Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W Pałacu Prezydenckim o lustracji

Treść

- Omawialiśmy sposoby wyjścia z tego lustracyjnego kryzysu. Oczywiście wszyscy jesteśmy zdania, że archiwa powinny być otwarte - dzielą nas tylko różnice w kwestii tzw. informacji drażliwych. Jedni chcą, by je udostępniać, a inni sprzeciwiają się temu - powiedział prezydent Lech Kaczyński po rozmowach z liderami głównych partii politycznych.

Prezydent podkreślił również dobrą atmosferę spotkania, podczas którego na razie nie został rozwiązany problem lustracji. Uzgodniono, że do następnych rozmów dojdzie prawdopodobnie w przyszły wtorek lub czwartek. - Jest to sprawa tak niezwykłej wagi, iż dziesięć dni przesunięcia nie robi różnicy - powiedział prezydent. Według niego, problem stwarzają tylko kwestie "techniczne" przyszłej ustawy. Zainteresowanie wzbudzało to, kto będzie decydował o prywatności dokumentów.
Drugą istotną sprawą była zgodność przyszłej ustawy z Konstytucją. - Jedni twierdzą, że nie będzie z tym problemu - mówił Kaczyński. - Ja natomiast sądzę, że przygotowywana ustawa idzie o wiele dalej od poprzedniej, czyli większe jest zagrożenie jej zanegowania - dodał.
Na spotkaniu omawiano także sprawę noweli do ustawy, która mogłaby ponownie umożliwić naukowcom i dziennikarzom spoza IPN dostęp do akt. - Moim zdaniem, jest to teraz niewykonalne, ale ostateczna decyzja zapadnie po konsultacjach z przywódcami klubów poselskich - wyjaśniał prezydent.
Na pytanie o stosunek do wyroku Trybunału Konstytucyjnego Kaczyński odpowiedział, że nie zgadza się z nim, ale i nie kwestionuje. Według niego, ustawa, której istotą jest wskazanie ludzi będących tajnymi współpracownikami, to podstawa procesu lustracyjnego. I właśnie takie optymalne rozwiązanie zostało zanegowane przez Trybunał.
Na wczorajszym spotkaniu w Pałacu Prezydenckim byli obecni liderzy Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej, Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zabrakło jednak przedstawiciela Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Na początku trochę mnie to zirytowało, ale jestem gotów o tym zapomnieć, potraktuję to jako incydent - zakończył prezydent.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2007-05-16

Autor: wa