Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W ręce prezesa

Treść

Zgodnie z oczekiwaniami wynikającymi z piątkowych obrad Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości, podczas sobotniego głosowania Rada Polityczna tej partii upoważniła Jarosława Kaczyńskiego do podjęcia rozmów na temat budowy koalicji rządowej. Uchwała nie wyklucza z rozmów nikogo, ale prezes PiS nie pozostawia wątpliwości, że większość dla rządu Kazimierza Marcinkiewicza będzie budowana na Samoobronie, a nie Platformie Obywatelskiej. A do rządu może wejść Andrzej Lepper.
"Historyczna konieczność" - to najczęściej powtarzające się określenie w ustach polityków Prawa i Sprawiedliwości w ostatni weekend. Bo przed wyborami miał być PO - PiS, czyli koalicja z Platformą Obywatelską. Bo od 2002 r. obowiązuje uchwała partyjna, zgodnie z którą nigdzie PiS nie może zawierać porozumień z SLD i Samoobroną. Ale wobec stanowczej postawy PO, która jednak wciąż nie potrafi powiedzieć otwarcie, że koalicja z PiS nie jest wykluczona dziś, ale w ogóle, nie było innego wyjścia. A jeszcze w sobotę rano próbę porozumienia się PiS z Platformą podjął w imieniu Kaczyńskiego marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Ale PO o koalicji rozmawiać nie chciała. Sekretarz generalny tej partii Grzegorz Schetyna żałował później, że PiS nie zainteresowało się propozycją poparcia Platformy dla szeregu rządowych propozycji przez najbliższe pół roku. Informację od Borusewicza prezes Kaczyński przekazał członkom Rady Politycznej tuż przed początkiem obrad.
- Prezes ogłosił, że ze strony PO to ostateczna decyzja i nie ma sensu nad kolejną dywagować, bo widać, że to strata cennego czasu, a tego nie mamy - relacjonuje jeden z uczestników obrad.
Dyskusja trwała kilka godzin. Wśród wystąpień blisko 40 mówców nie brakowało sceptycyzmu co do wchodzenia do rządu Leppera i jego, często dziwnej proweniencji, doradców. Władze partii ponoć obiecywały, że będą miały szczególne baczenie na osoby, które miałyby odpowiadać za decyzje w rządzie.
Gdy doszło do głosowania dość ogólnie brzmiącej uchwały, jego wynik był pewny. Ostatecznie tylko trzy osoby były przeciwko, a cztery wstrzymały się od głosu.
- Koalicja nie została określona w uchwale, ale nie będę ukrywał, że rozpatrywano koalicję z Samoobroną i PSL, i ewentualnie LPR - powiedział po zakończeniu obrad Jarosław Kaczyński.
- Jest dziś zupełnie oczywiste, że nie ma żadnej innej możliwości zawarcia koalicji - dodał, zaznaczając, że "tym kierunkiem, który na skutek biegu wydarzeń jest dziś oczywisty, jest kierunek na koalicję PiS i mniejszych ugrupowań".
Negocjacje mają się rozpocząć już dzisiaj. Według naszych informacji, propozycja koalicji od dawna jest już przygotowana w układzie z Samoobroną i jednym podmiotem dysponującym przynajmniej kilkunastoma głosami. Stanowcze "nie" za Ligę Polskich Rodzin mówi ewentualnej propozycji Kaczyńskiego Roman Giertych. Prezes PSL jest bardzo lakoniczny i najbardziej optuje za współpracą parlamentarną z PiS i... PO. I wciąż w jego ustach brzmią słowa, że "Polska nie musi być ani solidarna, ani liberalna, a może być normalna". Apelowanie o spokój i brak pośpiechu w negocjacjach może sprawić, że i Kaczyński, i Lepper uznają, że najlepszy partner jest zupełnie gdzie indziej.
- Tylko, że on wciąż istnieje tylko w prasowych i kuluarowych dywagacjach i z tego, co wiem, brakuje mu dwóch - trzech osób, by być pełnoprawnym partnerem koalicyjnym - wyjaśnia nam sytuację polityk PiS, który nie ukrywa, że zależy mu właśnie na tym rozwiązaniu.
- Bo Giertych jest niewiarygodny, a PSL rządziło niedawno z SLD i pewnie będzie się "żreć" z Lepperem - tłumaczy.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2006-04-10

Autor: ab