W Roku Kapłańskim więcej kandydatów na księży
Treść
Z ks. Markiem Dziewieckim, krajowym duszpasterzem powołań, rozmawia Sławomir Jagodziński
Wraz z nowym rokiem akademickim pojawiła się niemal niezauważona przez media informacja, że na pierwszy rok do seminariów duchownych w Polsce zgłosiło się nieco więcej kandydatów niż przed rokiem. To chyba dobry znak dla duszpasterstwa powołań?
- Oczywiście to znak, który nas cieszy. Zgłosiło się ponad stu kandydatów do kapłaństwa więcej niż rok temu. To cieszy tym bardziej, że przeżywamy Rok Kapłański. W kontekście szerzącej się cywilizacji egoizmu i śmierci Europa i Polska potrzebują nowych kapłanów, którzy z młodzieńczym zapałem podejmą dzieło nowej ewangelizacji.
Gdy mówimy o powołaniach kapłańskich w aspekcie liczbowym, to warto precyzować znaczenie pojęć. Otóż możemy obliczyć, ilu w danym roku zgłosiło się kandydatów do seminariów diecezjalnych i zakonnych. Nikt z nas nie jest natomiast w stanie stwierdzić, ile osób w danym roku Bóg powołał do kapłaństwa. Nie wszyscy powołani odkrywają i realizują swoje powołanie. Niektórzy zbyt mało pracują nad własnym rozwojem i zbyt niskie stawiają sobie wymagania, aby odpowiedzieć na dar powołania. Innych z kolei od pójścia drogą powołania odciąga środowisko, w którym żyją: rówieśnicy, media, dominująca ideologia, a nawet ktoś z bliskich. Zjawisko to dotyczy nie tylko osób powołanych do kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Dotyczy ono również tych, którym Bóg proponuje małżeństwo i założenie rodziny, a którzy popadają w kryzys i - przynajmniej w tej fazie życia - nie są w stanie nikogo pokochać.
Bóg nigdy nie zapomina o powoływaniu kolejnych pokoleń młodych ludzi do małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego. W tym sensie nie będzie nigdy kryzysu powołań. W kryzysie mogą być natomiast niektóre osoby powołane, a nawet wiele z nich. Właśnie dlatego w Europie - a w pewnym stopniu również w Polsce - odnotowujemy obecnie fakt, że wielu młodych ludzi ma trudności z odczytaniem i z realizacją otrzymanego od Boga powołania. Chodzi tu także o powołanie do małżeństwa. Coraz więcej jest szlachetnych dziewcząt, które marzą o założeniu rodziny, ale nie znajdują odpowiednio dojrzałych kandydatów na mężów. Podobnie coraz więcej młodych, szlachetnych mężczyzn ma trudności ze znalezieniem kobiety, która dorosła do miłości małżeńskiej i macierzyńskiej. Przejawem naiwności i magicznego myślenia byłoby przekonanie, że młodzi ludzie mogą dorastać do małżeństwa i rodziny, kapłaństwa czy życia konsekrowanego w oparciu o sam tylko dar powołania, w oderwaniu od sytuacji środowiska, w którym żyją, czy w oderwaniu od stylu wychowania, jakie otrzymują w rodzinie, szkole, parafii. Kryzys wielu dorosłych i destrukcyjne oddziaływanie niektórych mediów ogromnie utrudniają młodym ludziom rozwój na miarę otrzymanego powołania.
Wspomniał Ksiądz, że z woli Ojca Świętego przeżywamy w Kościele Rok Kapłański. Jego hasłem są słowa: "Wierność Chrystusa - wierność kapłana". Na ile świadectwo księży, którzy są proboszczami, wikarymi, prefektami czy katechetami pomaga młodemu człowiekowi w odpowiedzi na Boże wezwanie "pójdź za Mną"?
