Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W oczekiwaniu na laureatów

Treść

Trwa finałowa tura przesłuchań XV Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Przypomnijmy, że grupę finalistów, obok Polaków - Jacka Kortusa i Rafała Blechacza, tworzą: czterej reprezentanci Japonii (Rieko Nezu, Yuma Osaki, Shohei Sekimoto, Takashi Yamamoto), trzej z Korei Płd. (Dong Hyek Lim, Dong Min Lim, Yeol Eum Son) oraz przedstawiciele Stanów Zjednoczonych (Rachel Naomi Kudo), Hongkongu (Ka Ling Colleen Lee) i Rosji (Andrey Yaroshinskiy).
Z Polaków już zaprezentował się Jacek Kortus, 17-letni, bardzo utalentowany pianista. Jak powiedział po występie, przyjeżdżając na Konkurs Chopinowski, nie myślał o tym, czy dojdzie do finału, ale o tym, żeby po prostu zagrać Chopina, jak potrafi najlepiej. Z wielką nadzieją czekamy na piątkowy występ drugiego z Polaków, 20-letniego Rafała Blechacza.
Jak przez pryzmat dotychczasowych przesłuchań (do II etapu włącznie), wykonania muzyki Chopina oceniają członkowie międzynarodowego jury: prof. Andrzej Jasiński - przewodniczący, i prof. Ewa Pobłocka?

Prof. Andrzej Jasiński:
W interpretacji muzyki Chopina konieczna jest harmonia wszystkich elementów, tzn. nie może być przerostów, np. za dużej dynamiki, za dużej agogiki, przesady w pokazywaniu wirtuozerii albo grania - za wszelką cenę - w sposób "odkrywczy" w postaci ozdabiania tekstu swoimi pomysłami (pokazywanie drugich głosów, robienie zwolnień tam, gdzie ich nie ma, robienie fermat po to, aby zaskoczyć słuchaczy, zakończenie utworu dużym ściszeniem, podczas gdy Chopin napisał crescendo). Te podstawowe rzeczy należy respektować. Natomiast tam, gdzie nie ma wskazówek wykonawczych, a fraza powtarza się np. 3, 4 razy, obowiązkiem pianisty jest zagrać ją za każdym razem trochę inaczej - tak czynił sam Chopin.
Te cechy wykonawcze zaistniały na konkursie. Chopin musi być elegancki, a pianista posiadać dobrą estetykę. Dobry gust oznacza nie za dużo i nie za mało. Nadmiar czasem szkodzi.
Mam nadzieję, że konkurs nadal będzie spełniał swoją rolę, nie da się zepchnąć na tory konkursu wirtuozowskiego. Myślę, że ci, którzy zdobędą nagrody, podtrzymają dobre tradycje wykonawcze muzyki Chopina.
Należy się też pamięć inicjatorowi Konkursów Chopinowskich, profesorowi Jerzemu Żurawlewowi, który podkreślał, że ten konkurs jest po to, aby muzyka Chopina była właściwie interpretowana. Wówczas uznawana była ona za sentymentalną, ckliwą, nie widziano w niej głębi i dramatyzmu.
Dziś jej interpretacja nie może iść w kierunku muzyki wirtuozowskiej, która jest popisem "wyżycia się" pianisty.

Prof. Ewa Pobłocka:
Gdy słuchałam II etapu, byłam mile zaskoczona, kiedy okazało się, że mazurki i polonezy to już nie tylko specjalność Polaków, ale również fantastycznie radzą sobie z tym Azjaci - kilka osób zaprezentowało się naprawdę bardzo ciekawie i zagrało z dużym zrozumieniem tej muzyki.
Sonata zawsze jest wielkim problemem, zwłaszcza dla drobnych osób, które nie zawsze mają w sobie dostateczną energię, aby zbudować wielki utwór.
Natomiast trochę przeraziło mnie to, że wielu z uczestników konkursu grało tak strasznie szybko, głośno i tak kompletnie nic nie miało do powiedzenia.
Czasem możemy mieć drobne wątpliwości, co do poziomu gry danej osoby (ktoś czegoś nie dograł, nie wyliczył), ale od pierwszego taktu słyszymy, że to jest osobowość. Dla mnie to właściwie podstawowa sprawa w ocenie - pianistów mamy na świecie wielu, ale przecież tylko niektórych chcemy słuchać.
Muzyka Chopina jest niewątpliwie bardzo trudna. Czy sprzyjają jej czasy, w których żyjemy i bez przerwy za czymś pędzimy? Ilu z nas weźmie do ręki tomik z poezją, posłucha dla przyjemności choćby nokturnu Chopina? Ta częsta dziś postawa widoczna była wśród pianistów już w pierwszym etapie: wielu z nich chciało przede wszystkim pokazać swoją wirtuozerię.
W ocenie zwracam też uwagę na dźwięk, który świadczy o wrażliwości pianisty - jeżeli ktoś jest wrażliwy, natychmiast będzie tego dźwięku poszukiwał. Były takie osoby, ale potem okazywało się, że to za mało, np. ktoś nie czuł formy, a rzeczy zapisane w nutach grał dokładnie odwrotnie.
Każda nuta coś mówi i każda dokądś zmierza. Często jest też tak, że uczestnicy świetnie grają na fortepianie, prawidłowo realizują zapis nutowy, ale muzyce tej brakuje narracji.
Jednak, na szczęście, znalazło się parę osób, które potrafią to wszystko robić wspaniale.
oprac. Elżbieta Skrzypek

"Nasz Dziennik" 2005-10-20

Autor: ab