Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Warszawa pozbywa się przychodni dla kombatantów?

Treść

Przychodni Specjalistycznej dla Kombatantów w Warszawie grozi likwidacja. To jedyne miejsce w stolicy, gdzie weterani walk o niepodległość, żołnierze II Rzeczypospolitej, Armii Krajowej i innych formacji wojskowych mogą przeprowadzić kompleksowe specjalistyczne badania. Bez długich kolejek. W związku z dramatyczną sytuacją pacjenci oraz obsługa przychodni wspólnie wystosowali prośbę do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz o interwencję w tej sprawie. Tę prośbę przekazali też naszej redakcji.

Przychodnia funkcjonuje od 2005 r. i ma zarejestrowanych ponad dwa tysiące pacjentów. Miesięcznie wizyty składa w niej od 500 do 900 osób. W przychodni przyjmują lekarze różnych specjalności: dwóch kardiologów, internista-gastrolog, dwóch chirurgów, dwóch ortopedów, dwóch urologów oraz reumatolog. Pobierane są badania krwi do diagnostyki laboratoryjnej, które wykonywane są w laboratorium szpitala na Solcu. Dyżurujące pielęgniarki wykonują iniekcje domięśniowe oraz opatrunki.
Jako pierwsi o zamiarach zamknięcia przychodni dowiedzieli się nieoficjalnie jej pracownicy, następnie informacja trafiła do pacjentów. Placówka podlega Zakładowi Opieki Zdrowotnej Solec, który nie rozliczył się z miejskich dotacji otrzymanych w ubiegłym roku. Oznacza to, że przez trzy lata nie może się o nie ponownie ubiegać, co może skutkować likwidacją przychodni. Sam ratusz zapewniał wcześniej, że świadczenia na rzecz kombatantów będą utrzymane w pełnym wymiarze i że trwają prace nad innymi sposobami finansowania leczenia. Mimo że na prośbę kombatantów prosiliśmy o wyjaśnienia w tak ważnej sprawie, ani od rzecznika prasowego prezydent miasta Tomasza Andryszczyka, ani ze szpitala na Solcu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Pacjenci oraz pracownicy przychodni wystosowali wczoraj pismo do prezydent stolicy. Liczą na to, że będzie interweniowała osobiście. "Nasz niepokój wywołała wiadomość o wstrzymaniu dotacji na funkcjonowanie przychodni, co grozi likwidacją placówki. Ze względu na fakt funkcjonowania naszej placówki w oparciu o dotację z Urzędu Miasta, jak również specyfikę przychodni dla osób zasłużonych - najserdeczniej prosimy Panią Prezydent o podjęcie skutecznej, w trudnej dla nas sytuacji, interwencji" - czytamy w piśmie przesłanym do Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Lekarze z przychodni podkreślają, że kochają swoich pacjentów i prośby do prezydent nie kierują ze względu na siebie. - My, lekarze, mamy tyle ofert pracy, że po likwidacji przychodni na pewno nie będziemy mieli problemu z jej znalezieniem - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Ewa Herman, lekarz internista-gastrolog. I pokazuje nam opasłą księgę z wpisami, podziękowaniami i życzeniami od wdzięcznych pacjentów. - Mamy poczucie, że pacjenci są z nas bardzo zadowoleni, a my kochamy naszych pacjentów. Przychodzi do nas np. 94-letni ułan, kleeberczyk, pan Antoni. Niedawno odsłaniał pomnik w Grudziądzu. To ludzie wysokiej kultury, stanowią sobą historię Polski - podkreśla Herman.
Na pacjentów leczących się w przychodni wiadomość o jej likwidacji spadła jak grom z jasnego nieba. Licznie podpisują się pod petycją w sprawie jej ratowania. - Dla mnie likwidacja placówki oznacza brak dobrej, dokładnej opieki lekarskiej, dlatego że tutaj w jednym miejscu jest szeroki zakres specjalistów, podczas gdy w innych przychodniach czeka się po dziesięć, piętnaście godzin albo całe miesiące, by zostać przyjętym. Tu jest kompetencja, jeśli chodzi o lekarzy, i pełna pomoc - martwi się pani Stanisława Pałka, kombatantka.
A pan Wiesław Bieniek, powstaniec warszawski, widzi w zamiarze zamknięcia przychodni podtekst polityczny. - Likwidacja tej przychodni to suma kolejnych głupot, które obecny rząd i całe jego kierownictwo popełniały. Uważam, że jest to sprawa polityczna, efekt walki Tuska z Kaczyńskim, który gdy był jeszcze prezydentem Warszawy, reaktywował tę przychodnię. Więc teraz, zdaniem władz, trzeba ją zlikwidować - domyśla się oburzony Bieniek.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-04-09

Autor: wa