W Polsce zabrakło eksperta
Treść
Sąd Okręgowy we Wrocławiu nie zdołał jeszcze rozstrzygnąć sprawy odszkodowania za skradzione z policyjnego depozytu komputery i oprogramowanie zajęte przed ośmiu laty w polsko-amerykańskiej firmie Alucon. Właściciel firmy, która upadła w wyniku działań wrocławskiej prokuratury, po całkowitym uniewinnieniu przez sąd z zarzutów o używanie rzekomo nielegalnych programów, teraz domaga się około 1,5 mln zł odszkodowania. Nie wiadomo jednak, czy Mitch Nocula dostanie odszkodowanie za "zagubione" przez policję urządzenia. Sąd odroczył bowiem rozprawę, twierdząc, że... nie dysponuje ekspertem mogącym należycie oszacować straty, jakie poniósł przedsiębiorca. - To tylko w Polsce jest możliwe. Wtargnięto do firmy, zajęto urządzenia i komputery, pod fikcyjnymi zarzutami unieruchomiono przedsiębiorstwo, aż zbankrutowało, okradziono mnie - jak się okazuje - z zajętego przez policję na polecenie prokuratury sprzętu, a teraz jeszcze wymiar sprawiedliwości rozkłada ręce i mówi, że nie potrafi oszacować strat - denerwuje się Mitch Nocula, właściciel będącej już w upadłości polsko-amerykańskiej firmy Alucon. Przed polskimi sądami trwają w tej chwili dwa postępowania - jedno dotyczące bezzasadnej działalności wrocławskiej prokuratury, fałszywych zeznań na szkodę firmy Alucon ślimaczy się niepomiernie. Na wskazane terminy nie stawiają się kolejno wezwani, prawidłowo zawiadomieni pełnomocnicy i adwokaci osób, które w wyniku postępowania mogłyby usłyszeć zarzuty. Drugie - o odszkodowanie za skradzione z policyjnego depozytu komputery i oprogramowanie - właśnie stanęło w miejscu. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", sąd uznał, że to przedsiębiorca ma przedstawić sądowi eksperta, który wyceni, ile warte byłyby obecnie używane w 2000 r. przez firmę komputery i oprogramowanie wraz z modyfikacjami. - To paranoja. Przedstawiciel prokuratorii generalnej chciał dostarczyć sądowi opinię biegłego z tytułami naukowymi, który udowadniał w niej, że program komputerowy, aktualizowany corocznie, ulega amortyzacji. Czy w resorcie sprawiedliwości pana Ćwiąkalskiego nie ma ani jednej osoby, która miałaby pojęcie o informatyce, komputerach i przedsiębiorczości? - zastanawia się Mitch Nocula, z którego najpierw bezpodstawnie zrobiono aferzystę, a następnie go okradziono. Prokurator Grzegorz Knuter, którego działania doprowadziły do zniszczenia Aluconu, nadal pracuje we wrocławskiej prokuraturze okręgowej i nie poniósł konsekwencji swoich działań. We wrześniu 2000 r. do wrocławskiej siedziby firmy Alucon wtargnęli funkcjonariusze policji. Pretekst: używanie przez firmę nielegalnych oprogramowań. 22 września 2000 r. Prokuratura Rejonowa Wrocław Krzyki wydała postanowienia o zatrzymaniu zabezpieczonych w firmie komputerów wraz z oprogramowaniem. Miały one bowiem stanowić dowód rzeczowy w sprawie. Choć właściciel firmy Mitch Nocula przedstawił śledczym amerykańskie licencje na używanie programów, śledztwo zostało wszczęte. W wyniku działań prokuratury przedsiębiorstwo upadło. W 2005 r. kierownictwo spółki usłyszało prawomocny już wyrok - niewinni. W czerwcu 2005 r. okazało się jednak, że zajęte w firmie komputery zniknęły z policyjnego depozytu. Postępowanie w sprawie kradzieży nie było w stanie doprowadzić do ustalenia sprawcy. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-09-22
Autor: wa