W piątek zeznaje Dziewulski
Treść
W piątek przed sejmową komisją śledczą stanie Jerzy Dziewulski, były poseł SLD, wezwany m.in. w związku z wątpliwościami dotyczącymi zeznań Ryszarda Kalisza i Andrzeja Brachmańskiego w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika. O sprawie uprowadzenia obydwaj mieli się dowiedzieć od ojca zamordowanego, tymczasem Dziewulski - według mediów - miał ich osobiście o tym informować. Z kolei wczoraj MSWiA skierowało do Komendy Głównej Policji wniosek o opinię w sprawie możliwości przeprowadzenia konfrontacji między Danutą Olewnik-Cieplińską a policjantami, którzy zabezpieczali w lipcu 2003 r. przekazanie okupu porywaczom Krzysztofa Olewnika.
Powodem wezwania Dziewulskiego, posła SLD w latach 2001-2005, są informacje, według których miał on powiadomić polityków SLD: Ryszarda Kalisza (ministra spraw wewnętrznych od maja 2004 r. do października 2005 r.) i Andrzeja Brachmańskiego (sekretarza stanu w tym resorcie od lutego 2004 r. do maja 2005 r.), o sprawie uprowadzenia Olewnika, jeszcze zanim ci mieli się o tym dowiedzieć od ojca zamordowanego, Włodzimierza. Zdaniem mecenasa Bogdana Borkowskiego, były poseł SLD miał dokonać także negatywnej oceny prac Kalisza w tym zakresie. Jak przypomina mecenas Bogdan Borkowski, rodzina Olewników udała się do Dziewulskiego, gdy był posłem, i poprosiła o pomoc. Sam Dziewulski zainteresował się sprawą, sprawdził, na jakim jest ona etapie i co się w niej dzieje. Miało się to odbywać w 2004 r., kiedy jeszcze nie było wiadomo, czy Krzysztof Olewnik nie żyje. - Dokonał on negatywnej oceny pracy pana Kalisza - mówi mecenas o wnioskach Dziewulskiego, dodając, że według byłego posła SLD Kalisz zajął niewłaściwe stanowisko w sprawie uprowadzenia.
Według medialnych informacji, Jerzy Dziewulski twierdził, że pierwszy informował Kalisza i Brachmańskiego o całej sprawie, jednak obydwaj politycy podczas przesłuchania przed komisją sejmową mieli zeznawać, że o porwaniu Krzysztofa Olewnika usłyszeli od ojca zamordowanego.
Ta kwestia ma być jednym z wątków poruszonych w piątek przez komisję. - Tę sprawę będziemy konfrontować. Chcemy się dowiedzieć, w jaki sposób zostali poinformowani. Jest tu poważna rozbieżność w zeznaniach. Myśmy wcześniej nawet nie planowali przesłuchania Jerzego Dziewulskiego. Brachmański i Kalisz, przesłuchiwani na tę okoliczność przed komisją, odpowiadali: "nie przypominam sobie". Chcemy teraz usłyszeć relacje osoby, która miała u różnych ludzi w różnym czasie interweniować - mówią posłowie.
Komisja powoli zbliża się do zakończenia prac. - Zbliżamy się do końca. W tej chwili mamy przed sobą przesłuchania prokuratorów i innych osób, które mówiły, że o pewnych faktach będą zeznawać na posiedzeniach niejawnych komisji, oraz przesłuchania funkcjonariuszy służby więziennej - informują posłowie. Jedną z osób przesłuchiwanych na zamkniętym posiedzeniu będzie Danuta Olewnik-Cieplińska, siostra zamordowanego.
Koniec prac komisji planowany na koniec kwietnia jest uzależniony nie tylko od wyników ponownych badań DNA ciała Olewnika. Komisja będzie chciała poczekać także na zakończenie prac prokuratury dotyczących wątków, którymi sama się zajmuje, aby w raporcie końcowym uwzględnić, jaki był ich finał, czy były np. zarzuty, czy nie. Chodzi o to, aby protokół miał pełny wymiar. Komisja będzie formalnie działała, chociaż nie będzie już przesłuchań, tylko oczekiwanie na ustalenia prokuratury.
Jak poinformowała wczoraj rzecznik MSWiA Małgorzata Woźniak, resort zwrócił się do KGP o opinię w sprawie ewentualnej konfrontacji między Danutą Olewnik-Cieplińską a policjantami zabezpieczającymi przekazanie okupu. Sprawa konfrontacji została ujawniona podczas przesłuchania przed komisją śledczą siostry zamordowanego, która opowiedziała posłom swoją wersję wydarzeń przy przekazywaniu okupu. Wersja policjantów jest inna. Dlatego na wniosek rodziny prokuratura z Gdańska wystąpiła do MSWiA o zgodę na ujawnienie danych policjantów celem przeprowadzenia konfrontacji. Dotychczas resort nie godzi się jednak na ujawnienie tych danych, twierdząc, że policjanci prowadzą działania operacyjne i nie można ujawnić ich wizerunków.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-03-03
Autor: jc