Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W wyniku interwencji rodziców "Harry Potter" zniknął z programu nauczania

Treść

W gimnazjum w Chemnitz w południowo-wschodnich Niemczech rodzice dwojga uczniów zaprotestowali przeciwko korzystaniu z książki "Harry Potter" jako lektury obowiązkowej, wpisanej do programu nauczania. W wyniku ich interwencji książka została skreślona z listy lektur obowiązkowych.

Rodzice dwojga uczniów z piątej klasy gimnazjum w miejscowości Chemnitz uznali, że książka Joanne K. Rowling pt. "Harry Potter" obraża uczucia religijne ich dzieci, i zażądali od dyrekcji wycofania jej z programu nauczania. Zdaniem rodziców, pokazywane w książce czary, duchy czy też przeróżne stwory stoją w sprzeczności z zasadami religijnego wychowania ich dzieci. Aby zapobiec złym wpływom i niebezpiecznemu rozdwojeniu jaźni u swoich dzieci, które zdaniem rodziców następuje pod wpływem tej lektury, rodzice wystosowali do dyrektora szkoły podanie z prośbą o wyłącznie "Harry'ego Pottera" z obowiązkowej lektury szkolnej. Dyrekcja szkoły wraz z radą pedagogiczną pozytywnie odniosła się do prośby rodziców i zamiast "Harry'ego Pottera" wprowadziła do programu inną lekturę. Było to możliwe, gdyż to właśnie rada pedagogiczna każdej niemieckiej szkoły samodzielnie decyduje, z jakich lektur będzie się korzystać. Może wybierać pozycje z listy wcześniej zatwierdzonej przez ministerstwo oświaty danego landu.
Przeciwko takiej decyzji ostro zaprotestowały środowiska lewicowe i liberalne. Julia Bonk z frakcji PDS (jednocześnie odpowiedzialna w partii za sprawy nauki i oświaty) skrytykowała dyrekcję szkoły za takie rozwiązanie, nazywając je "bezpośrednim zaproszeniem do tworzenia religijnego państwa fundamentalistycznego".
Pozytywnie ocenił zachowanie zarówno rodziców, jak i szkoły prof. Piotr Małoszewski, wiceprzewodniczący Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził, że: "Jest bardzo pozytywnym sygnałem fakt, że rodzice zaczynają wykorzystywać możliwości prawne i administracyjne, aby zaprotestować przeciwko wprowadzaniu do szkoły treści, które są sprzeczne z ich sumieniem".
- Można mieć nadzieję, że przykład rodziców z gimnazjum z Chemnitz podziała na pozostałą część społeczeństwa niemieckiego, byłby to krok we właściwym kierunku. Być może jest to początek zmian i zachęta do tego, aby rodzice starali się mieć wpływ na to, co jest nauczane w szkole i jakie wartości przekazuje się dzieciom - powiedział prof. Małoszewski.
Jest to szczególnie ważne dziś, w obliczu rządowych projektów, które dążą do odebrania rodzicom wpływu na wychowanie ich dzieci. Świadczą o tym chociażby plany wprowadzenia żłobków już od trzeciego miesiąca życia dziecka czy też całodziennych przedszkoli. - Jest to po prostu oderwanie dziecka od rodziny i przekazanie roli jego wychowania państwu, a tego typu postępowanie już w przeszłości często pokazywało, jak bardzo źle kończą się takie eksperymenty - dodał prof. Małoszewski.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-03-23

Autor: wa