak  Chiny, Indie, Brazylia, Rosja, które dołączą do obecnych liderów -  Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, o ile ta się utrzyma" -  czytamy w raporcie.
Raport przygotowany pod redakcją prof. nadzw.  dr. hab. Pawła Soroki opracował zespół ekspertów w składzie: prof. dr  hab. Andrzej Karpiński, dr Ryszard Grabowiecki, prof. dr hab. Tadeusz  Gałązka, dr Ryszard Ślązak, dr inż. Tomasz Babul i dr Henryk  Potrzebowski. Dokument nosi tytuł "Straty w potencjale polskiego  przemysłu i jego ułomna transformacja po 1989 r. Wizja nowoczesnej  reindustrializacji Polski".
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik Czwartek, 12 kwietnia 2012, Nr 86 (4321)
Autor: au