W Serbii zawiódł człowiek, nie maszyna
Treść
Wszystko wskazuje na to, że do piątkowego wypadku polskiego autokaru w Serbii doszło w wyniku błędu człowieka. Miejscowa policja po przeprowadzeniu wstępnego śledztwa postawiła kierowcy pojazdu zarzut ciężkiego przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowego. Zgodnie z serbskim kodeksem karnym grozi mu kara od roku do 8 lat pozbawienia wolności.
Kierowca został obecnie aresztowany na 30 dni - poinformował ambasador Polski w Serbii Maciej Szymański. Do wypadku, którego - według wstępnych ustaleń - jest on winny, doszło w piątek o godz. 6.30 rano w okolicach miejscowości Indija położonej ok. 20 km od Belgradu. W katastrofie zginęło 6 osób, w tym dwoje dzieci. Osobne śledztwo w tej sprawie poprowadzi także Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej. Zabezpieczono już całą znajdującą się w kraju dokumentację dotyczącą organizacji wypoczynku w Bułgarii turystów, którzy uczestniczyli w wypadku. Postępowanie w tej sprawie dotyczy czynu z artykułu 173 par. 4 kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania katastrofy.
Obecnie wszyscy lżej ranni wrócili już do Polski. Według informacji ambasady, 46 poszkodowanych udało się do kraju rządowym samolotem w sobotę. Spośród 13 pozostających w serbskich szpitalach sześć osób leży na oddziałach intensywnej terapii. Ich stan, mimo że wciąż ciężki, określa się jako stabilny. Po powrocie do kraju 27 dzieci przewieziono na niezbędne badania do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, zaś dorosłych umieszczono w Szpitalu Wojewódzkim im. św. Barbary w Sosnowcu. Cztery osoby, w tym dwoje dzieci, po przebadaniu zostały wypisane do domów. U większości pacjentów obrażenia były powierzchowne, jak stłuczenia czy otarcia. U dwóch osób stwierdzono złamanie ręki.
ŁS
"Nasz Dziennik" 2008-07-14
Autor: wa