- Takie świadectwo już powołanych stanowi pomoc ogromną i wręcz nieodzowną. Najłatwiej pójść za głosem powołania kapłańskiego tym nastolatkom, którzy w swojej parafii czy w swojej grupie formacyjnej mają kontakt z księżmi, którzy cieszą się kapłaństwem, którzy są radosnymi przyjaciółmi Boga i ludzi, którzy - na wzór Chrystusa - rozumieją całego człowieka i którzy ofiarnie troszczą się o los wszystkich we wspólnocie parafialnej, a zatem o los dzieci, młodzieży i dorosłych. Szczególnie cenne jest świadectwo tych księży, którzy nie tylko potrafią pomagać ludziom poranionym, krzywdzonym, zniechęconym, biednym czy bezradnym, ale którzy są na tyle dobrzy i mądrzy, że fascynują także ludzi młodych i szczęśliwych, umacniając mocnych. Młodzi ludzie najłatwiej dorastają do powołania przy księdzu, do którego można przyjść i spytać go o to, jak można żyć jeszcze lepiej niż dotąd! Kapłan wierny swemu powołaniu promieniuje świętością i mocą miłości Boga do człowieka. Takich właśnie księży szukają młodzi ludzie, którzy często czują się zagubieni i myślą, że nie mają żadnego powołania.
Duszpasterze młodzieży i rodzin alarmują, że współczesna młodzież ma kłopoty z podejmowaniem odpowiedzialnych i wiążących na całe życie decyzji. Z czego to wynika?
- Różne są przyczyny tego stanu rzeczy, ale przyczyną podstawową jest brak solidnego wychowania. Wolność jest darem, ale i zadaniem. Do wolności - podobnie jak do miłości, mądrości i świętości - trzeba dorastać. Spontaniczność tu nie wystarczy. Szczególnym utrudnieniem w dorastaniu do odpowiedzialnej wolności jest modne obecnie rozpieszczanie dzieci i młodzieży w ramach wychowania "bezstresowego". Podejmowanie decyzji wymaga mierzenia się z niepokojem, z ryzykiem, ze stresem dokonywania wyboru w ważnych sprawach, czasem na zawsze. Wymaga też wierności, wytrwałości, stanowczości, dyscypliny. Wymaga przyjaźni z Bogiem, który daje moc, by być panem samego siebie i by wytrwać do końca. Ludzie niewychowani czy rozpieszczani uciekają od wolności i od odpowiedzialności. Czasem ucieczka ta kończy się wręcz popadaniem w śmiertelne uzależnienia.
Na co przede wszystkim trzeba zwracać uwagę, aby rodziły się liczne i dobre powołania do kapłaństwa i życia zakonnego?
- Warto najpierw zwrócić uwagę na wychowanie dzieci i młodzieży do bogatego człowieczeństwa. Tylko prawdziwy człowiek może spotkać się z prawdziwym Bogiem i zrealizować powołanie do prawdziwej miłości, gdyż innego powołania nie ma. Jeśli ktoś z nastolatków dostrzega w sobie jedynie ciało, popędy, instynkty czy emocje, a nie rozwija sfery moralnej, duchowej, religijnej, społecznej, to nie zrealizuje żadnego powołania. Do małżeństwa też nie! Koniecznym elementem solidnego wychowania jest przyprowadzanie dzieci i młodzieży do Chrystusa. Na powołanie może odpowiedzieć tylko ktoś, kto nigdy nie oddziela miłości do Boga od miłości do człowieka i kto Boga słucha bardziej niż samego siebie.
Czy nagłaśnianie przez media pojedynczych przypadków niewierności kapłańskiej może mieć antypowołaniowy wymiar?
- Oczywiście, że tak. I o to właśnie chodzi tym, którzy nagłaśniają takie pojedyncze dramaty księży przeżywających kryzys. Niektóre media są tak przewrotne, że na jednej stronie "gorszą" się księżmi, którzy odchodzą, a na następnej stronie wychwalają takich właśnie księży za to, iż mieli "odwagę" odejść. Ukazują ich wręcz jako bohaterów. To oczywiście sieje niepokój w sercach młodych ludzi. Nie wystarczy jednak demaskować tego typu cynizm niektórych mediów. Ksiądz Jerzy Popiełuszko przypominał nam o tym, że zło zwycięża się dobrem. Zachwycajmy młodych ludzi Bogiem, który nas rozumie, kocha i uczy kochać, a oni znajdą wtedy odwagę, by pójść za Chrystusem.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-10-28
Autor: wa