W sądzie powiało Peerelem
Treść
W Sądzie Rejonowym w Lublinie czas jakby zatrzymał się na latach 80. W miniony piątek najpierw stojący "na bramce" policjant nazwał szmatą transparent z napisem NSZZ "Solidarność" RI, a później sędzia potraktował skatowanie działacza rolniczych związków przez esbeka jak zwykły czyn chuligański podlegający amnestii i umorzył sprawę. Działacze NSZZ "Solidarność" RI zapowiedzieli złożenie skargi na policjanta, a prokurator IPN - zażalenie na postanowienie sędziego.
- Tak w największym skrócie: sąd umorzył postępowanie karne na podstawie amnestii z 7 grudnia 1989 r. - powiedział po wyjściu z niejawnego posiedzenia sądu prokurator Andrzej Witkowski z lubelskiego pionu śledczego IPN. - Prokuratura IPN wniesie zażalenie na to postanowienie - dodał i odmówił skomentowania decyzji sędziego Artura Orłowskiego. Pisemne uzasadnienie postanowienia ma zostać sporządzone do 28 bm.
Sprawa dotyczy wydarzenia z 30 lipca 1978 r., kiedy to Józef R., komendant posterunku MO w Milejowie, i Zbigniew H., kapitan SB z Wydziału II Komendy Wojewódzkiej Milicji w Lublinie, bez żadnych podstaw faktycznych pozbawili wolności, a następnie skatowali Janusza Rożka, działacza chłopskiego, zaangażowanego w działalność opozycyjną. Funkcjonariusze siłą wyprowadzili Rożka z Banku Spółdzielczego w Milejowie i w jednym z pomieszczeń posterunku MO w Milejowie zmaltretowali go, zadając ciosy w twarz i głowę. Dopiero interwencja innego milicjanta doprowadziła do zaprzestania katowania zakrwawionego i nieprzytomnego już opozycjonisty.
Po latach sprawa trafiła do prokuratury IPN, która w wyniku przeprowadzonego śledztwa przedstawiła obu oprawcom zarzuty popełnienia zbrodni komunistycznej. Prowadzący śledztwo prokurator Andrzej Witkowski uznał, że "czyn ten miał charakter poważnego prześladowania Janusza Rożka z powodu jego przynależności do Tymczasowego Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej, stanowiącego grupę polityczną". Zdaniem prokuratora, skatowanie opozycjonisty jako zbrodnia przeciwko ludzkości nie podlega przedawnieniu ani amnestii.
Ponieważ jeden z oskarżonych ukrywał się przez jakiś czas i nawet był poszukiwany listem gończym, do sądu najpierw trafiła sprawa Zbigniewa H. Pierwsza rozprawa odbyła się na początku września. Sędzia zasygnalizował wtedy zamiar umorzenia sprawy, czego nie mógł zrobić, gdyż sąd przez przeoczenie nie zawiadomił o terminie rozprawy prokuratora. Umorzenia dokonał na niejawnym posiedzeniu w miniony piątek. Dziennikarzom i rodzinie poszkodowanego nie pozwolił nawet wysłuchać swojego postanowienia.
Przed posiedzeniem sądu doszło do incydentu. Policjant strzegący wejścia do gmachu sądu rejonowego prowokacyjnie odezwał się do Krzysztofa Dziewulskiego, sekretarza rady wojewódzkiej rolniczej "Solidarności", który przyszedł z transparentem "NSZZ 'Solidarność' RI": "Schowaj pan tę szmatę".
- Nie jestem mściwy, ale złożę skargę na tego funkcjonariusza. Jak może strzec porządku człowiek, który z taką pogardą odnosi się do innych ludzi i drogich im symboli - powiedział nam zdenerwowany związkowiec.
Adam Kruczek, Lublin
"Nasz Dziennik" 2005-09-26
Autor: ab