W Polsce te dokumenty są znane od lat
Treść
Z mecenasem Ireneuszem Kamińskim, prawnikiem reprezentującym Rodziny Katyńskie i specjalistą prawa międzynarodowego Polskiej Akademii Nauk, rozmawia Marta Ziarnik
Jaka jest dla nas, Polaków, waga zamieszczonych na stronie Rosarchiw dokumentów i czy są one na pewno oryginalne?
- Dokumenty te są nam znane od dawna, a dokładniej od momentu przekazania ich przez Borysa Jelcyna ówczesnemu prezydentowi Lechowi Wałęsie. Jest to tzw. pakiet nr 1. Kopie tych dokumentów znamy już od dawna, a ich prawdziwość nie została zakwestionowana. Ponadto załączyliśmy je do skarg Rodzin Katyńskich skierowanych do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. To trzy kluczowe dla sprawy dokumenty. Dwa z nich pochodzą z roku 1940 i dotyczą notatki Berii i decyzji Biura Politycznego z 5 marca. Trzeci to tzw. notatka Szelepina związana z sugerowanym zniszczeniem akt osobowych wszystkich osób zamordowanych w roku 1940. A więc 21 857 osób. Te dokumenty są więc nam już znane i w tym zakresie nie ma żadnego przełomu. Natomiast ciekawą okolicznością jest fakt, że właśnie teraz pojawiają się one na stronie internetowej Federalnej Służby Archiwalnej Rosji.
Jak więc traktować decyzję Rosjan?
- Możemy się odnieść do tego w ten sposób, że o ile te dokumenty są w Polsce znane, to w Rosji już niekoniecznie. Odbiorca rosyjski może się więc teraz z tymi dokumentami zapoznać - właśnie poprzez stronę kluczowej rosyjskiej instytucji archiwalnej. A więc chodzi tutaj m.in. o gwarancję wiarygodności i prawdziwości tych dokumentów. Moim zdaniem, jest to decyzja w pewien sposób ciekawa i w przypadku rosyjskiego odbiorcy, a zwłaszcza tych, którzy wiedzy na temat zbrodni katyńskiej nie mieli czy wręcz kwestionowali rosyjskie sprawstwo, to teraz będą oni mogli z własnego i wiarygodnego źródła zapoznać z dokumentami dotyczącymi tej zbrodni.
Czy upublicznienie tych dokumentów ma związek z katastrofą z 10 kwietnia, czy też decyzja ta ma raczej na celu pokazanie Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka, że Rosja jest gotowa przyznać się do winy i stać ją na gesty dobrej woli i chęci współpracy?
- Być może jest to jakiś element, gest w stosunku do Polski i Polaków. I jeżeli interpretujemy to w ten sposób, to niewątpliwie można by to łączyć z 10 kwietnia. Czyli ze zmianą dotychczasowego zachowania władz rosyjskich. Natomiast ta decyzja nie będzie miała znaczenia dla postępowań strasburskich. Nie będzie to miało także znaczenia dla innych postępowań prawnych, a więc przede wszystkim dla postępowania prowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej, ponieważ te dokumenty w Polsce są już od dawna znane. Nam chodzi o odtajnienie innych dokumentów, tych, które ciągle jeszcze objęte są klauzulą tajności.
O jakie dokumenty dokładnie chodzi?
- To 113 akt rosyjskiego postępowania katyńskiego. Podkreślam: nie 113 dokumentów, tylko 113 tomów akt. A zatem dokumentacja potężna, do której do dziś dostępu nie mamy.
Jak strona rosyjska tłumaczy brak decyzji w sprawie ich odtajnienia?
- Znamy to tłumaczenie od marca 2005 roku. Otóż akta te zostały objęte klauzulą tajności, ponieważ - jak twierdzi strona rosyjska - ujawnienie zawartych w nich informacji mogłoby wyrządzić poważną szkodę interesom Federacji Rosyjskiej.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2010-04-29
Autor: jc